Wybory 2020. Wicerzecznik PiS: prezydent apelował o gest solidarności
- To indywidualna decyzja każdego z Polaków, czy będzie pobierał 500+ - oświadczył w programie "Tłit" Radosław Fogiel. Tym samym wicerzecznik PiS odniósł się do apelu prezydenta do najbogatszych. W poniedziałek Andrzej Duda prosił tę grupę społeczną o "czasowe wstrzymanie się" od pobierania tego świadczenia.
Panie pośle, czy zaapeluje pan do … Rozwiń
Transkrypcja:
Panie pośle, czy zaapeluje pan do bogatych, żeby w czasach pandemii i tych trudności - z którymi zmaga się dzisiaj polska gospodarka i w ogóle gospodarka światowa, i finanse publiczne - nie pobierali 500+?
To jest oczywiście decyzja każdego i każdy kto ma do tego prawo, może pobierać 500+. I co więcej, o czym wczoraj mówił pan prezydent Andrzej Duda i pani premier Beata Szydło.
Jesteśmy zdeterminowani, żeby żaden z tych projektów, żaden z tych programów społecznych nie został zlikwidowany.
Bo pojawiają się takie głosy wśród części polityków, wśród części komentatorów. To można absolutnie wykluczyć, póki prezydentem będzie Andrzej Duda.
I póki Zjednoczona Prawica będzie rządzić. Jasne, ale wie pan do czego nawiązuję? Bo wczoraj w jednej ze stacji informacyjnych prezydent powiedział.
"Będę apelował, żeby najbogatsi nie pobierali 500+, jeśli komuś wystarcza na normalne funkcjonowanie. Będę apelował, aby przynajmniej przez jakiś czas nie pobierał 500+.
Apelował, ale nie zabierał". Politycy opozycji wykorzystywali te słowa, żeby uderzyć w prezydenta, twierdząc, że dzisiaj w obliczu zmagania się Prawa i Sprawiedliwości.
I w ogóle polskiego państwa z tymi finansowymi problemami. Dzisiaj Andrzej Duda nagle mówi do bogatych: no odłóżcie te 500+, nie pobierajcie.
Tak jak powiedziałem. To jest każdego decyzja indywidualna, czy będzie pobierał, czy nie będzie pobierał.
Ale oczywiście pan prezydent Andrzej Duda mówi o swego rodzaju geście solidarności - ja to rozumiem.
Ja tu widzę plakat Janosika za pana plecami. Prezydent Duda nie jest - znaczy nie wiem, może chciał być jak Janosik, że zabieramy bogatym, dajemy biednym.
Czy to nie jest tak do końca? Czy upraszczam?
Panie redaktorze, naprawdę. Jeśli szukać kogoś, kto chce cokolwiek zabierać Polakom, to szukajmy tego po stronie Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.
Po stronie Władysława Kosiniaka-Kamysza. Co prawda, tutaj posiłkował się małżonką.
Ale takie słowa padły po stronie innych kandydatów, dla których 500+ jest cierniem w oku od dłuższego czasu.