Wybory 2020. Tomasz Grodzki: Uratowaliśmy Polskę przed katastrofą wizerunkową i kompromitacją
Marszałek Senatu uważa, że głosowanie korespondencje doprowadziło do kryzysu. Zaznacza, że dopuszcza możliwość, że prezydent zostanie wybrany po 6 sierpnia. Tomasz Grodzki odpowiedział również na zarzuty marszałek Sejmu Elżbiety Witek.
Tomasz Grodzki zapewnia, że ws. procedowanej w Senacie ustawy o wyborach prezydenckich 2020 nie chodzi o datę, a o zasady. - Wszyscy kandydaci muszą mieć równe szanse, żeby wybory były uczciwe, oddawały wolę narodu i nikt nie podważył ich ważności. Z punktu widzenia konstytucji sytuacja jest bardziej skomplikowana niż węzeł gordyjski - tłumaczył na antenie TVN24.
Według marszałka Senatu termin 28 czerwca jest napięty, jeśli chodzi o przygotowania. Zastrzeżenia mieli mu zgłaszać np. samorządowcy czy pocztowcy. Zaznacza, że dopuszcza możliwość, że wybory 2020 odbędą się po 6 sierpnia, kiedy wygasa kadencja Andrzeja Dudy. Wskazuje, że wówczas urząd obejmuje marszałek Sejmu lub Senatu, jednak chciałby, aby do głosowania doszło wcześniej.
Przeczytaj: Tomasz Grodzki zwoła posiedzenie Senatu. "Chciałem przeciąć wszelkie spekulacje"
Polityk zaznacza, że ustawa ws. wyborów najprawdopodobniej wyjdzie do Sejmu z licznymi poprawkami. - Powinni nam być wdzięczni. Poprawiamy dokument daleki od doskonałości. Jest wola, aby dokończyć to na najbliższym posiedzeniu Senatu. Nie podejmujemy tutaj decyzji w sposób niedemokratyczny. Kierujemy się dobrem narodu i własnym sumieniem. To nie jest maszynka do głosowania - komentował Grodzki.
Marszałek Senatu odniósł się również do zarzutów ze strony Elżbiety Witek. Stwierdził, że "nie było z jego strony solennych obietnic" i nie doszło to żadnego oszustwa. Jak zaznaczył nie wypada krytykować kobiety. Polityk uważa, że to głosowanie korespondencyjne doprowadziło do kryzysu. - Uratowaliśmy kraj przed katastrofą wizerunkową i kompromitacją Polski - podsumował.
Źródło: TVN24