Wybory 2020. Podatki jednym z głównych tematów kampanii. Trzaskowski oskarża rząd, Duda szykuje nowe propozycje

- Na pewno nie podwyższymy podatków, które obciążyłyby portfele Polaków - zadeklarował w rozmowie z dziennikarzem WP jeden z liderów Zjednoczonej Prawicy Jarosław Gowin. To odpowiedź na powtarzane od kilku dni przez Rafała Trzaskowskiego twierdzenia, że obóz władzy - przy wsparciu prezydenta - zamierza podwyższać kolejne podatki.

Wybory 2020. Podatki jednym z głównych tematów kampanii. Trzaskowski oskarża rząd, Duda szykuje nowe propozycje
Źródło zdjęć: © East News
Michał Wróblewski

To jeden z głównych tematów kampanii wyborczej w tym tygodniu: podatki. Kwestia żywo interesująca wszystkich Polaków, bez wyjątku. Dlatego trafiająca na podatny, kampanijny grunt. O podatkach mówią wszyscy. Rządzący i opozycja. A przede wszystkim wyborcy.

Dlatego z ofensywą dotyczącą podatków ruszył w nowym etapie kampanii po pierwszej turze wyborów Rafał Trzaskowski. Kandydat Koalicji Obywatelskiej zapewnia od kilku dni - przedstawiając swój nowy pomysł programowy - że wprowadzi jako prezydent swoistą zasadę określoną przez niego jako "weto podatkowe". Słowem: gdy rząd PiS będzie chciał ustawowo podwyższać podatki albo wprowadzać nowe daniny, Trzaskowski jako głowa państwa takie ustawy zawetuje.

- Jeżeli rządzący będą chcieli zwiększać obciążenia, podatki, z mojej strony będzie twarde weto podatkowe. Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby znowu "spychać" obciążenia na obywateli, a już dzisiaj widać, że rząd coś ukrywa, dlatego pewnie śpieszył się z przeprowadzeniem wyborów - powiedział polityk PO podczas wiecu w Szczecinku.

Trzaskowski stwierdził, że "dochodzą do niego przeróżnego rodzaju informacje, że rządzący wiedzą, że sobie nie poradzą z sytuacją gospodarczą, która nadchodzi i że podobno szykują podnoszenie podatków". Skąd kandydat ma takie informacje? Nie sprecyzował.

Wybory 2020. Jarosław Gowin zapewnia: nowych podatków obciążających Polaków nie będzie

O słowa kandydata Koalicji Obywatelskiej pytamy Jarosława Gowina, prezesa koalicyjnego Porozumienia, który często konsultował się z prezydentem ws. polityki gospodarczej i podatkowej, a także rozwiązań dla przedsiębiorców. - Nie będzie podwyższania podatków od prywatnych zasobów Polaków. Nasz rząd planuje opodatkować hipermarkety i wprowadzić podatek cyfrowy. Jeśli duże, zagraniczne koncerny działają na terenie Polski, to powinny dzielić się częścią swoich zysków z Polakami. O żadnych innych podatkach nie może być mowy - zapewnił w rozmowie z dziennikarzem WP w Polskim Radiu 24 jeden z liderów Zjednoczonej Prawicy, były wicepremier.

Twierdzenia Rafała Trzaskowskiego o rzekomych planach podnoszenia podatków przez rząd PiS Gowin twardo zbywa. I podważa wiarygodność kandydata KO.

- Dlatego odszedłem z Platformy Obywatelskiej. Partii, która deklarowała w swoich programach, że podatki będzie obniżać, a w rzeczywistości je podwyższała. Kulminacją tego skoku na kasę Polaków było to, co rząd Donalda Tuska i Jana Vincenta Rostowskiego zrobił z OFE. To była "zalegalizowana" kradzież części oszczędności emerytalnych obywateli. Dlatego, kiedy Rafał Trzaskowski dziś składa jakieś deklaracje dotyczące podatków, to ja przypomnę, że to on był ministrem w rządzie, który upaństwowił nasze oszczędności - przekonuje prezes Porozumienia.

I przyznaje w rozmowie z dziennikarzem WP: - Jeszcze w tej kampanii ze strony naszego kandydata, pana prezydenta Andrzeja Dudy, padną pewne propozycje pokazujące, że jako Zjednoczona Prawica myślimy nie tylko o transferach społecznych, takich jak 500+, ale także o obniżaniu podatków. Bo to jest ważne dla tych wszystkich grup społecznych, które nie są objęte tymi transferami.

Wybory 2020 i temat podatków. Kandydaci podważają wzajemnie swoją wiarygodność

Prezydent na kilku na wiecach wyborczych we wtorek podkreślał, że od 1 lipca weszła w życie nowa matryca stawek VAT. Dzięki temu wiele produktów, które codziennie kupują Polacy, potanieje. Chodzi m.in. o chleb, owoce cytrusowe, banany, pieluchy. Podczas spotkań z wyborcami Duda kilkukrotnie powtarzał - zwracając się do kobiet - że tańsze będą podpaski i tampony. Zdrożeją za to krewetki czy ośmiorniczki, wciąż wypominane przez obecną władzę politykom Platformy Obywatelskiej.

Sam Andrzej Duda wielokrotnie przypominał w tym tygodniu, że to za czasów rządów PO-PSL podnoszono Polakom podatki. Temat ten "podbija" także sztab kandydata Prawa i Sprawiedliwości - na konferencjach prasowych i w mediach społecznościowych.

- Atakują nas ostatnio różni, że podwyższamy podatki. Proszę państwa, ja wielokrotnie mówiłem: myśmy obniżali podatki, te, które były najważniejsze dla zwykłego obywatela. My obniżyliśmy podatek w pierwszej grupie dochodowej: z 18 na 17 proc. My, proszę państwa, wprowadziliśmy ulgę w przypadku realizacji różnych rozwiązań o charakterze inwestycyjnym, np. termomodernizacyjną - wymieniał prezydent w Drawsku Pomorskim. Kandydat PiS dorzucał do tego: zerowy PIT dla młodych, niższy CIT dla małych i średnich przedsiębiorstw oraz m.in. mały ZUS, a także przywrócony niższy wiek emerytalny czy uchylony podatek węglowodorowy.

Rafał Trzaskowski wymieniał za to - jego zdaniem - niezrealizowane obietnice Andrzeja Dudy z kampanii prezydenckiej sprzed pięciu lat. Chodzi m.in. o kwotę wolną od podatku. Swoją ustawę w tej sprawie Trzaskowski - jeśli zostanie prezydentem - ma złożyć niezwłocznie. Taką obietnicę kandydat KO złożył na kilku z ostatnich wieców wyborczych. Jego sztab w tym samym czasie uruchomił nową stronę podatkidudy.pl, która uderza w urzędującego prezydenta.

- Prezydent musi wychodzić z konkretnymi inicjatywami. Tymi, które mogą pomóc obywatelom. I dlatego przedłożę projekt ustawy, która zwiększy kwotę wolną od podatku. Ustawy: "wszystko na rękę". Dzisiaj system podatkowy w Polsce nie jest sprawiedliwy i niestety osoby, które najmniej zarabiają, często są obciążone podatkami ponad miarę. I właśnie ustawa "wszystko na rękę" ma im pomóc - zapewniał Trzaskowski. Stwierdził, że "wszyscy, którzy zarabiają do 30 tysięcy złotych, będą po prostu zwolnieni z podatku", a "dla osób, które mają dochód między 30 a 65 tysięcy złotych rocznie, ta kwota wolna od podatku będzie wynosiła 8 tysięcy złotych".

- Bardzo podobne zobowiązania składał prezydent Duda, ale niestety nie zrealizował swoich obietnic. Widać, że rząd PiS-owski swojego własnego prezydenta nie traktuje dostatecznie serio, dlatego ja zobowiązuję się zrealizować tę obietnicę - mówił Trzaskowski.

Wybory 2020. Kandydaci są przeciw podnoszeniu podatków. W przeszłości obaj brali się za podwyżki

Dziś obaj główny kandydaci zapewniają, że nie będą wprowadzać nowych podatków ani podwyższać istniejących już danin. Tyle że obaj mają w tej kwestii sporo na sumieniu.

Andrzej Duda - jak wyliczył portal Money.pl - podpisał jako prezydent niemal 20 dokumentów, które zwiększały lub wprowadzały nowe daniny.

A Rafał Trzaskowski - jako włodarz Warszawy - nie miał fiskalnych skrupułów wobec właścicieli nieruchomości i przedsiębiorców. Nie wspominając o podwyższaniu podatków przez jego macierzystą partię - choćby podatku VAT - w czasach rządów PO-PSL.

Jako poseł Platformy już w czasach rządów PiS, Trzaskowski wstrzymał się od głosu m.in. przy zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. Głosował za odrzuceniem poprawek do ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych, które przewidywały ograniczenie kwoty wolnej PIT. Był także przeciwny wprowadzaniu podatku sklepowego. Trzaskowski wstrzymał się przy głosowaniu nad wprowadzeniem GAAR, czyli klauzulą przeciwko unikaniu opodatkowania i nie głosował wcale, gdy Sejm zajmował się poprawkami do ustawy prawo wodne, wprowadzającymi tzw. podatek od deszczu. Włodarz stolicy głosował "przeciw", gdy Sejm podnosił akcyzę na e-papierosy, wprowadzał opłatę emisyjną (ustawa o biokomponentach i biopaliwach) czy ograniczał odliczenia przy CIT.

Sztaby obu kandydatów zapewniają, że kwestie dotyczące podatków nie zejdą w najbliższych dniach z kampanijnej agendy.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
podatkiwybory prezydenckieRafał Trzaskowski
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1577)