Wybory 2020. Po debacie w TVP nauczyciele sami wywołują kandydatów do tablicy. Pytają o edukację
Po debacie prezydenckiej w TVP i sprowadzeniu w niej edukacji do pytania o komunię świętą, nauczyciele sami wywołali kandydatów do tablicy. Wysłali sztabom wyborczym pytania o rolę prezydenta w polityce oświatowej. Tylko jeden kandydat na urząd prezydenta uniknął odpowiedzi.
22.06.2020 | aktual.: 22.06.2020 17:00
Przypomnijmy: podczas debaty prezydenckiej w TVP padło pytanie: "Czy jest pan za umożliwieniem przygotowania do pierwszej komunii świętej na lekcjach religii w szkole?". Jedyne, które dotyczyło edukacji.
Nauczyciele byli wówczas oburzeni, o czym pisaliśmy w Wirtualnej Polsce. Teraz reagują - inicjatywa "Protest z Wykrzyknikiem" rusza z projektem "Kandydaci pod lupą". To kontynuacja akcji prowadzonej przez tę grupę przed jesiennymi wyborami.
- W zeszłym tygodniu prezentowaliśmy elementy programów wyborczych kandydatów na prezydenta dotyczące edukacji, a od dzisiaj proponujemy rodzaj debaty prezydenckiej, w której zadajemy ważne pytania o edukację, których ewidentnie zabrakło w debacie zorganizowanej przez Telewizję Polską - mówi WP Anna Schmidt-Fic, przedstawicielka grupy "Protest z Wykrzyknikiem". Pytania i odpowiedzi publikowane są na Facebooku inicjatywy. - Dzięki specyfice Facebooka, w komentarzach tworzy się pole do polemiki i dyskusji. Jesteśmy ciekawi, czy kandydaci wykorzystają taką możliwość - dodaje nasza rozmówczyni.
Wybory prezydenckie. Andrzej Duda nie odpowiedział nauczycielom
Na pytania odpowiedzieli wszyscy kandydaci, do których zwrócili się nauczyciele - wyjątkiem jest urzędujący prezydent Andrzej Duda. - To bardzo smutne, że prezydent naszego kraju, ubiegający się ponownie o to stanowisko, jawnie i bezceremonialnie lekceważy nauczycieli. Choć niestety dostrzegamy w tym pewną konsekwencję - mówi Anna Schmidt-Fic.
Podkreśla też, że do udziału zaproszeni zostali kandydaci osiągający w sondażach co najmniej jeden procent poparcia.
- Celem "Lupy" jest zachęcenie środowiska nauczycielskiego (ale nie tylko) do dyskusji i świadomej decyzji przy urnie wyborczej. Naszym zdaniem analiza programów oraz zainteresowanie poglądami kandydatów na temat tak ważnej dziedziny funkcjonowania państwa jak edukacja może pomóc w podjęciu dobrej decyzji, a w późniejszym czasie rozliczyć prezydenta ze złożonych obietnic. Edukacja jest filarem demokracji i będziemy tak głośno o tym mówić, aż wszyscy nas usłyszą! - podsumowuje nasza rozmówczyni.
Bosak z pomysłem promocji czytelnictwa i konkursami pod patronatem prezydenta
Na początek kandydaci na urząd prezydenta otrzymali pytanie: "Jaka powinna być rola prezydenta w kształtowaniu polityki oświatowej? Jakie działania chciałby Pan podjąć w tej dziedzinie?".
Robert Biedroń odpowiedział: "Prezydent powinien przejmować inicjatywę wszędzie tam, gdzie rząd nie realizuje swoich zadań. Tak niestety jest z edukacją. Nierozwiązany problem niskich zarobków nauczycieli, niedoinwestowane szkoły, program nauczania jak z XIX wieku. To główne obszary planowanych działań".
Krzysztof Bosak ocenił, że kompetencje Prezydenta RP w zakresie polityki oświatowej "są minimalne". "Byłoby to z mojej strony wyjątkowo populistyczne, gdybym zaczął rozwodzić się nad zmianami, którymi jako prezydent zrewolucjonizowałbym system edukacji w Polsce. Natomiast pozycja ustrojowa prezydenta pozwala na pewne oddziaływanie pośrednie" - dodał.
"Na pewno skupiłbym się na promowaniu czytelnictwa, bowiem polska literatura piękna jest obfita w treści, które w moim przekonaniu powinny być znane każdemu młodemu Polakowi, a niestety w dobie Internetu i telewizji - czytelnictwo umiera" - podkreślił Bosak. Zapewnił też, że będzie promował polską naukę poprzez organizowanie konkursów pod patronatem najważniejszego urzędu w Polsce.
Kosiniak-Kamysz o finansowaniu oświaty
Szymon Hołownia odpowiadając na pytanie nauczycieli ocenił, że polski system edukacji zyskał wiele dzięki przekazaniu szkół samorządom i zwiększeniu autonomii szkół i nauczycieli. "Nie wszystkie decyzje, np. podstawy programowe, powinny być jednak podejmowane na szczeblu lokalnym. W edukacji potrzebne jest długofalowe myślenie i z tego powodu dziedzina ta powinna być wyłączona z wpływu ciał politycznych nastawionych na wyborczy horyzont czasowy. Rolą prezydenta jest dopilnowanie, aby proces uzgadniania kluczowych rozwiązań odbywał się w formie rzetelnych konsultacji (np. pod jego patronatem) resortowych ekspertów z udziałem samorządów, nauczycieli i rodziców" - dodał.
Władysław Kosiniak-Kamysz: ocenił, że obecny system nie zapewnia dzieciom i młodzieży wykształcenia gwarantującego dobre perspektywy życiowe i dającego szansę na równy start na rynku pracy, nie tylko polskim, ale też europejskim. "Dlatego zaproponuję 'Prezydencki Pakt dla Edukacji', który powstał w dialogu z organizacjami zawodowymi nauczycieli, samorządowcami i uczniami. Jego podstawą jest wprowadzenie stabilnego finansowania oświaty poprzez pełną subwencję oświatową dla samorządów, pokrywającą wszystkie potrzeby płacowe nauczycieli" - dodał.
Trzaskowski o "zarządzaniu strachem" i potrzebie "inicjowania zmiany"
Rafał Trzaskowski ocenił, że "sukcesy polskich szkół to efekt wyłącznie ciężkiej pracy nauczycieli, starań uczniów i ich rodziców". "Rząd przeforsował 'deformę' edukacji i zostawił ich samych sobie. Samorządy musiały rozwiązać problem podwójnego rocznika. Na skutek nieprzemyślanych zmian wzrosły nierówności edukacyjne, drastycznie zmalały szanse dzieci z mniejszych miejscowości i biedniejszych rodzin. Obecny system nie uczy współdziałania, krytycznego myślenia czy przedsiębiorczości. Nie daje również autonomii ani uczniom, ani nauczycielom, ani dyrektorom szkół. Jego najpoważniejszym grzechem jest zarządzanie strachem – ucznia przed surową oceną, dyrektora przed kontrolą z kuratorium" - dodał.
"Zmiany w oświacie są więc potrzebne, ale nie mogą być gwałtowne. Rodzice, uczniowie i nauczyciele muszą mieć poczucie stabilizacji. Rolą Prezydenta jest inicjowanie takiej zmiany, szczególnie jeśli rząd jest źródłem problemów a nie rozwiązań" - stwierdził.