Wybory 2020. Leszek Miller chce, by "pojawił się Donald Tusk". "Przeciągnie wahających się na swoją stronę"
Przegłosowano ustawę, zgodnie z którą wybory prezydenckie odbędą się w formule hybrydowej. Zdaniem Leszka Millera PiS-owi chodzi o zachowanie kontroli nad ich przebiegiem. Były premier zapewnia, że zagłosuje na kandydata Lewicy Roberta Biedronia, ale nie miałby też nic przeciwko aktywności Donalda Tuska.
- O wszystkich terminach będzie decydować pani marszałek Sejmu, może je dowolnie skracać. To ona będzie miała wpływ na wyborów prezydenckich przebieg, a nie PKW, co mi się, szczerze mówiąc, nie podoba - powiedział w rozmowie z TVN24 Leszek Miller.
Były premier uważa, że zgodnie z przyjętą przez Sejm ustawą ewentualni nowi kandydaci mogą być blokowani np. przez otrzymanie krótszego czasu na zebranie podpisów. W jego ocenie Lewica powinna była głosować za odrzuceniem ustawy.
- Tryb jej uchwalenia był skandaliczny - uważa były premier. Jego zdaniem można to nazwać "obelgą". - To są tzw. ustawy kodeksowe, gdzie jest wymagana szczególna staranność w pracy - przypomniał. Leszek Miller nie odrzuca jednak całkowicie tego projektu. Ma nadzieję, że zostanie zmieniony w Senacie. - Na razie prezentuję swoje zasadnicze zastrzeżenia, zarówno co do treści, jak i trybu - uznał.
Jego zdaniem obecna sytuacja jest "porażką Jarosława Kaczyńskiego”, który miał chcieć przeprowadzenia wyborów jak najszybciej, tak by szanse Andrzeja Dudy nie zmalały. - To jest republika bananowa, gdy dwóch polityków, niepełniących funkcji państwowych, potrafi przesunąć wybory - uznał Miller.
I dodał, że będzie głosował na Roberta Biedronia "pod jednym warunkiem - że to będą prawdziwe wybory". Przyznał też, że chciałby "żeby pojawił się Donald Tusk". - On ma szansę przeciągnąć dużą część osób, nawet wahających się, na swoją stronę - uważa Leszek Miller.
Źródło: TVN24
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl