PublicystykaWybory 2020. Koziński: "Pułapka notowań. Kto jej uniknie - Duda czy Trzaskowski?" [OPINIA]

Wybory 2020. Koziński: "Pułapka notowań. Kto jej uniknie - Duda czy Trzaskowski?" [OPINIA]

Rafał Trzaskowski idzie cały czas w górę. Ale prawdziwe schody dopiero przed nim. Styl, w jakim będzie po nich wchodził, powie nam, czy rzeczywiście może jeszcze w tych wyborach zagrozić Andrzejowi Dudzie – najnowszy sondaż prezydencki Wirtualnej Polski komentuje Agaton Koziński.

Prezydent Andrzej Duda podczas spotkania z wyborcami. Wybory prezydenckie 2020
Prezydent Andrzej Duda podczas spotkania z wyborcami. Wybory prezydenckie 2020
Źródło zdjęć: © PAP, wp.pl | PAP, Paweł Supernak
Agaton Koziński

07.06.2020 | aktual.: 01.03.2022 13:22

Żeby poczuć klimat kampanii wyborczej, warto obejrzeć film "Idy marcowe" z 2011 r., który wyreżyserował George Clooney (i przy okazji obsadził sam siebie w roli głównej). Owszem, film jest podkręcony zgodnie z hollywoodzką manierą - ale jednak pozwala zrozumieć specyfikę pracy sztabów wyborczych przed finałową rozgrywką. Ciśnienie, z jakim się muszą zmierzyć, decyzje, jakie muszę podjąć, dylematy, które muszą każdego dnia rozstrzygać.

 

"Ludzie się ciebie boją, ponieważ nie rozumieją, jak to robisz – i kochają cię za to. To jest właśnie najcenniejsze w tym biznesie. Umieć zdobyć szacunek ludzi, sprawiając, że swój strach mylą z miłością" – tak w tym filmie Tom Duffy, wyjątkowo cyniczny specjalista od organizowania kampanii, tłumaczył młodemu adeptowi fachu, na czym polega ich robota.

 

Jak rozkochać w sobie wyborców? Dokładnie to samo pytanie zadają sobie teraz sztaby kandydatów w wyborach prezydenckich w Polsce. Opublikowany w niedzielę sondaż dla WP pokazuje, że póki co żaden z nich nie znalazł formuły, która by przechyliła szalę zwycięstwa na jego stronę. A który jest tego najbliżej?

Zobacz też: Wybory prezydenckie 2020. Wróblewski: Jarosław Kaczyński zaszkodził kampanii Andrzeja Dudy

Wybory prezydenckie 2020. Zakłócenia w notowaniach

Oceniając po szumie, jaki generuje wokół siebie, trzeba by wskazać Rafała Trzaskowskiego. Prezydent Warszawy wszedł w kampanię z impetem torreadora zaczynającego na arenie walkę z bykiem. Sunie z miasta do miasta, a wokół niego unoszą się fale komunikatów o kolejnych kampanijnych sukcesach, które odnosi. Że w sondażach dystansuje opozycyjnych konkurentów, że jest w nich coraz wyżej, że coraz lepsza frekwencja na spotkaniach wyborczych.

 

Wszystko się zgadza – oprócz jednego.

 

Wszystkie komunikaty o sukcesach Rafała Trzaskowskiego są prawdziwe. Nie zgadza się jednak punkt odniesienia. Bo porównanie jego wyników do notowań jego poprzedniczki Małgorzaty Kidawy-Błońskiej rzeczywiście robi wrażenie. Ona miała pod koniec kampanii 4-6 proc. poparcia. On ma – w najnowszym sondażu dla WP – 26,6 proc. W porównaniu z badaniem sprzed dwóch tygodni Trzaskowski zyskał ponad 3 punkty procentowe. Dobre tempo. Jeśli je utrzyma, to w dniu wyborów będzie miał ok. 33-35 proc.

 

Tylko właśnie w tym miejscu najlepiej widać pułapkę w pomiarach. Platforma głosi wielkie sukcesy Trzaskowskiego, bo jest on pierwszym politykiem PO, któremu w sondażach autentycznie rośnie. Całej partii rośnie po raz pierwszy bodajże od 2011-2012 r. Wcześniej, przez dwie kadencje, tylko im spadało. W 2011 r. zdobyli w wyborach 39 proc. W 2015 r. - 32 proc. (i to tylko gdy zsumujemy wyniki PO i Nowoczesnej). W 2019 r. – niecałe 28 proc. W kwietniu 2020 r. ich kandydatka spadła do 4 proc.

 

Ale słaby wynik wyborczy miał już Bronisław Komorowski w 2015 r. Przegrał w pierwszej turze z Dudą, zdobywając 33,77 proc. głosów. Wtedy to był szok, że przegrał, że osiągnął tak niski rezultat – przecież długo wydawało się, że wygra w pierwszej turze.

 

Teraz, jeśli Trzaskowski zbliży się do magicznej bariery 33 proc., to jego zwolennicy ogłoszą absolutny sukces, zaczną dąć w najpotężniejsze trąby, jakimi tylko dysponują, by go ogłosić. Żeby była jasność: ten wynik jest w zasięgu prezydenta Warszawy. Ale nawet jeśli w pierwszej turze zdobędzie on 33-35 proc., wcale nie musi być pewnym wygranej w turze drugiej.

Wybory prezydenckie 2020. Kto rośnie, a kto stoi w miejscu

Wróćmy jeszcze raz do sondażu dla WP. Trzaskowskiemu w nim rośnie – ale od razu widać, że dzieje się to kosztem Szymona Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza. Ich notowania sukcesywnie idą w dół. Poparcie dla Andrzeja Dudy stoi w miejscu.

 

I tak to pewnie będzie wyglądało do 28 czerwca. Rywale opozycyjni będą się między sobą siłować, który z nich więcej wyborców przyciągnie do siebie (Hołownia już wypuszcza spoty wyborcze uderzające w PO i Trzaskowskiego). Duda ma swoje 40 proc. plus i nie zapowiada się, żeby poniżej tego poziomu spadł. Po prostu tyle teraz wynosi elektorat PiS-u.

 

Co się może zmienić w drugiej turze? Raz się zdarzyło, żeby polityk mający drugi wynik w pierwszej turze, zdołał wygrać w turze drugiej - to był Lech Kaczyński w 2005 r., kiedy pokonał Donalda Tuska. Oczywiście, teraz specyfika wyborów jest inna. Wiadomo, że wyborcy szeroko rozumianej opozycji będą przenosić swoje głosy na tego jej przedstawiciela, który znajdzie się w turze drugiej.


Ale proste dodawanie do siebie głosów Trzaskowskiego, Hołowni, Kosiniaka-Kamysza i Biedronia nie ma sensu. Bo w wyborach prezydenckich kluczowe znaczenie ma wiele zmiennych, choćby poglądy światopoglądowe, czy poczucie patriotyzmu. Szyld partyjny jest ważny, ale nie rozstrzygający.

 

Dlatego najważniejszym parametrem, który dziś warto obserwować w sondażach, jest poparcie dla urzędującego prezydenta. Od dwóch tygodni stoi ono w miejscu – co powinno go cieszyć, bo ostatnie 14 dni w jego wykonaniu było bardzo słabe. Prawdę o poparciu dla niego poznamy teraz.

Wybory prezydenckie 2020. Powrót prezydenta Dudy

Andrzej Duda znów wszedł na kampanijny szlak. Znowu zaczął walkę. To powinno przełożyć się na jego notowania – wkrótce powinny one pójść w górę. Jeśli podskoczą choć o 2-3 pkt proc., będzie to dla niego sygnał, że trafia w oczekiwania Polaków. Że dalej jest tym politykiem jak z "Id marcowych" – który nawet strach umie zamienić w poparcie dla siebie.


Chyba że poparcie dla niego będzie stało w miejscu. Jeśli "Dudabus" będzie wypalał kolejny litry paliwa, a notowania prezydenta będą ciągle takie same, opozycja otrzyma wyraźny sygnał, że jego teflon ma spore dziury.

 

Wtedy stanie się jasne, że ten, kto wejdzie obok prezydenta do drugiej tury, będzie w niej miał autentyczną szansę na ostateczne zwycięstwo.

 

Agaton Kozińskie dla WP Opinie

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)