Wybory 2020. Głosy będą liczone nawet przez 40 dni? Ekspert podaje przykład. "Kuriozalne"
Zdaniem prezesa Fundacji Odpowiedzialna polityka Karola Bijosia w trakcie nadchodzących wyborów prezydenckich "może dojść do kuriozalnych sytuacji, które tak naprawdę uniemożliwią prowadzenie obserwacji społecznych, nawet jeśli ustawodawca na nie zezwoli". Jako przykład podał frekwencję podczas wyborów parlamentarnych w Krakowie. Nawet jeśli w wyborach prezydenckich wzięłoby udział mniej o ok. połowę osób - to nadal jest to "200 tys. kart do głosowania, które trzeba przeliczyć". - Jeśli zostałby zachowany limit maksymalnie 45 osób na daną komisję, to dochodzimy do absurdu, w którym dana komisja liczy te głosy 40 dni - zauważył Karol Bijoś. Żeby policzono je w półtora dnia - potrzeba 400 osób w komisji.
jeżeli chodzi o tych obserwatorów … Rozwiń
Transkrypcja: