Wyborcy w sondażu rozliczają PiS. "Jesteśmy w momencie przełomowym"
Aż 41 proc. wyborców PiS nie wierzy, że partia będzie dalej po wyborach u steru władzy - wynika z najnowszego sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski. - To wyborcy, którzy nie zawsze stawiają się przy urnach, których łatwo zdemobilizować, a trudno zmobilizować. Widząc niepewną przyszłość i czując rosnące koszty życia, przekładają to także na swoje prognozy polityczne - mówi w rozmowie z WP prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
48 proc. wyborców PiS jest przekonanych, że PiS wygra wybory parlamentarne i utworzy rząd. Jednocześnie 41 proc. jest zdania, że choć partia Kaczyńskiego wygra wybory, to nie uda się jej już utworzyć rządu. 9 proc. wyborców PiS nie ma zdania, a 2 proc. nie wierzy w wygraną partii w najbliższych wyborach.
W ogólnej grupie badanych 30,9 proc. osób jest zdania, że choć PiS zdobędzie najlepszy wynik w wyborach parlamentarnych, to partii nie uda się już utrzymać władzy - przejmie ją opozycja po utworzeniu koalicji.
"Jesteśmy w momencie przełomowym"
Prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, w rozmowie z Wirtualną Polską ocenia, że "jesteśmy w momencie przełomowym", które "rzadko się zdarzają w polskiej polityce, zwłaszcza jeśli chodzi o system partyjny".
- To wszystko zaczęło się zmieniać począwszy od kwestii aborcji, która bardzo mocno uderzyła - z innymi czynnikami - w notowania Prawa i Sprawiedliwości. Dochodzi do tego kontekst społeczno-ekonomiczny ostatnich kilku miesięcy, związany z kosztami życia itd. To wszystko dociera do wyborców PiS - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zaskakujące wyniki sondażu WP. "Nastroje społeczne uległy zamrożeniu"
I wyjaśnia, że "wydarzenia związane z aborcją odcięły PiS od i tak niezbyt licznego grona wyborców, którzy popierali tę partię". - Natomiast kwestie społeczno-ekonomiczne uderzają w tych wyborców PiS, którzy doszlusowali do elektoratu, a którzy nie byli tradycyjnymi zwolennikami prawicy. Dołączyli oni m.in. nęceni programami ekonomicznymi i społecznymi tej partii - wyjaśnia.
"Oni pewnie nie zagłosują na PiS"
- Oni pierwsi zaczynają wątpić. To wyborcy, którzy nie zawsze stawiają się przy urnach, których łatwo zdemobilizować, a trudno zmobilizować. Widząc niepewną przyszłość i czując rosnące koszty życia, przekładają to także na swoje prognozy polityczne. Skoro nam się żyje gorzej, innym też się żyje gorzej. Skoro my mamy obawy przed najbliższą przyszłością, to znaczy, że inni też mają. Oni pewnie nie zagłosują na PiS - zaznacza.
Profesor zauważa, że "notowania PiS w sondażach są zazwyczaj na poziomie wyborów z 2015 roku". - To się obecnie nie powtórzy, bez względu na to, jak opozycja będzie funkcjonowała na poziomie kampanii wyborczej. System jest bardzo stabilny. Przy bardzo wysokiej frekwencji wszystkie partie weszły do Sejmu w ostatnich wyborach. W sytuacji, w której PiS będzie liczyć na podobny zbieg okoliczności jak w 2015 roku, straciłby jeszcze dwa czy trzy procent ze swojego elektoratu, spadłby do poziomu 34-36 proc., w zasadzie wybory mogłyby się nie odbywać - mówi.
Dlaczego? W jego ocenie "PiS nawet w formule rządu mniejszościowego nie miałby żadnej możliwości sprawowania rządów". - O to toczy się gra w polskiej polityce, dlatego kampania wyborcza trwa właśnie teraz, a nie przed wyborami - dodaje ekspert.
Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski