"Wszczepili mi implant, chociaż nie powinni". Pan Przemek walczy o odszkodowanie

100 tysięcy złotych domaga się pan Przemysław od jednego ze szczecińskich szpitali. Mężczyzna przeszedł w nim operację kręgosłupa, która - zdaniem jego i innego neurochirurga - nie była konieczna. - Wszczepili mi implant, a później go usunęli - mówi WP. Szpital nie uznaje roszczeń mężczyzny.

"Wszczepili mi implant, chociaż nie powinni". Pan Przemek walczy o odszkodowanie
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne

W czerwcu pan Przemysław Kamiński w związku z silnymi bólami kręgosłupa udał się na konsultacje do neurochirurga dr. Roberta Narolewskiego do przychodni LUXMED. - Stwierdzono u mnie niestabilność kręgosłupa odcinka lędźwiowego - mówi WP pan Przemek.

Lekarz skierował go na operację do Samodzielnego Publicznego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Szczecinie. Zabieg wykonany przez tego samego neurochirurga odbył się w sierpniu - pana Przemka poinformowano, że będzie miał wszczepiony implant. - Kiedy zostałem przyjęty na oddział, nie poinformowano mnie, z czego jest wykonany implant. Wypełniałem tylko ankietę na temat uczuleń, ale widocznie to było za mało - wyznaje pan Przemek.

I dodaje, że po operacji wystąpiły u niego bardzo silne bóle w miejscu operowanym. - Zrobiłem rezonans i wybrałem się na konsultację. Podczas pierwszej wizyty u dr. Narolewskiego w przychodni LUXMED nie rozpoznano nietolerancji, dopiero podczas drugiej, czyli minął prawie miesiąc od wszczepienia implantu. W październiku zostałem zakwalifikowany do operacji usunięcia wkładki - opowiada mężczyzna.

Po wykonanej operacji usunięcia implantu pan Przemek skarży się na bardzo silne bóle. - Uniemożliwia mi to normalne funkcjonowanie - wyznaje. Mężczyzna musi chodzić o kulach, często korzysta też z wózka inwalidzkiego.

Obraz
© Archiwum prywatne

Czy operacja była konieczna?

Pan Przemek twierdzi, że neurochirurg wystawił błędną diagnozę. - W listopadzie byłem na konsultacji u innego neurochirurga. Lekarz po obejrzeniu rezonansu stwierdził, że niestabilności nie było, więc w ogóle do tej operacji nie powinno dojść - dodaje mężczyzna.

Szpital nie uznaje roszczeń mężczyzny. - W wyniku szczegółowego postępowania wyjaśniającego nie ustalono, aby po stronie szpitala istniały podstawy do formułowania jakichkolwiek zarzutów - mówi WP Natalia Andruczyk, rzecznik prasowy Samodzielnego Publicznego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Szczecinie.

I dodaje, że po zapoznaniu się z dokumentacją badań obrazowych stwierdzono, że zabieg należy przeprowadzić. - Po gadaniu został pan wypisany w stanie ogólnym dobrym. Dolegliwości bólowe nie wykraczały poza zwykłe towarzyszące pacjentom po operacji odcinka lędźwiowego - informuje.

Rzecznik odniosła się również do kwestii uczulenia na implant. - Nie wykonuje się testów na składniki implantów i urządzeń pozostawianych w ciele pacjenta, wymagałoby to testowania chorych na tysiące alergenów - wyjaśnia. Dodaje, że mężczyzna był pytany o uczulenia, a w historii oddziału nigdy nie zaobserwowano alergii na tego rodzaju zastosowany implant.

Andruczyk zauważa również, że po operacji mężczyzna nie gorączkował, a rana nie wykazywała cech stanu zapalnego. Przyznała jednak, że usunięcie implantu nastąpiło "z powodu jego złej tolerancji". - Nie ma to nic wspólnego z reakcją alergiczną - wyjaśnia.

"Bezpieczeństwo pacjenta naszym priorytetem"

Do sprawy odniósł się również LUXMED. - Jesteśmy z pacjentem w stałym kontakcie i informujemy go o naszych działaniach. Sprawa ta jest obecnie przedmiotem naszej wnikliwej analizy, a stosowne kroki podejmiemy po zakończeniu wewnętrznego postępowania wyjaśniającego - mówi WP Grzegorz Stachacz
Dyrektor Departamentu Komunikacji Korporacyjnej LUXMED.

- Bezpieczeństwo każdego Pacjenta oraz wysoki poziom standardów medycznych jest priorytetem naszej działalności. Bardzo nam zależy aby wszelkie wątpliwości w tej sprawy zostały wyjaśnione - podsumował.

Na pytanie, czy firma wyciągnęła konsekwencje służbowe wobec dr. Roberta Narolewskiego nie uzyskaliśmy odpowiedzi.

Chce odszkodowania od przychodni i szpitala

Pan Przemek walczy teraz o odszkodowanie w wysokości 100 tys. zł od Samodzielnego Publicznego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Szczecinie. Chce także rekompensaty w tej samej wysokości od LUXMEDu. Oprócz tego prosi strony o opłacenie rehabilitacji i dojazdów na nią.

Mężczyzna sprawę zgłosił do Wojewódzkiej Komisji ds. Orzekania o Zdarzeniach Medycznych w Szczecinie, która teraz przygląda się sprawie.

Ponadto sprawę bada Prokuratura Rejonowa Szczecin-Zachód. Na jej zlecenie policja przesłuchała już pana Przemka w charakterze pokrzywdzonego. - Dziś dostałem informację, że sprawa będzie prowadzona pod kątem spowodowania nieumyślnego uszczerbku na zdrowiu - informuje pan Przemek.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (87)