Wstępne wyniki: chadecy wygrywają wybory do PE, mocni eurosceptycy
Wybory do PE wygrali chadecy, zdobywając 28,2 proc. głosów i 212 miejsc. Drugą pozycję zajęli socjaldemokraci, uzyskując 24,9 proc. głosów i 187 mandatów - podał PE na podstawie wstępnych wyników głosowania. W nowym PE znajdzie się silna grupa eurosceptyków.
26.05.2014 | aktual.: 26.05.2014 12:22
Trzecią siłą w Parlamencie Europejskim, zgodnie ze wstępnymi wynikami zakończonych w niedzielę eurowyborów, będą liberałowie. Głosowało na nich 9,6 proc. europejskich wyborców, co daje tej frakcji 72 mandaty w europarlamencie.
Na kolejnym miejscu uplasowali się Zieloni, na których głosy oddało 7,3 proc. wyborców (55 mandatów w PE). Na Europejskich Konserwatystów i Reformatorów głosowało 6 proc. wyborców, co daje im 45 mandatów. Skrajna lewica (Zjednoczona Lewica Europejska) otrzymała 5,7 proc. głosów (43 mandaty).
Według wstępnych wyników opublikowanych przez europarlament partie, których europosłowie byli do tej pory w grupie niezrzeszonych (w tym francuski Front Narodowy z Marine Le Pen na czele), uzyskały łącznie 39 mandatów. Głosowało na nie 5,2 proc. europejskich wyborców.
Partie z eurosceptycznej grupy Europa Wolności i Demokracji, do której należy m.in. brytyjski UKIP, zdobędą 35 miejsc (4,7 proc. głosów). Natomiast aż 63 mandaty w nowym europarlamencie (8,4 proc. głosów) przypadną nowo wybranym europosłom z partii, które dotąd nie należały do żadnej z grup politycznych istniejących w ustępującym PE. Będzie to na przykład Nowa Prawica Janusza Korwin-Mikkego.
Zgodnie ze wstępnymi wynikami wyborów podanymi przez Parlament Europejski w nowej kadencji silną - ponad 100-osobową - reprezentację będą miały ugrupowania eurosceptyczne i narodowe. Poza ugrupowaniami skrajnymi, także lewicowymi, właściwie wszystkie główne frakcje w PE odnotowały straty w tych eurowyborach.
W porównaniu z poprzednimi wyborami do PE, które odbyły się w 2009 roku, najwięcej spośród wszystkich frakcji europarlamentu stracili chadecy - aż 62 mandaty. Straty ponieśli też socjaldemokraci. Zgodnie z wstępnymi wynikami w nowym europarlamencie ich reprezentacja będzie mniejsza o dziewięć mandatów.
Z 11 miejscami w PE będą musieli pożegnać się liberałowie. Zmniejszy się też reprezentacja Zielonych, którzy w nowym PE będą mieć dwa miejsca mniej niż w europarlamencie wybranym pięć lat temu. Spadło też poparcie dla Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Frakcja, do której należą brytyjscy konserwatyści i PiS, uzyskała tym razem o 12 mandatów mniej niż w poprzednich wyborach.
Z kolei skrajna lewica zdobyła tym razem aż o osiem mandatów więcej niż pięć lat temu. Eurosceptyczna Europa Wolności i Demokracji zyskała w tych wyborach do PE cztery mandaty, a grupa europosłów niezrzeszonych powiększy się - według wstępnych wyników wyborów - o sześć osób.
"Times" komentuje
W całej Unii Europejskiej do głosowania poszło 43,09 proc. osób uprawnionych.
Brytyjski "Times" pisze o nowej sile politycznej w Unii Europejskiej. "Z braku silnego gospodarczego wzrostu wielu ludzi ma trudności ze związaniem końca z końcem. Wyraża się to w szczególności w niechęci wobec imigrantów oraz niezadowoleniu z powodu wydatków na świadczenia socjalne i pomoc zagraniczną. Po lewej stronie życia politycznego podnoszą się głosy opodatkowania bogatych, nawet jeśli takie podatki nie pomnażają przychodów państwa" - zauważa dziennik.
"Choć wygląda na to, że gospodarki zachodnioeuropejskie mają za sobą najgorsze, nie można spodziewać się szybkiego powrotu do dawnego stanu. Polityka oszczędności będzie utrzymana do czasu opanowania długu publicznego. Dla wielu nisko wykwalifikowanych ludzi przyrost dochodów był niewielki lub w ogóle go nie odczuwali nawet przed krachem" bankowym w 2008 r. - zaznacza.
"Times" pisze o wysokim poziomie bezrobocia w UE, zwłaszcza wśród ludzi młodych, i stwierdza, że europejskiego poczucia "angstu" (niem. lęk) nie da się w pełni wytłumaczyć przyczynami ekonomicznymi.
"Wielu wyborców niepokoi się tym, że imigranci nie integrują się społecznie. Inni obawiają się, że tradycyjne wartości chrześcijańskie spychane są na margines przez liberalny sekularyzm. Jeszcze innym nie podoba się to, że sądy rozszerzająco interpretują prawa człowieka (na mniejszości obyczajowe - red.). Wiele z tych obaw jest bezpodstawnych, ale liberalna większość w Europie musi wypracować lepszy sposób współżycia z partiami politycznego marginesu, jeśli chce zapobiec dalszemu wzrostowi ich znaczenia" - dodaje.
Wśród powodów awansu eurosceptycznej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) w Wielkiej Brytanii na czwartą siłę polityczną "Times" wymienia wejście lidera torysów Davida Camerona w koalicję z liberalnymi demokratami Nicka Clegga. Spowodowało to, że Partia Konserwatywna stała się bardziej liberalna, a doły partyjne poczuły się ignorowane przez jej kierownictwo.
Połowę wyborców UKIP zdaniem gazety stanowią rozczarowani wyborcy konserwatywni, a jedną siódmą wyborcy zniechęceni do Partii Pracy - stwierdza gazeta.