Współpracownicy Daschle`a zakażeni wąglikiem
29 członków personelu przywódcy demokratycznej większości w Senacie Toma Daschle'a, do którego biura nadszedł w poniedziałek list z wąglikiem, weszło w kontakt z bakteriami tej choroby - wykazały testy medyczne. W Waszyngtonie poinformowano o tym w środę.
Jak podkreślają specjaliści, wystawienie na bezpośrednie działanie bakterii nie oznacza jeszcze zarażenia, ale na wszelki wypadek pracownicy senatora zażywają teraz antybiotyk Cipro, zwalczający wąglika.
Lider republikańskiej większości w Izbie Reprezentantów Dick Armey oraz kongresmen Bob Ney zażądali zaostrzenia środków bezpieczeństwa w Kongresie. Przewodniczący Izby Dennis Hastert ogłosił, że na tydzień przerywa obrady, aby można było wprowadzić niezbędne zabezpieczenia.
Wcześniej zamknięto już w Kongresie część biur izaprzestano wpuszczania wycieczek zwiedzających gmach Kapitolu.
Kongresmen Hastert powiedział również, że zarodniki wąglika znaleziono także w przewodach wentylacyjnych Senatu.
W całym kraju na wąglika zachorowały dotychczas cztery osoby, w tym dwie na jego najgroźniejszą odmianę, w wypadku której zarażenie następuje przez drogi oddechowe. Jedna z nich - Bob Stevens z Florydy - zmarła.
Mnożą się dowody, że chodzi o kolejny atak terrorystyczny islamskich ekstremistów, tym razem z użyciem broni biologicznej.
Zarówno list do senatora Daschle'a, jednego z najbardziej wpływowych polityków w USA, jak i wcześniejszy list do popularnego prezentera telewizji NBC, Toma Brokawa (zaraziła się jego asystentka, która otwierała pocztę), wysłane były z Trenton w stanie New Jersey, gdzie mieszkało kilku terrorystów, którzy uczestniczyli w zamachach z 11 września.
Badania wykazały, że wąglik wysłano w postaci wyjątkowo czystego, drobno zmielonego proszku, który może dzięki temu zostać rozpylony w powietrzu tak, że jest niesłychanie trudny do wykrycia. Taka odmiana zarodników wąglika zabiła Boba Stevensa.(aka)