Wsparcie z Brukseli
Przewodniczący Komisji Europejskiej Romano Prodi odwiedzi w najbliższy poniedziałek Polskę, żeby wesprzeć kampanię przed referendum w sprawie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej.
W tydzień później do Polski wybiera się także komisarz UE ds.
poszerzenia Guneter Verheugen.
16.05.2003 | aktual.: 16.05.2003 18:42
Zaproszony przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego Prodi odbędzie rozmowy z nim i z premierem Leszkiem Millerem, ale przede wszystkim weźmie udział w spotkaniu przedreferendalnym w Siedlcach - podkreślają jego podwładni.
Zabiera go tam ze sobą przewodniczący Sejmowej Komisji Europejskiej Józef Oleksy. "Pan prezydent oddał mi go na wyjazd do Siedlec. Pan Prodi po raz pierwszy będzie na polskiej prowincji. Chciałem, żeby był na terenie Polski wschodniej, gdzie poparcie dla Unii jest najniższe" - powiedział Oleksy w piątek w Brukseli.
Pytany, czy ludzie chętniej uwierzą Prodiemu niż polskim politykom, Oleksy przyznał, że "niektórzy tak, dlatego że ludzie często kierują się autorytetem instytucji i osób. Nie mając wiedzy własnej, chcą zawierzyć komuś, kto według nich ma autorytet".
Były polski premier jest przekonany, że na spotkanie z Prodim przyjdzie "bardzo wielu ludzi, także wielu niechętnych Unii, którzy nie przyszliby na spotkanie ze mną czy z premierem, bo nas widzą na co dzień. Być może to również kwestia zaufania" - dodał.
Ale zaraz zastrzegł, że ludzie potrafią oddzielać swój stosunek do rządu od "stosunku do sprawy". Dlatego Oleksy uważa, że "ci, którzy są ciekawi Unii i będą chcieli dać się przekonać, dadzą się też przekonać ministrowi z niepopularnego rządu".
Zdaniem minister ds. europejskich Danuty Huebner, "dla niektórych" wizyty Prodiego i Verheugena wychodzą naprzeciw potrzebie "różnorodności" w kampanii przed referendum.
"Ludzie w tak trudnej sprawie jak integracja europejska chcą komuś zawierzyć. Niektórzy mają zaufanie do polityków z Warszawy, inni do swoich lokalnych, jeszcze inni do organizacji pozarządowych, a też mogą być tacy, którzy chcieliby usłyszeć z pierwszej ręki", czyli od polityków z Brukseli - tłumaczyła Huebner w Brukseli.
"Jest ważne, żeby Polacy, w szczególności mieszkający poza dużymi miastami, poznali kogoś, kto pracuje w Komisji, zobaczyli, że to jest też człowiek, dla którego Europa jest ważna i Polska jest ważna, i żeby pokazać Polakom, że Unia czeka na Polskę" - dodała.