"Wrzutka" na koniec kadencji prezydenta? Nieoficjalnie: będzie weto
- "Wrzutka" z zamrożeniem cen energii u prezydenta nie przejdzie. I nie ma znaczenia, że jest to koniec kadencji. Rok temu, gdyby ustawa wiatrakowa w takiej formie jak obecnie trafiła na biurko prezydenta, też by ją zawetował - mówi nam anonimowo osoba z otoczenia Pałacu Prezydenckiego.
Przypomnijmy, rząd zapowiedział przedłużenie do końca roku mechanizmu mrożenia cen energii elektrycznej. Informację przekazał we wtorek premier Donald Tusk. Dzień później zmiana ta została wprowadzona przez Sejm — w formie poselskiej poprawki — do ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych oraz niektórych innych ustaw, która liberalizuje zasady budowy wiatraków. Została przegłosowana i skierowana do Senatu.
Rzecznik rządu Adam Szłapka na konferencji prasowej w Brukseli stwierdził, że zamrożenie cen prądu do końca roku dodane do tzw. ustawy wiatrakowej jest dobrym rozwiązaniem i trudno mu sobie wyobrazić, by prezydent Andrzej Duda go nie podpisał. - To dobre rozwiązanie, które z pewnością przyniesie korzyści polskim rodzinom (…). A prezydent "pozostaje zobowiązany" do wykonywania swoich obowiązków do końca kadencji, która kończy się 6 sierpnia - argumentował rzecznik rządu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Będzie kolejne mrożenie cen prądu? "Będziemy rozmawiać na rządzie"
W odpowiedzi prezydent Andrzej Duda nie krył irytacji sposobem procedowania zamrożenia cen energii.
- Premier, wrzucając do nowelizacji ustawy wiatrakowej poprawkę ws. mrożenia cen energii, próbuje wymusić na mnie podpis pod tą ustawą, stawiając mnie pod ścianą - ocenił prezydent Andrzej Duda na konferencji w Hadze.
I krytycznie odniósł się do samej ustawy. - Nie jestem osobiście zwolennikiem wiatraków. Jestem zwolennikiem innych rodzajów energii odnawialnej. Ja nie jestem zwolennikiem wiatraków na lądzie. Bardziej się liczy dla mnie krajobraz niż obserwowanie wszędzie stojących wiatraków. Można się ze mną zgadzać, można się ze mną nie zgadzać - dodał.
Zapowiedź weta z Pałacu. "Taka zagrywka nie przejdzie"
Pytani przez nas o decyzję w sprawie ustawy wiatrakowej współpracownicy prezydenta mówią wprost: "będzie weto".
- Mechanizm mrożenia cen energii dla gospodarstw domowych mógł być przedłożony innym, osobnym aktem prawnym. A tak pojawienie się tych przepisów w ramach projektu ustawy nowelizującej m.in. "ustawę wiatrakową" to próba wywarcia presji na prezydencie, by ją podpisał. Taka zagrywka nie przejdzie - mówi nam osoba z otoczenia Pałacu Prezydenckiego.
Nasz rozmówca przypomina, że pod koniec kwietnia prezydent podpisał rządową ustawę, która przesuwała termin wprowadzenia nowych taryf na energię elektryczną do 1 października 2025 r. Przepisy miały na celu umożliwienie obniżenia cen prądu po zakończeniu obowiązywania ceny maksymalnej. Zgodnie z regulacjami, gospodarstwa domowe mogą korzystać z zamrożonych cen energii elektrycznej na poziomie 500 zł za MWh do końca września 2025 r.
Bez debaty społecznej
Z kolei drugie nasze prezydenckie źródło zwraca uwagę na sposób procedowania ustawy, które dla prezydenta Polski jest nie do przyjęcia.
- Projekt praktycznie nie podlegał wysłuchaniu publicznemu. Nie było społecznej debaty, a jak wiadomo tam, gdzie są planowane farmy wiatrowe, odbywają się często protesty lokalnych społeczności. Takie procedowanie, bez wsłuchania się w głosy obywateli, jest szkodliwe - mówi nam nasz rozmówca z Pałacu Prezydenckiego.
I jak dodaje, nie ma znaczenia, że jest to koniec kadencji prezydenta Polski.
- Rok temu, gdyby ustawa wiatrakowa trafiła na biurko prezydenta, też by ją zawetował. Prezydent uważa, że odległość 700 metrów od zabudowań, w której mogą stanąć wiatraki, powinna być zachowana - komentuje nasz informator.
Przypomnijmy, że w 2023 r. prezydent Polski podpisał ustawę wiatrakową, ale była ona przygotowana i przegłosowana przez Prawo i Sprawiedliwość.
Wtedy, w pierwotnej formie, projekt ustawy zakładał zmniejszenie odległości do 500 metrów, nie zaś 700 metrów, jak ostatecznie przyjęto. Limit został zwiększony w trakcie sejmowych prac nad przepisami, większością głosów posłów z PiS.
Obecny rząd Donalda Tuska ustalił minimalną odległość wiatraków od zabudowy mieszkalnej na granicy 500 metrów, jeśli ich postawienie dopuszcza plan zagospodarowania gminy.
- Tusk liczył, że to Rafał Trzaskowski będzie prezydentem. I ustawa przejdzie bez problemu. Tak się nie stało. A jak wiadomo, Karol Nawrocki jest przeciwnikiem tych przepisów. Wrzucanie zamrożenia cen energii do ustawy i podsuwanie jej prezydentowi na ostatniej prostej, to nic innego jak kolejna gierka rządu Donalda Tuska. Prezydenckiej zgody na to nie będzie - twierdzi osoba z otoczenia Pałacu.
Prezydent elekt Karol Nawrocki już w trakcie kampanii wyborczej krytycznie odnosił się do nowelizacji przepisów ws. wiatraków.
"Czy pod naszymi osiedlami masowo staną farmy wiatrowe? Przed chwilą rząd przyjął przepisy, które skracają minimalną odległość wiatraków od zabudowań do zaledwie 500 metrów. Rządzący po raz kolejny lekceważą protesty Polaków i wybierają interesy niemieckich koncernów produkujących wiatraki, dla których staniemy się eldorado. Kosztem naszego komfortu życia i zniszczonego krajobrazu" - pisał w czasie kampanii wyborczej na platformie X ówczesny kandydat na prezydenta.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski