Rozbierają ich do naga i żądają pieniędzy. Skandal w Rosji

Żona zmobilizowanego Rosjanina z Kraju Nadmorskiego oskarża dowództwo o znęcanie się nad wojskowymi. Według niej żołnierze trzymani są w dołach, a żeby się z nich wydostać, muszą zapłacić. Zmobilizowani nie dostają także urlopów, a jeśli wrócą ranni z frontu, są natychmiast odsyłani z powrotem.

Wrzucają ich do dołu i każą płacić. Ujawniła skandal w rosyjskiej armii
Wrzucają ich do dołu i każą płacić. Ujawniła skandal w rosyjskiej armii
Źródło zdjęć: © TG Baza
Mateusz Czmiel

18.11.2023 | aktual.: 17.01.2024 13:35

Olga Bielanowska przyjechała do Moskwy ze Spaska-Dalnego, aby zwrócić się do Ministerstwa Obrony Narodowej Federacji Rosyjskiej z prośbą o "rozpoczęcie poszukiwań jej męża". Oprócz tego przyniosła skargi od krewnych innych żołnierzy, a także pendrive'y z filmem przesłanym kobietom przez samych wojskowych. Na jednym z nich widać dół, w którym dowództwo przetrzymuje personel wojskowy.

Do dołu za odmowę wykonania rozkazu

Jak opowiadali swoim bliskim zmobilizowani, do dołu trafiają ci, którzy "odmawiają wykonania zadań". Z dziury można wyjść tylko za opłatą - 400 tysięcy rubli (ok. 17,8 tys zł). Dowódcy znaleźli także okrutny sposób na to, by wojskowi zapłacili szybciej. Według Olgi dowódcy każą im się rozebrać do naga. Zmobilizowani na filmie twierdzą, że wideo zostało nakręcone jesienią, gdy pojawiły się już pierwsze przymrozki.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Rosyjscy żołnierze twierdzą także, że urlopy udzielane są wyłącznie za łapówki. Kwoty zaczynają się od 200 tys. rubli (ok. 8,9 tys. zł). - Ci, którzy płacą, byli dwa razy na urlopie - mówi Olga Bielanowska.

Bez jedzenia i wody. Skandal w rosyjskiej armii

Krewni zmobilizowanych zauważają także, że ich bliscy pozostają bez jedzenia i wody - żywność otrzymują tylko wtedy, gdy wykopią "pięć rowów dziennie". Z kolei ranni ze względu na pogarszający się stan zdrowia nie są dopuszczani do wojskowej komisji lekarskiej i "o kulach odsyłani są z powrotem do strefy Północnego Okręgu Wojskowego". Według kobiety ranni nie przechodzą rehabilitacji i nie otrzymują wolnego.

Olga Bielanowska złożyła w imieniu swoim i krewnych skargę do siedziby Kraju Nadmorskiego i zwróciła się z prośbą o kontrolę działań dowództwa 5. Armii i jednostek wojskowych 44980 i 16871. Kobieta osobiście pojawiła się także w administracji rosyjskiego dyktatora Władimira Putina oraz w siedzibie rosyjskiego MON.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w Ukrainierosjażołnierze
Wybrane dla Ciebie