Wrocławianki z przeszłości. Zostały z miastem na zawsze
Wybitne mieszkanki stolicy Dolnego Śląska nawet w czasach dla kobiet i ich talentów zdecydowanie nieżyczliwych, potrafiły wywalczyć sobie pamięć i szacunek. Do historii miasta przeszło przynajmniej kilkadziesiąt pań, które zasłynęły w Breslau jako malarki, naukowczynie, wynalazczynie. Ale były też bizneswoman, którym miasto oddało hołd lepszy niż pompatyczne pomniki.
Handlarki mogły być też bohaterkami dnia powszedniego w życiu miasta w XIX i na początku XX wieku. Tak zdarzyło się z Madamchen Zwippeln. Nie wiadomo, jak naprawdę zwała się ta pracowita kobietka, ale taką ksywkę dali jej mieszkańcy miasta. Stała się legendą, a Carl Ulbrich utrwalił ją na płaskorzeźbie, która zdobi miejsce, niedaleko którego pracowała, na pobliskim Nowym Targu, gdzie odbywały się jarmarki.
Do niedawna płaskorzeźba była mało widoczna - dopiero po gruntownym remoncie elewacji w 2015 roku oczyszczone ozdoby z piaskowca ukazały swoją urodę. Można było dostrzec wieżę kościoła św. Elżbiety i miejskie kamieniczki odtworzone na dziele Carla Ulbricha, umieszczonym w dolnej części wieży Hali Targowej. Przedstawia ona siedzącą pod parasolem kobietę w kapeluszu. Dostojna i elegancka rozmawia z klientkami. Obok niej kosze pełne warzyw. Wyraźnie widać główki kapusty, w którym to Madamchen Zwippeln się specjalizowała, choć i inne smakołyki z ogrodu można było u niej kupić, jak widać z zawartości wyrzeźbionych koszy.
Cokolwiek było na jej stoisku, było najwyższej jakości. O to dbać miała szczególnie i to też przyniosło jej wieczną sławę. Wprawdzie zawdzięcza ją również szczęściu, które sprawiło, że hala nie podzieliła losów bliźniaczej budowli przy ulicy Kolejowej i wojnę przetrwała niemal nietknięta. Jeśli nie liczyć śladów po kulach, z których jedna odstrzeliła noc kobiecie kupującej warzywa, co naprawiono dopiero w 2015 roku.
Kobiety Breslau. Zostały upamiętnione w architekturze
Ta staranność pani Zwippeln materializowała się w utrwalonym na płaskorzeźbie finezyjnym narzędziu - malutkim nożyku na łańcuszku. Służył on do czyszczenia warzyw i pozbawianiu ich niejadalnych części. Utrwalono ją nie tylko na rzeźbie, ale jako wrocławska celebrytka widniała na pocztówkach i zaliczano ją do galerii wrocławskich typów, opisanych przez wrocławską poetkę Marie Oberdieck wierszykiem, z których ten poświęcony bizneswomen z Breslau brzmiał:
"Pani Zwippeln? Ta z kapustą?/ W kapeluszu, a nie z chustą!/ Towar świeży, bez robali:/Każdy każdą główkę chwali./Proście, bierzcie, sprawdźcie sami –/ Ręczy za nią Jur'k z widłami!" Ten ostatni ośrodek opiniotwórczy to Neptun, którego rzeźbę z fontanną, postawioną na Nowym Targu, mieszkańcy Breslau wyśmiewali z uwagi na jego goliznę i przezywali go Jurkiem.
Dzień Kobiet. Wrocławianki z przeszłości. Zostały z miastem na zawsze
Inna zacna przedstawicielka handlu przetrwała w odnalezionej zupełnie niedawno kracie z bramy prowadzącej do Piwnicy Świdnickiej autorstwa wybitnego artysty, czeskiego kowala Jaroslava Vonki. Kratę kilka lat temu muzealnicy z Wrocławia odnaleźli w magazynach warszawskiego muzeum. Krata w stolicy figurowała w rejestrach jako poniemiecki anonim.
Wiele jego dzieł przetrwało w mieście w budynkach użyteczności publicznej, kościołach oraz w metaloplastyce w budynkach mieszkalnych -Vonka zrobił bramy i kraty na Politechnice, drzwi, kraty, balustrady, korony świeczników i lichtarzy, a figurkę kata z mieczem w ratuszu.
Kratę, której los był długo nieznany i nie było wiadomo, czy trafiła do huty, czy w prywatne ręce, zdobi sześć ciekawych postaci. Oprócz diabła, grajka, anioła, jest tu też stara kobieta z koszem.
Dyrektor Muzeum Miejskiego Wrocławia dr Maciej Łagiewski jest pewien, że ta kobieta to Ellen-Malchen, czyli Amalie Renner, która uważana była za najmniej kłopotliwą bywalczynię Piwnicy Świdnickiej.
Przez kilka dekad lat przychodziła ze swoim drobnym towarem w koszu, oferując ucztującym łakocie i zabawki, przybory i sprzęty domowe. Zauważył ją i docenił jej obecności i wytrwałość dzierżawca lokalu Adolf Friebe. Wyprawił w 1894 roku handlarce jubileusz 50-lecia pracy. Ellen-Malchen dostała tort, z którego podczas krojenia wypadło się 50 lśniących talarów. To także nie jest jedyny wizerunek wrocławianki, bo i ją utrwalono na grafikach i pocztówkach.