Wrocław. Psi kat z Bielawy. Zmasakrował kolejne zwierzę
Kilka tygodni temu wolontariusze Ekostraży podczas interwencji w Bielawie pod Wrocławiem znaleźli na posesji małego psa. Zwierzę było skatowane. Przedstawiciele organizacji dotarli prawdopodobnie do właściciela czworonoga, a przy budzie znaleźli kolejnego zmasakrowanego psa.
Katowanie zwierząt to w Polsce wciąż poważny problem. Mimo że do posiadania psa czy kota nikt nie zmusza, nieodpowiedzialni właściciele nie tylko doprowadzają czworonogi do stanu agonii swoją ignorancją i bezdusznością, ale także agresją wobec istot żywych.
Wrocław. Psi kat z Bielawy. Zmasakrował kolejne zwierzę
Kilka tygodni temu wolontariusze Ekostraży pojechali do Bielawy w gminie Długołęka pod Wrocławiem, skąd zabrali małego, skatowanego psa. "Ogrom nieszczęścia u tego malucha nas zmiótł. Liczne rany głowy, wielki krwiak za okiem, który wypchnął gałkę oczną, a ta wskutek wyschnięcia nadaje się już tylko do usunięcia" - pisała wrocławska organizacja.
"Gdyby temu psu udzielono pomocy, oko byłoby do uratowania. Ale nie udzielono. Jego główka cała pokryta jest małymi ciętymi ranami - od narzędzia? Może ktoś coś widział?" - relacjonowała wrocławska Ekostraż.
Donald Tusk nie chce krzyży w szkołach? Siemoniak: To PiS jest najgorszym przyjacielem Kościoła
Właściciel domu, przy którym znaleziono psa, nie przyznaje się do tego, jakoby zwierzę było jego własnością. Tymczasem wolontariusze są niemal pewni, że twórcą ran jest człowiek. Niestety, w sobotę 7 sierpnia przedstawiciele Ekostraży znów pojawili się w Bielawie i na tej samej posesji zauważyli kolejnego skatowanego czworonoga.
Wolontariusze nie mają wątpliwości, kto jest sprawcą znęcania się nad zwierzęciem. "Bezduszny człowieku, zawiadamiamy prokuraturę. To nie przypadek, że dwa psy w ciężkim stanie pochodzą z Twojego podwórka. Wstydziłeś się dziś sąsiadów, prosiłeś, by wjechać na posesje i tam spakować psa Maxa. Słusznie - wstydź się. Widzimy się w sądzie" - zapowiedziała Ekostraż.