Wrocław. Nowi mieszkańcy wsi mają dość rolników. Wiele konfliktów muszą rozstrzygać sądy
W ostatnich latach obserwujemy bardzo widoczny trend migracji ludności miejskiej do wsi. Uroczy domek za miastem kusi zmęczonych zgiełkiem zatłoczonego centrum. Zapominają jednak, że wieś również ma swoje ciemne strony.
Hałas kombajnów, pianie koguta czy smród obornika to nieodłączne elementy prawdziwej wsi, którą zamieszkują rolnicy. Nowi mieszkańcy nie są jednak entuzjastami głośnej pracy rolniczych maszyn czy zapachów zwierząt. I piszą skargi, o czym informuje "Radio Wrocław".
Wrocław. Nowi mieszkańcy wsi mają dość rolników. Wiele konfliktów muszą rozstrzygać sądy
Karol Ciepły, rolnik gospodarzący na obrzeżach Oławy przekonuje w rozmowie z wrocławską rozgłośnią, że stara się być jak najmniej uciążliwy dla innych mieszkańców. Nie zawsze jest to jednak możliwe. Rzucanie kłód pod nogi naturalnym gospodarstwom ma swoje konsekwencje. - Chcielibyśmy mieć jak najwięcej naturalnych produktów, tymczasem korzystamy z wielotysięcznych ferm gdzie się tuczy zwierzęta i podchodzi się do tego inaczej niż gdyby to było jajeczko, mleko czy serek od zwierząt radośnie biegających po łące - powiedział.
Konflikty pomiędzy nowym a starym mieszkańcami często musi rozstrzygać sąd. Czasem jednak role mediatora podejmują wójtowie czy burmistrzowie. - Ostatnio odbyłem dwa spotkania z takimi skonfliktowanymi stronami i w obu przypadkach przegadali oni sprawę przed urzędem, a teraz są dobrymi sąsiadami - powiedział Wojciech Błoński, wójt Długołęki.
Dolnośląska Izba Rolnicza prowadzi akcję “STOP usuwaniu rolnictwa wsi”. Ma ona na celu przekonanie tych, którzy nie żyją z roli, by okazali swoim pracującym w tej ciężkiej branży sąsiadom więcej wyrozumiałości.
Czytaj także: Wrocław. Zmień piec. Mieszkańcy mogą liczyć na pomoc
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
