Wrocław. Modernistyczny budynek ZETO. Pamiątka po krzemowym śnie
Modernistyczny budynek ZETO przy ulicy Ofiar Oświęcimskich doczekał się wnikliwego opracowania. Pamiątka po wielkich elektronicznych ambicjach miasta i po czasach, gdy we Wrocławiu działało wielkie, postępowe centrum komputerowe, opisana została w aspekcie nie tylko fenomenu technicznego, ale również jako wyjątkowy obiekt architektoniczny.
"Elektronowy mózg miasta. Idea nowoczesnego Wrocławia a budynek ZETO" to książka, którą wydała oficyna Via Nova. Autor, Adam Pacholak, to absolwent wydziału historii Uniwersytetu Wrocławskiego. Opowieść o ZETO to jego praca magisterska, w konkursie "Polityki" uhonorowana nagrodą im. Mieczysława F. Rakowskiego.
Autor nie kryje, że publikacji tej monografii towarzyszy myśl o tym, by o propagować wiedzę o fenomenie tego budynku, co być może wpłynie na wpisanie obiektu na listę modernistycznych powojennych zabytków miasta.
Budynkowi, który powstał w wielkiej wyrwie pomiędzy starymi kamienicami, które udało się zrekonstruować, miał być materializacją nowej myśli architektonicznej na miarę nowego życia Wrocławia. Tu miała też tworzyć się nowa myśl wokół nowych technologii. Wrocław stał się w latach 50. i 60. miejscem, gdzie projektowano elektroniczne maszyny cyfrowe, czyli dzisiejsze komputery. Państwowa instytucja, która powstała na Ofiar Oświęcimskich, to zakłady elektronicznej techniki obliczeniowej, czyli ZETO.
Ci wrocławianie, których szkolna edukacja przypadła na lata 70. pamiętają szkolne wycieczki do ZETO - można było z nich wrócić z dużymi kartami z perforacją na krawędziach i z wydrukowanymi na nich za pomocą cyfr obrazków. Tak można było wytłumaczyć dzieciom w ogółach przydatność tych wielkich mózgów elektronicznych, zajmujących całe sale. Nikt przecież wówczas nie przypuszczał, że za jakiś czas takie miniaturowe mózgi będą mieli w kieszeniach już wszyscy.
Wrocław. Modernistyczny budynek ZETO. Pamiątka po krzemowym śnie
ZETO w owym czasie jednak tworzyło obliczenia przemysłowe dotyczące dużej ilości danych w dziedzinie projektowania i statystyk. Za jak ważną postrzegano tę technologię przyszłości wiadomo było choćby dlatego, że wielkie maszyny liczące widoczne były dla wszystkich przechodniów - eksponowano je w dużych witrynach budynku. Na noc światła nie gasły, widoczne były więc także wnętrza z pożądanymi dziś mebelkami, tak zwanymi chierkami, czyli między innymi fotelami projektu Chierowskiego, absolwenta wrocławskiej szkoły sztuk pięknych.
Akcentów nowoczesności tego obiektu było wiele. Wyposażenie podkreślało prestiż tej instytucji. Wielkie, przeszklone witryny, duże pomieszczenia, sporo zieleni wokół - to robiło światowe, nowoczesne klimaty i podkreślało „światowość” obiektu. Jednak i sam biurowiec z dzisiejszej perspektywy okazuje się być perłą architektoniczną. Dopiero bacznym okiem dostrzec można szereg smakowitych detali - ceramiczne zdobienia, przeszklone narożniki, kształt bryły budynku.
Na dodatek wewnątrz stworzono imponujące zaplecze socjalne - bibliotekę, czytelnię, stołówkę, jadalnię na świeżym powietrzu pod parasolem w patio, a nawet pokoje gościnne. Nic więc dziwnego, że projekt otrzymał nagrodę w konkursie architektonicznym na "Mistera Wrocławia”.
Zdaniem autora opracowania budynek jest godnym miejscem na ekspozycje sztuki czy muzeum, na przykład poświęcone wrocławskim maszynom elektronicznym i wyjątkowemu rozwojowi branży w tym mieście. Tymczasem według miejscowego planu zagospodarowania brane jest pod uwagę wyburzenie tego kompleksu i częściowy powrót do historycznego, przedwojennego założenia, choć niemożliwe jest przecież wykluczenie stworzonej po wojnie ulicy Kazimierza Wielkiego, ważnej arterii ruchu motoryzacyjnego.