Wrocław. Koniec procesu gangu dopalaczy. Jeden z oskarżonych uciekł
Wrocławska prokuratura zakończyła śledztwo w sprawie gangu handlującego dopalaczami. W grupie znajduje się z 16 osób, którym grożą kary od roku do nawet 10 lat więzienia. Jeden z liderów szajki, Michał W., po zwolnieniu z aresztu uciekł.
Prokuratura we Wrocławiu domaga się kar od roku do 10 lat więzienia dla 16-osobowego wrocławskiego gangu zajmującego się produkcją i handlem dopalaczami. Szajka działała na ogromną skalę. Grupa funkcjonowała w latach 2013-2018. Truciznę sprzedawane były tak dorosłym, jak i dzieciom. Działania te doprowadziły do wielu ludzkich tragedii.
Wrocław. Koniec procesu gangu dopalaczy. Jeden z oskarżonych uciekł
Na czele gangu stali Łukasz W. pseudonim Gekon i Michał W. pseudonim Michalina. - Udowodniono im sprzedaż ponad 400 tysięcy porcji dopalaczy o wartości 14 milionów złotych - mówił w mowie końcowej przed wrocławskim sądem prokurator Łukasz Kudek, którego cytuje Radio Wrocław.
- Mieszkańcy Wrocławia żyli w ciągłym strachu przed osobami, które tak naprawdę po zażyciu tych trucizn były nieobliczane. Agresja, wynaturzenie, brak jakiejkolwiek samokontroli i barier - dodawał prokurator Łukasz Kudek.
"Polska na weekend". Wieś, o której mówi cały świat. Poznajcie Zalipie
Z decyzją prokuratury nie zgodził się adwokat jednego z liderów grupy, Łukasza W. Zdaniem Ryszarda Kramkowskiego, 10 lat więzienia to kara niewspółmierna do zarzutów.
- Wszystko może być trucizną albo lekarstwem i to jest tylko kwestia dawki. Każdą jedną substancję możemy uznać za substancję trującą, jest tylko kwestia w jakiej ilości ją przyjmiemy. Każdą jedną powszechnie dostępną w sklepie spożywczym - mówił Ryszard Kramkowski.
Wyrok w sprawie gangu dopalaczami poznamy jeszcze w czerwcu. Problem w tym, że drugi z liderów szajki, Michał W. po zwolnieniu z aresztu uciekł i do tej pory ukrywa się przed wymiarem sprawiedliwości. Mało prawdopodobne, by do czasu ogłoszenia wyroku udało się go ująć do doprowadzić za kratki.
źródło: Radio Wrocław