Wałbrzych. Suczka bez dostępu do wody, z odleżynami na ciele. "Skrajny dramat"
Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt zmuszony był odebrać właścicielom kolejnego wycieńczonego psa. Tym razem była to suczka Yoko. Zwierzę nie miało dostępu do wody, było wychudzone, a na ciele posiadało liczne odleżyny. Właścicielom to nie przeszkadzało.
Kolejna interwencja Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt. Tym razem przedstawiciele organizacji otrzymali zgłoszenie od mieszkańców Wałbrzycha. Według relacji świadków, na jednej z posesji od dłuższego czasu przebywał pies, wyglądający na mocno zaniedbanego.
Wałbrzych. Suczka bez dostępu do wody, z odleżynami na ciele. "Skrajny dramat"
Aktywiści DIOZ zastali kolejny smutny obrazek w trakcie swojej interwencji. "Na miejscu zastaliśmy obraz nędzy i rozpaczy - śpiąca na osikanej kołdrze i rozpadającej się palecie suczka, bez dostępu do wody, z licznymi odleżynami na ciele, brudna i niewyobrażalnie śmierdząca. Właściciele kolejny raz nie kwapili się do rozmowy z nami, dlatego zapadła decyzja o jej odbiorze" - relacjonują aktywiści z DIOZ-u.
Pies trafił pod opiekę weterynarzy. U suczki zdiagnozowano anemię, odleżyny, zapalenie pęcherza i przerośnięte pazury. Właściciele Yoko skontaktowali się już z DIOZ-em. Twierdzą, że zwierze zostało im odebrane bezpodstawnie, a jego stan wynika z wieku i choroby.
Gdzie jest COVID-19. Przełomowe badania naukowców
"Wbrew zapewnieniom pseudowłaścicieli, ma wilczy apetyt i pochłania każde ilości podawanej jej karmy. Wdrożyliśmy wobec niej dietę rekonwalescencyjną, składająca się ze specjalnych mieszanek i karm w proszku, stąd podawane jej obiadki mają konsystencję papki" - przekonują przedstawiciele DIOZ w poście na Facebooku.
"Wbrew zapewnieniom oprawców Yoko nie cierpi na niewydolność nerek, a wyłącznie na przewlekłe, nieleczone zapalenie pęcherza. Każda próba sikania wiąże się z bólem i pieczeniem. To właśnie nieleczona choroba spowodowała posikiwanie, które właściciele ocenili jako starcze nietrzymanie moczu" - czytamy na Facebooku DIOZ-u.
Nieodpowiedzialnym właścicielom może grozić nawet do 3 lat pozbawienia wolności. "Specjalistami w dbaniu o takie psy są przedstawiciele organizacji Akity w Potrzebie, którzy widząc stan psa - załamali ręce i powiedzieli 'skrajny dramat'. W ramach ratowania suczki będziemy współpracować z tą organizacją, aby najlepiej zadbać o psiaka" - podsumowuje DIOZ.