Strajk kobiet. Wrocław. Zaatakował dziennikarkę, wyszedł na wolność. Lewica chce wyjaśnień
Strajk kobiet we Wrocławiu w ubiegłą środę został zakłócony przez atak narodowców. Ucierpiała w nim dziennikarka "Gazety Wyborczej". Sprawca ataku został zatrzymany, po czym wyszedł na wolność. Wyjaśnień ws. działań prokuratury żąda Lewica.
03.11.2020 | aktual.: 01.03.2022 14:37
Aborcja w Polsce. We Wrocławiu od niemal dwóch tygodni codziennie odbywają się protesty przeciwko decyzji Trybunału Konstytucyjnego, która doprowadziła do zaostrzenia prawa aborcyjnego w naszym kraju. Sędziowie uznali bowiem, że przerywanie ciąży w przypadku stwierdzenia poważnej wady genetycznej płodu albo choroby dziecka jest sprzeczne z ustawą zasadniczą.
Strajk kobiet w ubiegłą środę został zakłócony przez środowisko nacjonalistyczne. W trakcie ataku na ul. Kazimierza Wielkiego ucierpiała dziennikarka "Gazety Wyborczej". Policja szybko złapała jego sprawcę. Tyle że równie szybko został on wypuszczony na wolność.
Strajk kobiet. Wrocław. Zaatakował dziennikarkę, wyszedł na wolność. Lewica chce wyjaśnień
Jak się okazało, za atakiem na dziennikarkę stał Robert G, 32-letni członek grupy Ultras Silesia, która odpowiada za oprawy meczowe podczas meczów Śląska Wrocław. Policjanci znaleźli w jego mieszkaniu m.in. niedozwolone substancje. Korzystał on też z pojazdu z przebitymi numerami identyfikacyjnymi.
Dlatego początkowo prokuratura miała szykować wniosek do sądu o tymczasowe aresztowanie dla Roberta G. Ostatecznie do tego nie doszło, bo zdaniem "Gazety Wyborczej" naciskać w tej sprawie zaczęła Prokuratura Krajowa.
- Zastosowano wobec niego wolnościowe środki zapobiegawcze, które nie wymagają zgody sądu, ponieważ w ostatnim czasie w podobnych i znacznie bardziej drastycznych sprawach sądy odrzucały wnioski o tymczasowe aresztowanie - informowała Justyna Pilarczyk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Wyjaśnień w tej sprawie domaga się jednak Lewica. - Prokuratura zajmuje się ideologią. Tańczy tak, jak grają jej fundamentaliści i ekstremiści. Nie ma zgody na tego typu działania. Będziemy jako politycy patrzeć na ręce ministrowi sprawiedliwości, jak i wicepremierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu - zapowiedział w "Radiu Wrocław" poseł Krzysztof Śmiszek z Lewicy.
Strajk kobiet. Wrocław. Zaatakował dziennikarkę, wyszedł na wolność. Sprawa trafi na komisję
Lewica zapowiedziała, że na najbliższym posiedzeniu sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka będzie domagać się informacji ws. zachowania Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu w tej konkretnej sprawie.
- Mamy do czynienia ze skandaliczną decyzją Prokuratury Okręgowej. Instytucji, która powinna stać na straży naszego bezpieczeństwa, która powinna stosować prawo wobec tych, którzy zagrażają publicznemu bezpieczeństwu - dodał poseł Śmiszek.