Lubin. Szpital reaguje na komunikat policji. "On przyjechał do nas martwy"

Ciąg dalszy kontrowersji po śmierci Bartka z Lubina. Tamtejszy szpital zaprzecza słowom, jakie znalazły się w policyjnym komunikacie. Twierdzi, że gdy mężczyzna został przywieziony do lecznicy, to już nie żył.

interwencja LubinLublin. Szpital reaguje na komunikat policji. "On przyjechał do nas martwy"
Źródło zdjęć: © Policja
Łukasz Kuczera

Do kontrowersyjnej interwencji policji doszło w piątkowy poranek. Mundurowi z Lubina otrzymali zgłoszenie od matki 34-latka, bo ten rzucał kamieniami w okna budynków. Kobieta od razu podkreślała, że mężczyzna może znajdować się pod wpływem narkotyków.

Jako że mężczyzna zachowywał się agresywnie, policjanci zastosowali wobec niego chwyty obezwładniające. Mężczyzna - jak informowała policja - trafił później do szpitala, gdzie zmarł.

Lubin. Szpital reaguje na komunikat policji. "On przyjechał do nas martwy"

Ws. śmierci 34-latka zareagował już Piotr Borys, poseł Koalicji Obywatelskiej. Parlamentarzysta jeszcze w sobotę twierdził, że według informacji dyrekcji szpitala "zgon młodego lubinianina nastąpił w karetce przed przyjazdem do szpitala".

Donald Tusk nie chce krzyży w szkołach? Siemoniak: To PiS jest najgorszym przyjacielem Kościoła

Informację podaną przez Borysa potwierdziły też inne media - lokalne Radio Elka, jak i "Fakt". - Od lekarzy, którzy byli wtedy na dyżurze wiem, że mężczyzna przyjechał do nas martwy - powiedział "Faktowi" Mariusz Misiuna, członek zarządu Regionalnego Centrum Zdrowia w Lubinie.

W rozmowie z "Faktem" jeden z członków rodziny zmarłego Bartka potwierdził też, że mężczyzna miał problemy z narkotykami. - Nie pierwszy raz tak się zachowywał, miał problemy, był uzależniony. Próbowaliśmy mu pomóc, by trafił gdzieś, ale zawsze go odsyłali do domu - powiedział.

Bartek ważył ok. 65 kilogramów. Na miejscu interwencji zajmowało się nim czterech funkcjonariuszy. Do ich zachowania zastrzeżenia ma poseł Borys, który zwrócił uwagę na to, co widać na filmie z interwencji umieszczonym w internecie.

- Widać na filmie, że policjanci nie podjęli akcji reanimacyjnej, ani razu. Dyrekcja szpitala potwierdza, że Bartek przyjechał do szpitala martwy. Zmarł więc albo pod komendą, gdzie miała miejsce interwencja, albo w karetce - powiedział "Faktowi".

Śledztwo ws. wydarzeń w Lubinie wszczęła już prokuratura. O przebiegu interwencji i śmierci 34-latka powiadomiona została też komórka kontrolna Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. Mają one ustalić okoliczności tego, co wydarzyło się w piątek nad ranem w Lubinie.

źródło: Fakt, Radio Elka

Źródło artykułu: wroclaw.wp.pl
Wybrane dla Ciebie
Ukraina zapowiada ataki na rosyjską energetykę. "Używajcie świeczek"
Ukraina zapowiada ataki na rosyjską energetykę. "Używajcie świeczek"
Trump grozi Nigerii. "Możemy do niej wkroczyć z bronią"
Trump grozi Nigerii. "Możemy do niej wkroczyć z bronią"
Polacy za aresztem dla Ziobry. Nowy sondaż zły dla byłego ministra
Polacy za aresztem dla Ziobry. Nowy sondaż zły dla byłego ministra
Wyniki Lotto 01.11.2025 – losowania Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 01.11.2025 – losowania Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Ignorują zarządzenie Kaczyńskiego. Problem z połową członków PiS
Ignorują zarządzenie Kaczyńskiego. Problem z połową członków PiS
Wyciek gazu w Toruniu. Akcja służb
Wyciek gazu w Toruniu. Akcja służb
Bernardyn zaatakował 11-latkę. Prokuratura bada sprawę
Bernardyn zaatakował 11-latkę. Prokuratura bada sprawę
Gdyby wybuchła wojna. Zrobili ranking najbezpieczniejszych krajów
Gdyby wybuchła wojna. Zrobili ranking najbezpieczniejszych krajów
Ostrzeżenie z Moskwy. Reakcja po decyzji Trumpa
Ostrzeżenie z Moskwy. Reakcja po decyzji Trumpa
Kradzież klejnotów z Luwru. Wstępne zarzuty dla dwóch osób
Kradzież klejnotów z Luwru. Wstępne zarzuty dla dwóch osób
Działo się w sobotę. Oto najważniejsze wydarzenia [SKRÓT DNIA]
Działo się w sobotę. Oto najważniejsze wydarzenia [SKRÓT DNIA]
Brutalna wendeta w Grecji. "Czułem się jak w piekle"
Brutalna wendeta w Grecji. "Czułem się jak w piekle"