Legnica. Szymonek nie miał szans na przeżycie? Proces ojca
W Legnicy trwa proces sądowy ws. śmierci 9-miesięcznego Szymonka, do której doszło pod koniec 2020 roku. Chłopczyk był regularnie bity przez ojca. - Spokojnie palił papierosa i nie rozmawiał z nami - mówiła przed sądem policjantka, która feralnego wieczoru podjęła interwencję w mieszkaniu, w którym doszło do tragedii. Oskarżona jest też matka dziecka, która w momencie tragedii spożywała alkohol ze znajomymi w innym mieszkaniu.
Tragiczna śmierć 9-miesięcznego Szymonka w grudniu 2020 roku wstrząsnęła Legnicą. Feralnego wieczoru ratownicy medyczni zostali wezwani do dziecka, które miało się zakrztusić mlekiem. Taką wersję przez telefon podał Dariusz P. - ojciec niemowlęcia. Załoga pogotowia w mieszkaniu odkryła nagiego Szymonka, leżącego na ziemi bez oznak życia. Reanimowała go siostra oskarżonego.
Legnica. Szymonek nie miał szans na przeżycie. "Poszła w tango"
Dariusz P. nie był obecny na ostatniej rozprawie. Stwierdził, że nie chce brać udziału w procesie. W sądzie pojawiła się za to Monika M. - matka dziecka, której nie było w domu, gdy doszło do śmierci Szymonka. Spożywała w tym czasie alkohol ze znajomymi w innym mieszkaniu.
- Przejęliśmy resuscytację. Pytaliśmy, co się stało. Usłyszeliśmy od ojca, że był w kuchni i słyszał, że nagle dziecko upadło i zaczęło charczeć - mówił przed sądem ratownik medyczny, którego cytuje lokalny serwis lca.pl.
Zobacz też: Policjant komentuje zachowanie motocyklistów. Stanęli i zablokowali całe skrzyżowanie
Jednak szybko stało się jasne, że to nie zakrztuszenie mlekiem jest przyczyną problemów dziecka. W wielu miejscach miało krwiaki po pobiciu, było blade. W momencie interwencji nie miało już oddechu i tętna.
- Kontakt z ojcem był utrudniony. Siedział w kuchni. To co nas przeraziło, to spokój. Spokojnie palił papierosa i nie rozmawiał z nami. (…). Mówił, że nic nie wie. Zapytany o matkę dziecka, stwierdził, że "naj....a się i poszła w tango" - opisała przed sądem legnicka policjantka, która feralnego wieczoru interweniowała w mieszkaniu.
Gdy policjanci pytali Dariusza P. o siniaki, twierdził, że mogą być efektem zabawy i uderzenia o ścianę. Ogromnego krwiaka na głowie syna nie dostrzegł, bo "nosi czapeczkę".
Sekcja zwłok wykazała, że Szymonek doznał rozległych obrażeń czaszkowo-mózgowych. Biegli nie mieli wątpliwości, że 9-miesięcznie niemowlę przez kilka dni przed śmiercią było regularnie bite.
Legnica. Sąsiedzi o rodzicach Szymonka: Patologia
Na ostatniej rozprawie zeznawali też sąsiedzi Dariusza P. i Moniki M. Przyznali wprost, że rodzice Szymonka nie byli lubiani w okolicy, bo regularnie organizowali libacje alkoholowe w swoim mieszkaniu. Dochodziło tam do awantur, po których matka chłopczyka znikała na kilka dni. Tak też było przed grudniową tragedią.
Monika M. ma 41 lat. Urodziła siedmioro dzieci. Wszystkie poprzednie sąd jej odebrał. W przypadku Szymonka nikt nie zareagowano na czas. 19 października 2020 roku, ledwie kilka tygodni przed tragedią, sąd ustanowił rodzinie kuratora.
Dariuszowi P. za zabójstwo Szymonka grozi dożywocie. Mężczyzna już wcześniej był skazany za ciężkie uszkodzenie ciała z następstwem w postaci śmierci człowieka na karę 12 lat pozbawienia wolności. Na wolność wyszedł pod koniec 2018 roku.
Monice M. grozi do 8 lat więzienia za fizyczne i psychiczne znęcanie się nad nieporadnym ze względu na wiek synem oraz narażenie go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.
Wyrok w sprawie ma zapaść w listopadzie 2021 roku.
źródło: lca.pl