Legnica. Sprawa pomnika Rokossowskiego. Podejrzany jest, głowy nie ma
Kradzież tej mosiężnej rzeźby była przyczyną dyplomatycznego konfliktu, a tymczasem okazało się, że powody zamachu na nią były bardzo prozaiczne. Sprawca podniósł rękę na pomnik poświęcony marszałkowi obojga narodów oraz dokonał jego dekapitacji najprawdopodobniej z zamiarem sprzedania fragmentu pomnika w punkcie skupu złomu.
Legnicka policja zatrzymała 34-letniego mężczyznę, a prokuratura przedstawiła mu zarzuty kradzieży oraz dokonania zniszczeń nie tylko samej statui, ale również ogrodzenia cmentarza przy ulicy Wrocławskiej.
Pomnik zniknął w ostatnich dniach lipca. Pod osłoną nocy ktoś wyrwał z cokołu posąg wyeksponowany przy cmentarnej kwaterze, na której spoczywają rosyjscy żołnierze. Stanowił on część wystawy ”Cień gwiazdy. Relikty legnickich pomników PRL-u”, urządzonej przez Muzeum Miedzi.
Wywleczony z cmentarza marszałek zapewne okazał się jednak zbyt wielkim ciężarem. Sprawca odciął mu zatem głowę, a korpus porzucił. Znalazł go po kilku godzinach pracownik muzeum.
W poniedziałek policja poinformowała, że ma winnego tego zamieszania. 34-latek został aresztowany na trzy miesiące. To nie pierwszy jego kontakt ze stróżami prawa. Już wcześniej odpowiadał za kradzieże. Policja podejrzewa, że nie działał sam i w realizacji planu spieniężenia pomnika Konstantego Rokossowskiego ktoś mu mógł pomagać, mogą więc nastąpić kolejne zatrzymania.
Mężczyzna jednak nie przyznaje się do tych czynów. Nadal więc, niestety, nie jest wiadomo, gdzie podziewa się głowa. A jest ona bardzo potrzebna, bo pomnik trzeba zrekonstruować. Taki zamiar przekazał Radiu Wrocław Arkadiusz Rodak, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Legnicy.
Legnica. Sprawa pomnika Rokossowskiego. Podejrzany jest, głowy nie ma
Legnicki pomnik Rokossowskiego jest ogromnie drażliwą sprawą. W PRL-u trzeba go było wymienić, bo pierwsza forma artystyczna nie spodobała się dowództwu Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej. Potem, już po transformacji, usunięcie go z miejskiej przestrzeni było powodem wyrażenia dezaprobaty przez stacjonujące jeszcze wówczas w Legnicy wojska Federacji Rosyjskiej.
Teraz też doszło do wystosowania dyplomatycznej noty przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji. Dyplomacja rosyjska zauważyła, że niedostatecznie chroniona jest pamięć poległych żołnierzy, wyzwolicieli Polski, skoro z cmentarza, na którym spoczywają, można było wynieść pomnik.
Teraz wiadomo, że to nie incydent polityczny, lecz proza życia. Z tą już marszałek miał do czynienia. Złomiarze usiłowali pociąć go już w latach 90., gdy spiżowa postać przechowywana była w magazynach komunalnych przy ulicy Ceglanej.