Legnica. Pędzili na sygnale, by ratować życie. Na miejscu zaskoczenie
Mieszkanka Legnicy zatelefonowała na numer alarmowy i poprosiła o pomoc dla ciężko rannego domownika. Kobieta poinformowała ratowników, że u kogoś bliskiego doszło do poważnego urazu i intensywnego krwawienia z kończyny. Gdy karetka dotarła pod wskazany adres, ratownicy przeżyli niemałe zaskoczenie.
Ratownicy legnickiego pogotowia ratunkowego pędzili pod adres wskazany przez mieszkankę Legnicy przeświadczeni o tym, że jeden z mieszkańców potrzebuje nagłej pomocy. Kobieta przez telefon przekonywała, że sytuacja jest bardzo poważna. Tymczasem przy intensywnym krwotoku liczy się każda sekunda, która może zadecydować o życiu człowieka.
Gdy karetka dotarła do kobiety wzywającej pomocy, okazało się, że mowa o delikatnym skaleczeniu. Jednak w przypadku tej historii, nie tylko rozmiar urazu miał znaczenie.
Legnica. Pędzili na sygnale, by ratować życie. Na miejscu przeżyli zaskoczenie
- Zgłoszenie przez kobietę do urazu kończyny dolnej, mocno krwawiącej. Samo zgłoszenie przebiegało dosyć dramatycznie, natomiast po dojeździe na miejsce zdarzenia okazało się, że to wezwanie nie dotyczyło poszkodowanego pacjenta, człowieka, tylko... zwierzęcia, które było przy tej kobiecie - powiedział Radiu Wrocław rzecznik legnickiego pogotowia, Szymon Czyżewski.
Protest medyków. Ekspert komentuje: Cały sektor powinien więcej zarabiać
Medycy odmówili kobiecie opatrzenia jamnika szorstkowłosego. Wtedy legniczanka wpadła w szał i urządziła ratownikom awanturę. Na miejsce wezwano policję.
Mieszkanka Legnicy po przyjeździe patrolu nie chciała podjąć współpracy z funkcjonariuszami. Odmówiła podania swoich danych osobowych, nie wykonywała kolejnych poleceń mundurowych.
- Policjanci sporządzili dokumentację w celu skierowania wniosku o ukaranie kobiety. Decyzją sądu na adresatkę interwencji może zostać nałożona grzywna do 5 tys. zł - powiedziała asp. Anna Grześków, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Legnicy.
Pracownicy legnickiego pogotowia apelują, by na numer alarmowy dzwonić tylko w nagłych przypadkach. Ze statystyk wynika bowiem, że około połowa telefonów to przypadki, które nie wymagają interwencji. Legniczanie telefonują m.in. z pytaniami o dyżury aptek czy porady ws. usunięcia kleszcza.
Źródło: Radio Wrocław