Karpacz. Płonący autobus na ulicy. Kierowca niczego nie dostrzegł
O krok od tragedii w Karpaczu, gdzie w trakcie jazdy zapalił się autobus miejski. Jego kierowca nie dostrzegł, że spod tylnych kół wydobywają się płomienie ognia. Miał jednak szczęście, bo podróżowali za nim miejscowi policjanci.
Jak informuje dolnośląska policja, po godz. 5 nad ranem funkcjonariusze z komisariatu w Karpaczu w trakcie patrolowania miasta dostrzegli, że na rondzie przy ul. Konstytucji 3 Maja i Obrońców Pokoju znajduje się ogromna plama oleju. Mundurowi postanowili ruszyć za śladem oleju, aby sprawdzić który z pojazdów zostawił na jezdni płyny eksploatacyjne.
Karpacz. Płonący autobus na ulicy. Kierowca niczego nie dostrzegł
Wystarczyło kilka minut, aby funkcjonariusze z Karpacza rozwiązali swoją zagadkę. - Policjanci na ul. Parkowej zauważyli jadący przed nimi autobus, spod którego wydobywały się płomienie ognia - informuje podkom. Wojciech Jabłoński z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
Sytuacja była o tyle niebezpieczna, że kierowca miejskiego autobusu nie dostrzegł płomieni wydobywających się spod tylnych kół pojazdu i kontynuował jazdę po ulicach Karpacza. Dopiero gdy policjanci dali mu sygnał do zatrzymania, zorientował się o zagrożeniu i przerwał jazdę.
Wakacje bez maseczek? Ekspert wskazuje na istotny czynnik
- Funkcjonariusze rozpoczęli gaszenie pojazdu, a akcję dokończyli wezwani na miejsce strażacy - dodaje podkom. Wojciech Jabłoński z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
Na szczęście w tej sytuacji nikomu nic się nie stało. Był to bowiem pierwszy kurs tego autobusu, a więc w środku znajdował się jedynie jego kierowca.