Wrocław: Studenci będa protestować na leżąco
Edukacja leży, połóżmy się z nią - zachęcają studenci z Demokratycznego Zrzeszenia Studenckiego w Polsce. Dziś we Wrocławiu, przed Instytutem Historii przy ul. Szewskiej, w Warszawie - przed bramą główną Uniwersytetu Warszawskiego na Krakowskim Przedmieściu, w Krakowie na Rynku, pod pomnikiem Adama Mickiewicza, i w innych miastach całego kraju, studenci położą się na ziemi w ramach flashmobu, czyli rodzaju happeningu.
W internecie zachęcają kolegów: zbiegnijmy się w umówionym miejscu i przyjmijmy pozycję horyzontalną. Żeby się nie zaziębić, można wziąć ze sobą poduszkę, leżak, koc.
- W ten sposób będziemy protestować przede wszystkim przeciwko komercjalizacji wyższej edukacji - tłumaczy Krzysztof Mroczko, słuchacz II roku Kolegium Nauczycielskiego przy ul. Trzebnickiej. Jego zdaniem uczelnie powinny wypuszczać absolwentów, którzy będą stanowili prawdziwą inteligencję i elitę kraju. Tymczasem, przez łatwą maturę i mnogość szkół, studiować może każdy.
- Przez to cierpi też poziom studiów,
a wykładowcy często mają stosunek lekceważący: odwołują zajęcia albo spóźniają się na nie - podkreśla Mroczko. Wielką bolączką studentów są niskie stypendia. Krzysztof Mroczko za średnią 4,7 dostał 170 zł na semestr. Wojciech Wodo z V roku informatyki na Politechnice Wrocławskiej za średnią 4,5 i powyżej miał od 200 do 300 zł miesięcznie.
- Ale stypendium socjalne dla osób niezamożnych - w wysokości 600 zł - gdy trzeba zapłacić za miejsce w akademiku 350 zł, w ogóle czyni studiowanie w systemie dziennym niemożliwym - uważa.
Krzysztof Mroczko dorzuca: - Za pokój w mieszkaniu studenckim we Wrocławiu trzeba zapłacić 600 zł, za miejsce w pokoju dwuosobowym - 450 zł.
Rzecznik ministerstwa nauki i szkolnictwa wyższego Bartosz Loba przyznaje, że system stypendialny wymaga zmian. Zaznacza jednak, że studenci dzienni powinni porównać swoją sytuację z kolegami ze studiów płatnych i z zagranicy. W Wielkiej Brytanii nie dość, że studia stacjonarne są płatne, to mają zdrożeć trzykrotnie. Nie ma tam stypendiów naukowych, podobnie jak w Niemczech czy Francji. - W Polsce najlepsi studenci kierunków zamawianych przez ministerstwo dostają 1000 zł miesięcznie. To już znacząca kwota - podkreśla Loba.
Wskazuje, że niezamożni studenci mogą zwrócić się do swoich uczelni po dodatek na wyżywienie albo mieszkaniowy.
- Poza tym uruchomiliśmy już kredyt studencki, dzięki któremu można dostawać 600 zł miesięcznie za minimalne oprocentowanie. Najlepszym może on być potem częściowo umorzony - mówi Loba.
Studentów to nie przekonuje. - Co znaczy "najlepsi"? W praktyce będzie to jeden student na wydział - uważa Wojciech Wodo. Cieszy się, że udało mu się podjąć studia w systemie jednolitym. Będzie magistrem inżynierem po pięciu latach. Jego młodsi koledzy muszą robić staż na drugim roku, bo studia inżynierskie kończą się po 7 semestrach. Tak przewiduje tzw. system boloński.
- A pracodawcy nie chcą takich żółtodziobów, bo faktycznie - wiem po sobie - wtedy się niewiele umie. Dopiero na 4-5 roku ma się już porządne podstawy teoretyczne - uważa Wodo.
Wrocławscy studenci są zadowoleni, że w mieście zniżki na komunikację zbiorową dotyczą zarówno dziennych, jak i zaocznych żaków. Wystarczy mieć ważną legitymację uczelni, by jeżdżąc tramwajami lub autobusami MPK, korzystać z ulgi. I można mieć więcej niż 26 lat. W przypadku biletów na pociąg zniżka obowiązuje tylko do tego wieku. Dobra wiadomość jest taka, że od 1 stycznia zniżka ta wzrasta: z 37 do 51 proc.
Studenci, którzy chcieliby utworzyć wrocławski oddział Demokratycznego Zrzeszenia Studenckiego, walczącego z komercjalizacją studiów, mogą zajrzeć na stronę internetową demokratyczne.pl. - Przyjdźcie położyć się dziś o godz. 15 na ul. Szewskiej - zachęca Krzysztof Mroczko
Jakie stypendium powinni dostawać studenci? Czy wszystkie studia powinny być płatne? - podyskutuj
Polecamy w wydaniu internetowym: wroclaw.naszemiasto.pl