Wrocław. O kocie, który jeździł z policjantami. Pasażer "na gapę" w radiowozie
Nietypowego pasażera w swoim radiowozie odkryli policjanci z Wrocławia po zakończeniu jednej z interwencji. Okazało się, że "na gapę" z funkcjonariuszami podróżował kot. Na szczęście udało się ustalić właściciela zwierzęcia.
Różne sytuacje mogą spotkać funkcjonariuszy w trakcie ich pracy. O tym, co wydarzyło się w podwrocławskiej Długołęce mundurowi będą jednak dość długo wspominać. Po zakończeniu interwencji policjanci odkryli w swoim radiowozie nieproszonego gościa. I nie był to człowiek.
Wrocław. O kocie, co jeździł z policjantami. Pasażer "na gapę" w radiowozie
Gdy policjanci zakończyli kontrolę jednego z pojazdów, ruszyli w trasę i nagle kierowca radiowozu spojrzał w lusterko wsteczne i mocno się zdziwił.
- Zauważył kota i usłyszał za sobą charakterystyczne miauczenie. Mimo tego, że ci funkcjonariusze wiele widzieli podczas swojej ponad 10-letniej służby, to jednak czarny kot siedzący w radiowozie ich zaskoczył - komentuje sierż. szt. Krzysztof Marcjan z wrocławskiej policji.
Tomasz Grodzki wygłosił orędzie. Marszałek Senatu o działaniach rządu ws. budżetu UE
Kot zajął miejsce na półce nad bagażnikiem i czuł się tam dość komfortowo. Policjanci postanowili jednak zatrzymać radiowóz i zająć się zwierzęciem.
- Szybko ustalili, że jedynym momentem, kiedy kot mógł dostać się na pokład radiowozu była kontrola pojazdu, którą przeprowadzali kilka minut wcześniej. Funkcjonariusze czym prędzej zawrócili pojazdem i skierowali się do miejsca, gdzie miała miejsce interwencja - dodaje sierż. szt. Krzysztof Marcjan.
Na miejscu wcześniejszej interwencji czeka właściciel kota, który zdradził, że nie była to jego pierwsza podróż "na gapę". Okazało się, że ledwie kilka dni wcześniej kot wskoczył do samochodu jadącego do Wrocławia i odnalazł się dopiero w stolicy Dolnego Śląska.