Wrocław. Były zakonnik próbował zabić księdza
W czerwcu tego roku w parafii na wrocławskiej Wyspie Piasek na księdza rzucił się z nożem mężczyzna. Okazuje się, że to były franciszkanin. Jak twierdzi, chciał zabić, bo kilka dni wcześniej od katolickiego duchownego usłyszał seksualną propozycję. Następnie zmienił zeznania.
03.12.2019 | aktual.: 03.12.2019 12:53
Do ataku doszło 10 czerwca ok. godziny 7 rano czerwca w przedsionku kościoła pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny na Wyspie Piaskowej. Oskarżyciele twierdzą, że księdza pchnął nożem 57-letni bezdomny mężczyzna Zygmunt W. Podejrzany próbował uciec, jednak został schwytany przez przechodniów. Po zatrzymaniu nożownik zachowywał się spokojnie. "Może jakiemuś dziecku uratowałem życie, jednego pedofila mniej" - miał powiedzieć W.
Jak podaje "Gazeta Lubuska", Zygmunt W. był kiedyś zakonnikiem. Od 1985 do 1992 roku był klerykiem w Wyższym Seminarium Duchownym Ojców Franciszkanów. Rok później opuścił zakon, a w 1994 roku nałożono na niego kościelną suspensę. W 2017 formalnie wydalono go z zakonu.
Wiosną 2018 roku mężczyzna powrócił do Wrocławia z Łodzi, gdzie mieszkał z konkubiną przez kilkanaście lat. Kilka dni przed atakiem na księdza kupił nóż w sklepie z militariami.
Podczas śledztwa podejrzany kilka razy zmieniał zeznania. Najpierw twierdził, że kilka dni przed atakiem ksiądz złożył mu propozycję seksualną w zmian za pomoc materialną. Kapłan miał powiedzieć mu, że spotka go w kościele na Wyspie Piaskowej, gdzie codziennie odprawia msze o 7 i 18. Oskarżony zapewniał, że chciał tylko postraszyć kapłana, "dać księdzu nauczkę" i ranić go.
Później W. zmienił swoje zeznania. Twierdził, że duchownego nożem pchnął jego znajomy Białorusin Aleksandr. Następnie miał wręczyć mu narzędzie zbrodni i uciec, unikając zatrzymania. Swoje wcześniejsze wyjaśnienia tłumaczył m.in. zmęczeniem i chęcią zaistnienia w mediach.
Prokuratura wyklucza, że sprawcą ataku może być ktoś inny niż 57-letni podejrzany. Na zlecenie śledczych Zygmunta W. przebadali biegli psychiatrzy i psychologowie. Ich zdaniem napad na księdza był rezultatem "nagromadzenia negatywnych emocji” związanych z jego działalnością w Kościele i odejściem z duchowieństwa. Oskarżonemu grozi dożywocie.
Źródło: "Gazeta Lubuska"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl