Wreszcie przejrzał na oczy? "Trump już powoli kładzie krzyżyk"
Jak ujawnił "Financial Times", planowany szczyt prezydenta USA Donalda Trumpa i rosyjskiego przywódcy Władimira Putina w Budapeszcie został odwołany, po tym jak Rosja przesłała do Stanów Zjednoczonych notę dyplomatyczną, w której ponownie przedstawiła twarde warunki dotyczące Ukrainy. Biały Dom odebrał to jako brak gotowości Kremla o negocjacji. – Trump już powoli kładzie krzyżyk na Putinie – ocenia gen. Stanisław Koziej.
Przypomnijmy, prezydent USA Donald Trump i przywódca Rosji umówili się na spotkanie w Budapeszcie, aby omówić możliwość zakończenia trwającej od trzech i pół roku wojny w Ukrainie. Jednak plan szybko się załamał, gdy Moskwa ponowiła swoje żądania wobec Kijowa.
Kreml domaga się od Ukrainy m.in. ustępstw terytorialnych, drastycznego ograniczenia liczebności sił zbrojnych oraz gwarancji, że kraj nigdy nie przystąpi do NATO. Rosja określiła te postulaty jako "rozwiązania podstawowych przyczyn konfliktu".
"Niewiele z niego wynika". Wojskowy o spotkaniu Trump-Xi
W międzyczasie doszło do napiętej rozmowy telefonicznej między ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem a sekretarzem stanu USA Marco Rubio. – Moskwa nie wykazuje żadnej gotowości do negocjacji – miał powiedzieć Rubio prezydentowi Trumpowi, cytowany przez źródło "Financial Times". A urzędnicy w Waszyngtonie zaczęli jednak wątpić, czy dalsze rozmowy z Moskwą mogą przynieść jakikolwiek postęp bez zmiany rosyjskiego stanowiska.
Według dziennika, Trump "nie był pod wrażeniem stanowiska Rosjan". Jak dodano, amerykański prezydent nadal jest gotowy spotkać się z przedstawicielami Kremla, ale "tylko wtedy, gdy jego zdaniem, będzie możliwy postęp" w negocjacjach. "Decyzja o odwołaniu szczytu w Budapeszcie zwieńczyła znaczącą zmianę w polityce USA niecały tydzień po tym, jak wydawało się, że Trump podjął decyzję na korzyść Putina, m.in. porzucając pomysł uzbrojenia Ukrainy w pociski dalekiego zasięgu Tomahawk - pisze "Financial Times".
Zdaniem gen. Stanisława Kozieja, Putin swoją postawą "przegiął". - Teraz widać już coraz mocniej, że Trump kładzie powoli krzyżyk na Putinie. Kończy z marchewką i bierze kij do ręki – mówi WP gen. Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
W jego ocenie taktyka, jaką przyjął Trump, wymuszenia na Putinie negocjacji jest skazana wcześniej czy później na niepowodzenie.
- Trump jednak jej próbował i próbował. Myślał, że swoim urokiem jednak coś zyska. I się przeliczył. Sytuacja wróciła do normalnej polityki, w której Rosja i Putin uznają tylko argumenty siły. Dobrze, że Trump zaczyna właśnie tym językiem także rozmawiać z Putinem – komentuje były wojskowy.
Jego zdaniem, będziemy teraz świadkami przez jakiś czas, prób przeciągania liny. - Zobaczymy, czy Putin zacznie ustępować. Jeśli by to miało długo trwać, to Rosja jest na straconej pozycji, dlatego że jednak jest dużo słabsza od Stanów Zjednoczonych i od Zachodu. Putin musi się zorientować, że jego taktyka na dłużej nie przyniesie mu spodziewanych efektów. Może więc chcieć podrzucać "marchewki" Trumpowi – ocenia były szef BBN.
Trump nie spotka się z Putinem? Ekspert komentuje
Gen. Koziej zwraca uwagę, że nieprzypadkowo w ostatnich dniach prezydent USA dał sygnał do rozpoczęcia testów z bronią nuklearną. - Trump zdecydował, że nie będzie Putin ciągle szantażował go, straszył swoimi oświadczeniami. Skoro tak robi, to USA też może mu pokazać. A to może oznaczać jedno: kolejny wyścig zbrojeń. Podobny do tego, który mieliśmy podczas zimnej wojny – mówi rozmówca Wirtualnej Polski.
I jak dodaje: pytanie jest tylko, dokąd taki wyścig zbrojeń może prowadzić.
- Co będzie takim odpowiednikiem kryzysu kubańskiego z czasu pierwszej zimnej wojny? Co w tej drugiej zimnej wojnie może być takim punktem krytycznym, od którego obydwie strony zaczną znowu odpuszczać i odchodzić od tego wielkiego ryzyka konfliktu? Słyszymy przecież, że Rosja rozważa wysłanie np. broni do Wenezueli i na Kubę. Czyli Putin zaczyna wchodzić te same buty, w jakich Chruszczow i Związek Radziecki swego czasu wszedł – przypomina były szef BBN.
Według "Financial Times" rosyjskie przyczółki na zachodnim brzegu Oskiłu umożliwiają dalsze ataki na obszary Donbasu – terytoria, których przekazania Putin zażądał w trakcie spotkania z Trumpem w sierpniu na Alasce, a następnie ponownie podczas rozmowy telefonicznej w październiku.
Dla Kijowa jednak ewentualne ustępstwa terytorialne wobec Moskwy pozostają całkowicie nie do przyjęcia.
Przypomnijmy, 16 października Donald Trump przeprowadził długą rozmowę telefoniczną z Władimirem Putinem. Prezydent Stanów Zjednoczonych wyraził nadzieję, że wojnę w Ukrainie uda się zakończyć, a pomóc w tym ma spotkanie z rosyjskim przywódcą w Budapeszcie. Lider USA przekazał, że dojdzie do niego "najpewniej w ciągu dwóch tygodni".
Pięć dni później Biały Dom poinformował jednak, że "w najbliższej przyszłości" nie ma planu spotkania obu przywódców. Decyzję ogłoszono po wspomnianej rozmowie telefonicznej szefów dyplomacji obu krajów, Marco Rubio i Siergieja Ławrowa.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski