Wrak tupolewa. Kategoryczne słowa rosyjskiego ambasadora
Rosjanie nie zamierzają wydać wraku prezydenckiego tupolewa, który w 2010 roku rozbił się w Smoleńsku. Potwierdził to właśnie ambasador Rosji w Polsce.
– Nasze stanowisko pozostaje niezmienne: dopóki nie zostaną zakończone wszystkie czynności proceduralne związane ze śledztwem w Rosji, wrak jako dowód rzeczowy w sprawie musi pozostać do dyspozycji rosyjskich organów śledczych – powiedział Siergiej Andriejew prokremlowskiej agencji RIA Nowosti.
Rosyjski ambasador o katastrofie smoleńskiej
– Polska prokuratura nie wycofuje zarzutu wobec trzech rosyjskich kontrolerów ruchu lotniczego pełniących służbę na lotnisku w Smoleńsku o "umyślne spowodowanie katastrofy". Rosyjskie śledztwo uznaje te zarzuty za bezpodstawne – powiedział Andriejew.
Ambasador Rosji w Polsce wspomniał również, że "teoria o zamachu, która była forsowana przez polityków Prawa i Sprawiedliwości, została uznana przez polską prokuraturę za całkowicie fałszywą".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rumunia podziwia i wyprzedza Polskę. "To na nich robi wrażenie"
Jednocześnie zaznaczył, że nie można przewidzieć intencji polskiej strony w kwestii śledztwa dotyczącego katastrofy lotniczej.
– Nie mam informacji o żadnych kontaktach między rosyjskimi a polskimi organami śledczymi w ostatnim czasie. Co będzie, jeśli i kiedy władza w Polsce się zmieni, na razie jest zbyt wcześnie, by o tym mówić – powiedział.
Katastrofa smoleńska
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria, najwyżsi dowódcy Wojska Polskiego i ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. Polska delegacja zmierzała na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
W latach 2010-11 katastrofę smoleńską badała Komisja Badania Wypadków Lotniczych, której przewodniczył ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. W opublikowanym w lipcu 2011 r. raporcie komisja Millera stwierdziła, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a w konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny.
Polska komisja wskazała też na nieprawidłową pracę rosyjskich kontrolerów. Podkreślała, że rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.