Wrak Tu-154, czyli porażka rządu
Niesprowadzenie wraku Tu-154 do Polski, świadczy o bezsilności rządu - przyznał Grzegorz Schetyna. Przyznał to, co jest dość oczywiste. Ciekawe jest to, że te słowa wypowiada polityk rządzącej Platformy Obywatelskiej. Minister Sikorski tłumaczył, że rząd się stara, ale mamy "deficyt dobrej woli po stronie rosyjskiej". I powiedział prawdę. Rząd się stara. Rosjanie nie mają dobre woli - zauważa Igor Janke w felietonie dla Wirtualnej Polski.
Problem w tym, jak rząd się stara. Jak bardzo stanowczo o tym mówi. Nie słyszałem bardzo twardych wypowiedzi premiera Tuska na ten temat, kierowanych wprost do rosyjskich przywódców. Przez wiele miesięcy słyszeliśmy za to zapewnienia, że Rosjanie współpracują znakomicie.
Mamy poważny problem. Bo to jedna z kwestii dobrze świadcząca o sile bądź słabości, samodzielności bądź niesamodzielności państwa. Przez dwa lata od katastrofy, w której zginął polski prezydent i 95 innych ważnych osób, państwo polskie nie jest w stanie odzyskać swojej własności, wraku polskiego samolotu. Co więcej, polskie państwo pozwoliło na to, żeby teren po katastrofie nie był przez długi czas zabezpieczony. By chodzić mógł tam każdy i wybierać sobie resztki sprzętów, dokumentów, które rozrzucone były w smoleńskiej ziemi.
Polskie państwo nie było w stanie przeciwstawić się cięciu tego wraku na kawałki. Przedstawiciele innego państwa niszczyli własność polskiego państwa, a nasze władze nie były w stanie nic z tym zrobić. Mogliśmy tylko się tylko przyglądać dziennikarskim relacjom, niechętnie zresztą relacjonowanym przez polskie publiczne media, kontrolowane przez ludzi bliskich rządowi.
Piszę cały czas, że państwo "nie było w stanie", bo zakładam ciągle, że jednak chciało. O czym to świadczy? O niezwykłej słabości. Ale moim zdaniem też o braku zdecydowania, o braku przekonania, że to istotne, o niechęci do narażania się wielkiemu sąsiadowi. Bo nie jest tak, jak sugerują rządowi urzędnicy, że zostało nam tylko wycofanie ambasadora z Moskwy i niemal wypowiedzenie wojny. Można było organizować rozmaite polityczne naciski. Oświadczenia premiera czy ministra spraw zagranicznych są jedną z najprostszych form takiego nacisku. Jesteśmy członkiem Unii Europejskiej. Można było do tego wykorzystać pomoc naszych sojuszników. Jeśli Donald Tusk ma tak znakomite relacje z Angelą Merkel, mógł ją poprosić o wywarcie presji na Rosję. Mogliśmy zwrócić się i do przywódców innych państw. Ale tego nie zrobiliśmy. Nie było politycznej woli.
Rząd padł ofiarą zwrotu, którego dokonał w relacjach z Rosją pięć lat temu i nie bał się wejść nagle na ostrą ścieżkę. Uważam, że to była błędna taktyka. Połączenie tych dwóch czynników - słabości państwa z brakiem woli skutkuje właśnie naszą bezradnością. I to w sprawie bardzo symbolicznej. Ale nie tylko symbolicznej. Katastrofa ciągle nie została do końca wyjaśniona, a wrak powinien być przedmiotem szczególnego badania. Niestety, dziś szansy na to nie ma. I jest to porażką obecnego rządu.
* Igor Janke specjalnie dla Wirtualnej Polski*