"Wprost" przeprasza Duroczka. Ale broni się, że nie napisał nieprawdy
Wydawca tygodnika "Wprost" przeprasza Kamila Durczoka na okładce najnowszego numeru. Chodzi o tekst, w którym dziennikarze ujawnili, że ówczesny szef "Faktów" TVN brał udział w szarpaninie w mieszkaniu, gdzie potem znaleziono narkotyki.
Tygodnik ukaże się z podwójną okładką. W ten sposób wydawca chce podkreślić, że nie przeprasza za tekst, który dotyczył molestowania seksualnego.
- Mimo że sąd orzekł, iż w sprawie molestowania napisaliśmy prawdę, dotychczas były szef "Faktów" nie przeprosił ani swoich ofiar, ani opinii publicznej, którą - wbrew faktom - przekonywał, że jest niewinny - mówi na łamach wprost.pl redaktor naczelny Jacek Pochłopień.
W tej sprawie wyrok zapadł w maju zeszłego roku. Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że zachowanie Durczoka "miało znamiona molestowania seksualnego”.
Szarpanina i narkotyki
Wydawca przeprasza za inny tekst, w sprawie którego toczył się proces. Ukazał się w lutym 2015 roku. Ujawniał, że Durczok brał udział w szarpaninie z właścicielem mieszkania. A także to, że później znaleziono w tym mieszkaniu narkotyki.
Jednak - zdaniem prawniczki "Wprostu" - z wyroku nie wynika, że tekst zawiera nieprawdę. - Sąd uznał po prostu, że dziennikarze nie mieli prawa wchodzić do prywatnej sfery życia bohatera tekstu - stwierdza mec. Paulina Pieszczyk na wprost.pl
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Kamil Durczok od kilku lat procesuje się z wydawcą tygodnika. To pokłosie publikacji tekstów o molestowaniu, mobbingu i niestosowonych zachowaniach szefa dużej redakcji telewizyjnej - następnie pojawiały się relacje anonimowych pracowniczek, które oskarżały Durczoka. Kolejny tekst - za który teraz tygodnik przeprasza - dotyczył szarpaniny w mieszkaniu i narkotyków.