Kamil Durczok odpiera nowe zarzuty "Wprost" i zapowiada kolejne procesy
• Na nowej okładce "Wprost" widnieje tytuł "Kłamstwa Durczoka" i jego podobizna
• Materiał wywołał ostrą reakcję Durczoka. Dziennikarz zapowiada nowe procesy
• Dziennikarz wygrał już jeden proces z tygodnikiem, a drugi dobiega końca
• W ubiegłym roku "Wprost" opublikował artykuły o "ciemnych stronach" Durczoka
• Oskarżano go m. in. o molestowanie kobiet i posiadanie narkotyków
"Wobec medialnej ofensywy nieprawdy, jaką w ostatnich dniach rozpoczął Kamil Durczok, 'Wprost' czuje się w obowiązku przerwać milczenie i ujawnić, w których miejscach były dziennikarz TVN mówi nieprawdę" - tak swój nowy materiał zapowiadają autorzy tekstów, które w ubiegłym roku ukazały się na łamach "Wprost". Tygodnik pojawi się w sprzedaży w poniedziałek.
W odpowiedzi Kamil Durczok zapowiada nowy proces przeciwko tygodnikowi. Pisze też o "niezwłocznym wniesieniu" aktu oskarżenia przeciwko Sylwestrowi Latkowskiemu, byłemu redaktorowi naczelnemu "Wprost".
Durczok odpiera zarzuty
"Zapowiadam. Będzie kolejny proces. Choćbym miał ostatnie lata życia spędzić na sali sądowej" - napisał w odpowiedzi Kamil Durczok na Facebooku. Dziennikarz przypomniał, że tygodnik przegrał już pierwszy proces, po którym tygodnik ma wypłacić pół miliona złotych odszkodowania. "Wprost" ma też zamieścić przeprosiny "na okładce i na tych samych stronach, na których zrobili ze mnie narkomana, zboczeńca, zoofila i dziwkarza" - napisał Durczok.
Były dziennikarz TVN zaznaczył także, że dobiega końca drugi proces, który wytoczył tygodnikowi. W tej sprawie chodzi o oskarżenia o molestowanie seksualne, którego Durczok rzekomo dopuszczał się na koleżankach z redakcji. Sam dziennikarz napisał na Facebooku, że jest to dla niego "ważny" proces, bo dotyczy sprawy, "której nigdy nie było" i jest to dla niego "walka o prawdę i twarz".
Kamil Durczok napisał, że w procesie, dotyczącym molestowania, "Wprost powołał ponad 100 świadków". "Połowa mnie nie znała, 1/3 nie miała ze mną żadnego kontaktu. Z wezwania ogromnej części, podając kłamliwe powody, moi wrogowie i przeciwnicy się wycofali. Dlaczego? Bo się zrobiło absurdalnie, kiedy niektórzy widzieli mnie na sali po raz pierwszy i pukali się w czoło, pytani o jakieś molestowanie" - tłumaczy dziennikarz. W drugim pozwie przeciwko "Wprost", Durczok żąda 2 mln złotych odszkodowania oraz przeprosin za zarzuty odnośnie molestowania pracownic TVN.
W swoim oświadczeniu na Facebooku Durczok oskarżył też byłego redaktora naczelnego "Wprost", Sylwestra Latkowskiego o "wyniesienie i ujawnienie co najmniej jednej tajemnicy procesu". Nie napisał przy tym, o jaką tajemnicę chodzi, ale zapowiedział, że Latkowski dowie się o tym "z procesu karnego i aktu oskarżenia", który zostanie niezwłocznie wniesiony. Kamil Durczok wytknął też Latkowskiemu niejasną i gangsterską przeszłość. Całość oświadczenia byłego dziennikarza TVN można przeczytać na jego profilu społecznościowym:
Latkowski atakuje
W wywiadzie dla serwisu dziennik.pl, który ukazał się w sobotę, Latkowski stwierdził, że "Durczok w pozwie nie zaprzecza molestowaniu".
- Molestował i to nie tylko tę jedną dziennikarkę. Zresztą, on w pozwie nie kwestionuje molestowania. To jest jego jedna z PR-owskich zagrywek. Kwestionuje, że powiedział do dziennikarki o braku majtek pod dżinsami. Nie zaprzecza molestowaniu. Jakoś media tego nie zauważają, wybielają Durczoka - mówił Latkowski.
W styczniu i lutym ubiegłego roku we "Wprost" ukazały się teksty o molestowaniu i mobbingu w pracy. W jednym z nich pojawiła się wzmianka o niestosownych zachowaniach szefa dużej redakcji telewizyjnej i braku reakcji jego zwierzchników. W kolejnym opisano sprawę mieszkania, gdzie znaleziono przedmioty, rzekomo należące do Durczoka. Chodziło o materiały pornograficzne oraz narkotyki. Następne publikacje ujawniały relacji anonimowych pracownic TVN, które oskarżały Durczoka o molestowanie.