"Wprost" o Sikorskim: bucowaty arogant, przekonany o własnej nieomylności
Obernarcyz - tak nazywają ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego koledzy z Platformy Obywatelskiej - informuje "Wprost". Dlaczego? Jak pisze tygodnik, nawet ci, którzy go lubią mówią, że jest bucowatym arogantem, przekonanym o własnej nieomylności, który ludzi traktuje przedmiotowo i zapomina o nich natychmiast po tym, kiedy przestają mu być potrzebni.
09.12.2013 | aktual.: 09.12.2013 10:17
Wygląda na to, że szef MSZ popełnił w sprawie ukraińskiej kilka ważnych błędów. - Mówić, że gospodarka ukraińska nie jest skorumpowana, to tak jakby mówić, że Julia Tymoszenko jest dziewicą - oświadczył Radosław Sikorski na zamkniętym spotkaniu sejmowej grupy do spraw Ukrainy, w którym brało udział kilkadziesiąt osób. Po czym uśmiechnął się szeroko, zadowolony z własnej riposty.
Jego przybycie wprawiło w osłupienie posłów zasiadających w ukraińskiej grupie. Zwykle Sikorski nie zaszczyca obecnością nawet sejmowych komisji, tylko wysyła zastępców, a tu nagle zjawił się na nic nie znaczącym posiedzeniu jakiegoś zespoliku - opowiada z przejęciem uczestnik spotkania. Nic dziwnego, że się pojawił.
- Donald nigdy się tak na niego nie wkurzył, jak w ostatni weekend, Radek miał naprawiać sytuację, ale wyszło jeszcze gorzej. Gubi go pewność siebie i przekonanie o własnej nieomylności - mówi tygodnikowi "Wprost" jeden z polityków Platformy.
Przekonanie o własnej nieomylności i pewność siebie to znak rozpoznawczy szefa dyplomacji. Jeśli ktoś jest mu potrzebny uśmiecha się i jest kumplem opowiadającym dowcipy, jeśli ktoś przestaje być potrzebny to Sikorski przestaje go zauważać. Nie można liczyć nawet na "dzień dobry".
- Poszedłem kiedyś do niego, aby poprosić o drobną przysługę, chciałem odbyć bezpłatny staż. Okazało się, że my starzy kumple z Ruchu Odbudowy Polski nie jesteśmy już kumplami, jesteśmy na Pan. Pan Radosław kazał mi wypełnić aplikację i zanieść podanie na biuro podawcze. Wkurzyłem się ale zaniosłem, odpowiedzi nie dostałem do dziś – opowiada Zbigniew Girzyński (PiS).
Od początku kariery w PO Sikorski zabiega o względy Donalda Tuska. Co chwila zaprasza go do swojego dworku w Chobielinie. - Donald w końcu udał się do Chobielina i wrócił zszokowany. On, prosty chłopak z Gdańska, niezbyt ceniący blichtr i bogactwo, znalazł się na przedziwnej imprezie. Sikorski ugościł premiera ze wszystkimi honorami. Zorganizował dla niego koncert organowy w dworku - mówi współpracownik szefa rządu.
- To kompletnie "niedonaldowe" klimaty - dodaje.
Minister lubi luksus, choć sam jest skąpy. - Zaprosił mnie na obiad do hiszpańskiej knajpy - opowiada Witold Waszczykowski, wiceminister spraw zagranicznych w rządzie PiS, a potem w rządzie PO. Atmosfera jest miła, ale lunch dobiega końca. - Wtedy Radek zapytał, czy mam jeszcze kartę służbową z ministerstwa. Powiedziałem, że tak. "To zapłać" - powiedział mi, a właściwie polecił Sikorski - wspomina Waszczykowski.
Sikorski przegrał prawybory, ale nie porzucił marzeń o rozwinięciu politycznych skrzydeł - czytamy dalej. Jego obecny plan A to zastąpienie Catherine Ashton na stanowisku szefa unijnej dyplomacji. Plan B - zaczepienie się na najwyższych szczeblach w strukturach NATO. Plan C - czekanie, aż Tusk osłabnie i wtedy on, popularny polityk, obejmie tekę szefa rządu.
Sikorski odpowiada
Autorka tekstu we "Wprost" napisała, że Sikorski nie chciał spotkać się z nią na rozmowę przed publikacją artykułu. Zdecydował się natomiast na skomentowanie tekstu na twitterze. Odnosząc się do przywołanego cytatu o Tymoszenko, napisał, że w rzeczywistości jego wypowiedź brzmiała: "Powiedzieć o ukraińskiej gospodarce, że nie jest skorumpowana, to tak jak powiedzieć o Julii Tymoszenko, że jest niepokalanie uczciwa".
Źródło: Wprost