Wpadka Zełenskiego. Prorosyjskich separatystów nazwał "powstańcami"
"Powstańcy" - to jedno słowo użyte przez Wołodymyra Zełenskiego podczas debaty kandydatów wywołało na Ukrainie burzę tuż przed nastaniem ciszy wyborczej. W ten sposób komik i faworyt do prezydentury określił wspieranych przez Rosję bojowników.
"Czy to prawda - ja tak nie twierdzę - ale czy to prawda, że cukierki Roshen znajdują się w prowiancie powstańców LRL i DRL [Ługańskiej i Donieckiej Republiki Ludowej]"? - zapytał podczas debaty na kijowskim Stadionie Olimpijskim Zełenski. W ten sposób wystawił się na kontratak ze strony urzędującego prezydenta.
Poroszenko, właściciel koncernu cukierniczego Roshen, odpowiedział, że jest to kłamstwo, podobnie jak wszystko inne, co mówi Zełenski. Już po debacie dodał: - Nie ma żadnych powstańców panie Zełenski. Jest rosyjska agresja, wrogiem jest Putin i potrzebujemy silnego przywódcy, pro-ukraińskiego prezydenta, który ochroni Ukrainę.
Ukraiński prezydent stwierdził, że użycie przez Zełenskiego terminu "powstańcy" oznacza, że aktor uważa, że Ukraińcy w Donbasie walczą sami ze sobą, że "DRL posiada legalny status i że na Ukrainie toczy się wojna domowa".
Obrońcy komika ubiegającego się o prezydenturę podkreślali, że jego lapsus wynikał z faktu, że pytania pochodziły od ukraińskich internautów, a Zełenski tylko je przekazywał. Z kolei jego przeciwnicy, że pytania można było znaleźć na internetowych forach, a ich autorami mogli być rosyjscy trolle.
Piątkowe show na Stadionie Olimpijskim - debatę poprzedziły trzygodzinne występy artystów wybranych przez kandydatów - była zwieńczeniem ostrej kampanii, w której obaj kandydaci wymierzali mocne ciosy - czasami poniżej pasa. Kampania Poroszenki sugerowała, że jego konkurent jest narkomanem i marionetką oligarchy Ihora Kołomojskiego, oskarżanego o wyprowadzenie miliardów dolarów z największego banku na Ukrainie.
Zobacz także: Okrągły stół ws. edukacji na Stadionie Narodowym. Minister zdradza szczegóły
Kto bardziej kocha Putina
A także, że jest kandydatem Kremla. Tuż przed końcem kampanii związana z ludźmi Poroszenki organizacja Myrotworec opublikował emaile, z których mogło wynikać, że Moskwa wspiera Zełenskiego - także finansowo.
Przeczytaj również: Zełenski kandydatem Kremla? Wyborcza bomba przed głosowaniem
Podczas debaty Zełenski próbował kontrować oskarżenia o prorosyjskość m.in obwiniając prezydenta o bolesne klęski ukraińskiej armii pod Iłowajskiem i Debalcewem, oraz o prowadzenie interesów w Rosji.
- Istnieje dwóch Poroszenków. Pierwszy krzyczy „Putin, ja ci pokażę”, a drugi przekazuje po cichu pozdrowienia Putinowi do Moskwy. Pierwszy mówi, że oddał swój biznes pod zarządzanie zewnętrznej firmie, a drugi powiększa swój majątek o 82 razy w ciągu roku. Ja nie jestem politykiem; jestem prostym człowiekiem, który przyszedł złamać ten system - mówił komik.
W debacie nie brakowało innych kontrowersyjnych momentów. W pewnym momencie, obaj kandydaci znaleźli się na kolanach, klękając przed weteranami wojny i ich rodzinami. Kiedy zaś na koniec zaczęto śpiewać ukraiński hymn, Zełenski całował żonę i machał do swoch fanów.
Z telewizji do prezydentury
Wołodymyr Zełenski, kabareciarz, biznesmen i aktor, jest murowanym faworytem do objęcia prezydentury. W pierwszej turze uzyskał 30 proc. głosów, podczas gdy Poroszenko - 15 proc. Sondaże przed II turą prognozują, że może zdobyć 65-75 proc. poparcie.
Zełenski zrobił błyskawiczną karierę w polityce: dotychczas jego jedynym doświadczeniem było granie prezydenta Ukrainy w popularnym serialu satyrycznym "Sługa Narodu". Komik wciela się tam w postać nauczyciela historii, który niejako przez przypadek zostaje prezydentem. Popularność zyskuje dzięki zarejestrowanej przez swoich uczniów wulgarnej tyradzie przeciwko ukraińskiej polityce. Wiele z motywów serialu Zełenski wykorzystał w swojej kampanii, a założona przez niego partia nazywa się tak samo, jak serial.
Przeczytaj również: Prezydent z telewizora, człowiek oligarchy. Kim jest Wołodymyr Zełenski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl