Kreml wspiera Zełenskiego? Wyborcza bomba odpalona tuż przed wyborami
Opublikowane e-maile ludzi związanych z Kremlem sugerują, że Moskwa wspierała finansowo kampanię komika Wołodymyra Zełenskiego na prezydenta Ukrainy. Ale nie brakuje podejrzeń, że wyciek jest tylko częścią brudnej gry obecnego prezydenta.
Na kilka dni przed drugą turą wyborów na Ukrainie, to mogła być polityczna bomba. Kampania prezydenta Petra Poroszenki od tygodni starała się przedstawiać komika Wołodymyra Zełenskiego jako "opcję kremlowską", a plakaty wyborcze przedstawiały głosowanie w drugiej jako wybór między Poroszenką a Putinem. Wtem, na samym finiszu, pojawiają się dokumenty zdające się potwierdzać tę tezę.
Chodzi o korespondencję e-mailową między oficerem rosyjskiej FSB (i byłym "ministrem bezpieczeństwa państwowego" Donieckiej Republiki Ludowej) Andriejem Pinczukiem oraz bojownikiem z DRL Dmitrijem Chawczukiem, właścicielem portalu prowadzącego wymianę kryptowaluty. W jednym z opublikowanych emaili z lutego o temacie "Zielonyj", Pinczuk informuje Chawczuka, że budżet na "akcję komik" został ustalony i instruuje go, by przelał na ten cel pierwsze 200 tysięcy.
"Potem zobaczymy po rezultatach sondaży" - dodaje.
Następnego dnia Chawczuk wysłał do jednego z adresów kampanii Zelenskiego krótką wiadomość, któego treść zawierała się w dwóch liczbach: "4 200". W domyśle miało to oznaczać cztery transze po 200 tys. Inne wiadomości sugerują, że Rosjanie mogli wspierać też organizacje protestów po śmierci Kateryny Handziuk, antykorupcyjnej działaczki zmarłej na skutek oblania kwasem przez napastników.
Zobacz także: Sikorski spotkał się z Tuskiem w Brukseli. Zdradza kulisy spotkania
Dużo wątpliwości
Emaile zostały zweryfikowane jako autentyczne, m.in. przez portal śledczy Bellingcat oraz rosyjski The Insider. Analizy potwierdziły, że autorzy wiadomości to ludzie bezpośrednio związani z Władysławem Surkowem, doradcą Putina odpowiedzialnym za donbaskie republik. Treść maili - choć nie jest bezpośrednim dowodem - jest wystarczająco wymowna, by wywołać podejrzenia. Mimo to sprawa budzi duże wątpliwości. Z kilku powodów.
Po pierwsze ze względu na źródło wycieku. E-maile opublikował portal Myrotworca, powiązanej z ukraińskimi władzami oraz służbami organizacji o bardzo wątpliwej reputacji. Działalność organizacji budzi dużo kontrowersji, m.in. z powodu publikacji listy dziennikarzy - wraz z ich danymi - posiadających akredytacje separatystycznych donbaskich "republik ludowych". W ten sposób na listę "współpracowników terrorystów" trafiło wielu renomowanych dziennikarzy - w tym tych z Polski - bardzo krytycznych wobec Kremla.
Co znamienne, krótko po publikacji Myrotworca oraz donosie do władz, śledztwo w sprawie zapowiedziała Służba Bezpieczeństwa Ukrainy.
Przeczytaj również: Zełenski, prezydent z telewizora. Na Ukrainie fikcja scala się z rzeczywistością
Zełenski nowym Pinokiem?
Ale wątpliwości dotyczą nie tylko źródła, ale i treści. Opublikowane e-maile sugerują co prawda rosyjskie poparcie dla Zełenskiego, ale nie ma w nich żadnego znaku, że ukraiński komik i faworyt do prezydentury współpracował z Rosjanami.
"Wydaje się, że są dwa niewinne wytłumaczenia dla Zełenskiego: 1. Rosja/DRL wysłała te maile celowo, aby zdyskredytować kampanię Zełenskiego. 2. Zrobił to Myrotworec po włamaniu na konta. Obie wersje są mało prawdopodobne, ale muszą zostać sprawdzone" - napisał na Twitterze Christo Grozev, dziennikarz śledczego portalu Bellingcat.
Niejasne jest też, o jakiej kwocie jest mowa. 200 tys. rubli to tylko 11 tys. złotych, 200 tys. hrywien - 28 tys. zł. Wskazówkę stanowić mogą inne opublikowane e-maile Rosjan. Chodzi o korespondencję ludzi związanych z donbaskimi bojownikami oraz sztabu nacjonalistycznej partii Władimira Żyrinowskiego z 2014 roku.
Z wiadomości wynikało, że już wtedy w Rosji snuto plany "umieszczenia" w ukraińskiej kampanii wyborczej antyestablishmentowego komika, który zdestabilizuje system. Operacja nazwana "Buratino" (to rosyjska wersja bajki o Pinokiu) miała w zamierzeniu pochłonąć ok. 400 tys. dolarów. Ale plany dotyczyły kampanii parlamentarnej w 2014 roku i nie ma żadnych dowodów łączących "Buratina" z Zełenskim.
Łatka Putinisty nie działa
Mimo wielkich starań Poroszenki, by przedstawić Zełenskiego jako kandydata Kremla, nie miało to zauważalnego wpływu na notowania popularnego komika, który przed drugą turą jest niemal murowanym faworytem do zwycięstwa. Ostatnie sondaże wskazują, że może liczyć na głosy nawet 65 proc. wyborców.
- Opublikowane przez Myrotworca maile nic nie zmieniają. Nic zresztą nie mogły zmienić - krótko Dmytro Borysow, dziennikarz polsko-ukraińskiego portalu polukr.net.
Powodów jest kilka: Poroszenko pozostaje niepopularny wśród większości wyborców, a jego argumenty nie przekonały wyborców. Pięć lat po rozpoczęciu wojny oskarżenia o prorosyjskość nie mają też już takiej siły, jak wcześniej.
Nie oznacza to, że obawy o wschodnie sympatie Zełenskiego są całkowicie bezpodstawne. Choć komik opowiada się dziś za wejściem Ukrainy do NATO, a Putina nazywa swoim wrogiem, to istnieją pewne przesłanki budzące nieufność. Tak uważa dr Adam Lelonek z warszawskiego Centrum Analiz Propagandy i Dezinformacji, istnieją ku temu pewne przesłanki.
- Zełenski ma na swoim koncie wypowiedzi pokrywające się z przekazami Partii Regionów czy Kremla o konieczności obrony rosyjskojęzycznych mieszkańców wschodu i południa kraju przez "przymusową ukrainizacją". Do tego posiada zarejestrowaną na Cyprze spółkę robiącą interesy w Rosji - tłumaczy ekspert.
Wątpliwości budzi też przekaz satyrycznego serialu "Sługa narodu", za sprawą którego Zełenski przebił się do politycznej świadomości Ukraińców w całym kraju. Komik gra w nim nauczyciela historii, który przez przypadek zostaje prezydentem i stara się oczyścić kraj z korupcji. W jednym z odcinków pokazany jest jego sen, w którym rozstrzeliwuje w gniewie cały ukraiński parlament. Serial pokazuje Ukrainę do cna zepsutą, dworuje z języka ukraińskiego, a także sugeruje, że Zachód nie chce sukcesu Ukrainy.
Dla ukraińskich wyborców zmęczonych korupcją i głodnych zmian oraz nowych twarzy, nie są to znaczące przeszkody. Dlatego wszystko wskazuje na to, że już w niedzielę fikcja stanie się faktem, a prezydent z telewizji stanie się prezydentem całkiem na serio.
Przeczytaj również: Wołodymyr Zełenski wygrał pierwszą turę wyborów prezydenckich na Ukrainie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl