Wpadka rosyjskiej telewizji. Zdradziła ich litera "Z" na czołgu
W rosyjskiej telewizji wyemitowano materiał z Ukrainy. Żołnierze z armii Władimira Putina pokazywali dziennikarzom czołg, który miał być zniszczonym sprzętem Ukraińców. Tymczasem widzom nagle ukazał się znak "Z", który wskazał, że był to tak naprawdę rosyjski pojazd.
Kamera rosyjskiej telewizji zarejestrowała zniszczony czołg. Stał na poboczu, a żołnierze opowiadali o swoim sukcesie widzom. - To wrogi czołg? - zapytali dziennikarze, po czym usłyszeli potwierdzenie rosyjskich żołnierzy.
Wpadka operatora
Wszystko przebiegało zgodnie z propagandowym planem Kremla aż do momentu, gdy operator przypadkowo skierował kamerę na bok czołgu. Wówczas widzom ukazał się rosyjski symbol trwającej wojny w Ukrainie – litera "Z".
Następnie dziennikarze poprosili o opowieść o zniszczonym czołgu. - To czołg T-64. Jego stara modyfikacja. To czołg ukraiński, który został zauważony przez dron. Stał tu sam. Władze ukraińskie nawet nie zainteresowały się nim, tylko go porzuciły. Można go naprawić. Spojrzeliśmy na silnik, przyjrzeliśmy się chłodnicy. Zabierzemy go w bezpieczne miejsce i wskrzesimy - brnęli w kłamstwo rosyjscy żołnierze.
Zginęło już ponad 300 rosyjskich oficerów
Ponad 300 rosyjskich oficerów i co najmniej 500 żołnierzy z elitarnych jednostek desantu, piechoty morskiej i specnazu zginęło już na wojnie w Ukrainie. Informację podała rosyjska niezależna Mediazona po przeanalizowaniu 1744 publicznych informacji o śmierci rosyjskich wojskowych. Realnie straty mogą być jeszcze większe.
Jak zaznaczają autorzy analizy, pod uwagę wzięto jedynie grupę 1744 zabitych rosyjskich żołnierzy, o których informacje były opublikowane w mediach, sieciach społecznościowych, na stronach urzędów od 24 lutego do 22 kwietnia.
Źródło: unian.ua
Zobacz też: Rosjanie z bólem głowy? "Nie będą w stanie zacząć kolejnego konfliktu"
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski