Nieznane oblicze wojny. Rosjanie okradają swoich rannych i zabitych
Rosyjscy żołnierze nie posuwają się w głąb Ukrainy tak szybko, jak chcieliby ich dowódcy. Nie podbijają nowych miast i miasteczek, gdzie czekałyby na wojskowych cenne łupy. Żołnierze, by dorobić się na wojnie, okradają więc swoich kolegów: zabitych i rannych. Kradną też cenne wojskowe wyposażenie - wynika z kolejnej rozmowy podsłuchanej przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy.
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy na swoich profilach w mediach społecznościowych upubliczniła kolejne nagranie rozmowy telefonicznej rosyjskiego żołnierza z bliskimi. "Nowy poziom grabieży - Rosjanie kradną własny sprzęt i broń swoim rannym" - komentuje jej treść SBU.
W najnowszym ujawnionym nagraniu ojciec wypytuje syna, czy coś dla niego "zdobył" na wojnie.
Wojak skarży się swojemu ojcu, że zdobył, ale mu skradziono. Opowiada o noktowizorze, który, tak jak kamery termowizyjne, jest cennym łupem dla żołnierzy-złodziei.
- Wzięli do remontu nasz BTR (bojowy wóz piechoty - przyp. red). I zniknął - mówi żołnierz.
- Pewnie mechanicy... - mówi ojciec.
- A gdzie tam. Dowódca przekonuje, że zginął gdzieś "po drodze" - odpowiada żołnierz.
Ojciec nie wierzy w te zapewnienia. Sądzi, że to dowódca ukradł cenny przedmiot, który jak wynika z rozmowy, wart jest pół miliona rubli. - Dwa takie noktowizory i ma już milion - mówi.
"Wykop mi kilka kałasznikowów"
W rozmowie z ojcem żołnierz opowiada o okradaniu "dwusetek" i "trzysetek", czyli zabitych i rannych żołnierzy. Tłumaczy, że gdy zabierają ciała, na miejscu zostaje ich broń, amunicja i wyposażenie. Ta broń jest następnie zakopywana.
- To wykop mi kilka kałasznikowów i (pistolet) Makarowa - mówi ojciec.
Syn odpowiada, że pistoletów Makarowa nie ma, ale może mu załatwić miny przeciwpiechotne.
- Nie. A na co mi to? - odpowiada ojciec.
"Na próżno Rosjanie liczą na 'dochody' z 'zakopanej' broni. Kto przyszedł do nas z bronią, od niej i zginie!" - skomentowała to nagranie Służba Bezpieczeństwa Ukrainy.
Źródło: Twitter.com