WP: Posłowie nie zagłosują z wakacji. "Niektórzy musieli zmienić plany i są wściekli"
Marszałek Sejmu nie zdecydowała się na przeprowadzenie piątkowego posiedzenia Sejmu w trybie zdalnym, dlatego posłowie, którzy są na wakacjach, będą musieli przyjechać na Wiejską – dowiaduje się Wirtualna Polska. Jak twierdzą nasi rozmówcy, prezydium Sejmu bało się wizerunkowej wpadki i zarzutów o wakacyjne lenistwo polityków. Posłowie w nieoficjalnych rozmowach przyznają, że niektórzy z nich musieli zmienić wakacyjne plany, a nawet zrezygnować z wykupionych wcześniej wyjazdów.
Powrót do zdalnych obrad jest możliwy dzięki zmianie Regulaminu Sejmu, która została przyjęta na ostatnim lipcowym posiedzeniu. Głosowali za nią przede wszystkim posłowie Prawa i Sprawiedliwości, przeciw były wszystkie kluby opozycyjne. Według oficjalnego uzasadnienia zmiana była związana z przygotowaniem prac Sejmu na wypadek kolejnej fali COVID-19, nie tylko w stanie epidemii, który został zniesiony w połowie maja, ale również w trwającym stanie zagrożenia epidemicznego.
Nieoficjalnie politycy PiS i opozycji przyznawali, że sprawa miała jednak drugie dno. Chodziło przede wszystkim o to, by posłowie nie musieli przyjeżdżać na jedyne w sierpniu jednodniowe posiedzenie. Zostało ono zwołane przede wszystkim po to, by odnieść się do senackich poprawek m.in. w sprawie "dodatku węglowego" i pierwotnie nie było planowane. Sejm nie może czekać w tej sprawie do posiedzenia zaplanowanego na wrzesień, a nieoficjalne negocjacje z Senatem w sprawie przyspieszenia prac Izby Wyższej nie powiodły się.
Zwołanie zdalnego posiedzenia Sejmu wymaga zasięgnięcia opinii Konwentu Seniorów i wcześniejszego zawiadomienia o takim trybie obrad. Elżbieta Witek dotychczas tego nie zrobiła, więc głosowanie na odległość nie wchodzi już w grę. Według naszych informacji, Prawo i Sprawiedliwość obawiało się oskarżeń o lenistwo posłów. Z podobnymi zarzutami mogliby się spotkać również posłowie opozycji, bo również niektórzy z nich chcieli wybrać możliwość głosowania na odległość. Wejście partii politycznych w kampanijny tryb spowodowało jednak, że wszystkie kluby zarządziły mobilizację i chcą, by ich posłowie w piątek przyjechali do Sejmu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niektórzy posłowie są wściekli
Brak możliwości zdalnego głosowania nie spodobał się kilku posłom z PiS i opozycji, którzy na pierwszy tydzień sierpnia zaplanowali wakacyjny wypoczynek. – Jeden z posłów miał już opłacony wyjazd, bo posiedzenie nie było pierwotnie planowane – mówi nam jeden z przedstawicieli klubu PiS. – U nas też są posłowie, którzy mieli być w tym czasie za granicą – stwierdza przedstawiciel jednego z klubów opozycji. – Oczywiście oficjalnie nikt się nie poskarży, ale niektórzy są wściekli i to nie na Marszałek Sejmu, ale na Senat, że nie zajął się ustawami w lipcu, żebyśmy cały sierpień mieli wolny – dodaje poseł Lewicy.
Niezadowolenie z przerwanych wakacji w kuluarach połączyło polityków wszystkich opcji. Oficjalnie przeciwko zmianom protestowała przede wszystkim opozycja, która w Sejmie mówiła nawet o "poprawce basenowej". - Przyjmowanie takiej zmiany regulaminu w trakcie wakacji satyrycy będą brać jednoznacznie: chodzi o to, żeby posłowie mogli sobie głosować znad basenu – mówił Jarosław Urbaniak z PO.
W odpowiedzi wicemarszałek Sejmu Małgorzata Gosiewska z Prawa i Sprawiedliwości sprzeciwiała się takim argumentom. - Baseny, klapki? Nie znam parlamentarzystów, którzy w ten sposób funkcjonowali w trakcie, gdy pracowaliśmy zdalnie. Jeśli państwo znacie, to może warto z nimi porozmawiać - mówiła. Politycy partii rządzącej zwracali też uwagę, że senatorowie mogą głosować na odległość. - Senat cały czas może pracować zdalnie i jakoś to nie kłuło państwa w oczy - dodała Gosiewska.
Piątkowe posiedzenie Sejmu rozpocznie się w południe. Posłowie zajmą się m.in. ustawą dotyczącą "dodatku węglowego". Senat przyjął poprawki, według których 3000 zł miałoby przysługiwać nie tylko tym, którzy ogrzewają domy węglem. Izba wyższa zaproponowała również obniżenie VAT dla oleju opałowego, pelletu i gazu do ogrzewania.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości zapowiadają odrzucenie tych zmian, argumentując, że jak przyznał premier "budżet nie jest z gumy", lub jak mówili inny przedstawiciele władzy "opozycja bawi się w świętego Mikołaja". Rzecznik rządu poinformował w ubiegłym tygodniu, że rząd pracuje nad innymi rozwiązaniami w tej sprawie, ale szczegóły nie są na razie znane.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski