Wołodymyr Zełenski podał dane o stratach. Smutne wieści. Rosja nie do zatrzymania?
Mniej niż 80 tys. zabitych - takie dane o stratach wojsk Ukrainy przedstawił mediom prezydent kraju Wołodymyr Zełenski. Według analityków Ukraina znalazła się w fatalnym położeniu. Coraz bardziej prawdopodobna jest rosyjska ofensywa w kierunku Zaporoża.
- To nie jest pora, aby licytować, która ze stron poniosła więcej strat. Ukraińska armia znalazła się w fatalnym położeniu. Nie starcza jej sił do zatrzymania Rosji, do zabezpieczania. To jest realny dramat - komentuje gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych.
- Na początku wojny Rosjanie ponosili wyższe straty niż Ukraina. W obecnej fazie, z racji rosyjskiej przewagi strategicznej, zmiany ich taktyki, sądzę, że te straty są podobne - ocenia.
Rozmówca WP odnosi się do doniesień mediów i słów prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. - Niedawno amerykańska prasa poinformowała, że zginęło 80 tys. Ukraińców. Ale chcę wam powiedzieć, że nie - mniej, znacznie mniej - powiedział ukraiński przywódca w wywiadzie dla agencji Kyodo News. Podkreślił, że od września na jednego poległego Ukraińca przypada ośmiu Rosjan.
Ukraiński polityk nie miał zbyt wielu dobrych wiadomości do przekazania. Oznajmił, że ukraińskiej armii, dzięki twardej obronie, udało się pokrzyżować plany zdobycia i okupacji przez Rosję miast Charków i Sumy. - Wsparcie udzielone nam było ogromne, lecz mimo to niewystarczające. (...) Na wschodzie wróg posuwa się naprzód. Nie mamy wystarczającej liczby brygad piechoty. To fakt. Pracujemy nad tym, aby wraz z partnerami uzbroić nowe brygady. Nasze rezerwy są niewystarczające - dodał Zełenski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ukraina może zapomnieć o NATO? "Nikt jej nie weźmie"
Wojna trwa, straty w ludziach są kolosalne
Ukraina i Rosja mogły stracić w ciągu wojny ponad milion osób zabitych i rannych. Takie dane podał ostatnio dziennik "The Wall Street Journal", powołując się na poufną ocenę danych ukraińskiego rządu i zachodniego wywiadu. Jednocześnie straty Ukrainy szacuje się na 80 tys. zabitych i 400 tys. rannych. Według tych ocen Rosja straciła do 200 tys. zabitych (szacunki są rozbieżne). Liczba rannych jest porównywalna z ukraińskimi – także około 400 tys. Socjologowie dodają, że Ukraina straciła kolejne miliony obywateli w wyniku okupacji jej terytoriów oraz pośpiesznej emigracji.
Szacunki dotyczące strat są trudne do zweryfikowania, ponieważ dane są traktowane jako tajemnica państwowa. Według informacji opublikowanych przez "The New York Times" w sierpniu 2024 roku liczba ukraińskich żołnierzy zabitych w walce mogła wynosić około 70 tys., a rannych 120 tys. Eksperci Pentagonu zastrzegli, że te dane są szacunkowe i mogą się znacznie różnić w zależności od źródła analiz.
Dlaczego tylko szacunki? Zarówno Ukraina, jak i Rosja mogą przedstawiać dane w sposób zgodny z własną narracją propagandową, co utrudnia uzyskanie dokładnych liczb.
Burza w sprawie dezercji. To nie była tajemnica?
Według gen. Waldemara Skrzypczaka nie chodzi tylko o liczby, ale o sytuację armii i nastrój towarzyszący wydarzeniom na froncie. - Zełenski wspomina o poległych. Ofiar można było uniknąć, gdyby nie błędy popełnione podczas słynnej nieudanej ofensywy jesienią 2023 roku. Tamte straty, skierowanie tysięcy ludzi na przygotowane zaminowane pozycje Rosjan, to był początek kryzysu armii - wskazuje gen. Skrzypczak.
Generał skomentował sprawę dezercji wśród Ukraińców. Według "Financial Times", od stycznia do października 2024 r., ukraińscy prokuratorzy wszczęli 60 tys. spraw przeciwko żołnierzom podejrzanym o dezercję, prawie dwa razy więcej niż w latach 2022 i 2023 łącznie. - Ucieczki ze szkoleń prowadzonych w Polsce były już tajemnicą poliszynela. Słyszałem relacje, że po żołnierzy szkolonych u nas przyjeżdżały ich rodziny i zabierały ich do Holandii itp. I oni znikali – mówi wojskowy.
- Dziś Ukraina nie ma ochotników, a co za tym idzie, sił wystarczających do zabezpieczenia całego frontu. Żołnierze, którzy walczą, widzą, że sytuacja staje się krytyczna, bo nie ma ich kto zmienić. Stracili nadzieję. To zmierza w złym kierunku. Armia rosyjska dawno nie odnotowywała takich postępów jak w trakcie ostatnich trzech miesięcy, kiedy zajęto nowe tereny we wschodniej części kraju. Nie ma ich kto zatrzymać zimą - podsumowuje gen. Skrzypczak.
Ukraińcy alarmują. Rosja przygotowuje nowy atak
"Między 1 września a 30 listopada Rosjanie zdobyli ponad 1600 km² na Ukrainie i odzyskali około 500 km² w Kursku. Tempo natarcia przyspieszało z miesiąca na miesiąc, pomimo poniesionych przez Rosjan dużych strat" - podsumowuje Emil Kastehelmi z grupy fińskich analityków Black Bird Group.
Na portalu X opublikował mapy, z których wynika, że głównym celem rosyjskiej ofensywy tej jesieni był obszar Pokrowsk i Kurachowe. Obecnie większość zmian na linii frontu zachodzi na odcinku 140 km.
Ukraińcy coraz częściej ostrzegają przed rosyjskim atakiem na nowym kierunku – donosi agencja Unian. Chodzi o obwód zaporoski, gdzie rosyjskie wojska gromadzą sprzęt i przegrupowują oddziały. 1 grudnia dowódca 3. Brygady Gwardii Narodowej Ukrainy, Oleksij Chiłczenko, powiedział dziennikarzom, że to oznaka przygotowań do zakrojonej na szeroką skalę ofensywy w tym obwodzie.
- Przygotowują się do ofensywy na dużą skalę w naszym kierunku. Czy jesteśmy gotowi na ich ofensywę? Myślę, że jesteśmy – powiedział oficer. Prezydent Wołodymyr Zełenski we wpisie na Telegramie oznajmił, że ukraińskie siły już bronią się na Zaporożu, "osiągając dobre wyniki".
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski