Wojskowe porządki
Wyburzanie poradzieckich budynków wygląda
tak, że część gruzu jest zasypywana w ziemi, a reszta wywożona na
poligon wojskowy w Borach Dolnośląskich. Problem w tym, że
Rosjanie używali podczas budowania m.in. azbestu, który nie
powinien wędrować do gruntu. Mieszkańcy podejrzewają, że na takim
pozbywaniu się odpadów chce zaoszczędzić Agencja Mienia
Wojskowego. Ich kosztem - pisze "Słowo Polskie. Gazeta Wrocławska".
14.05.2005 | aktual.: 14.05.2005 08:46
Od roku dla AMW różni wykonawcy rozbierają stare poradzieckie budynki: obiekty magazynowe czy stołówki. - Rozbiórki prowadzone tutaj od kilku miesięcy są robione nieprawidłowo - mówi Jerzy Horyń ze Świętoszowa. - Widzimy, że te rzeczy, które powinny być w cywilizowanym kraju utylizowane i zabezpieczone w odpowiedni sposób, lądują w wykopach i są zasypywane.
Horyń widział, jak firma rozbiórkowa rozkopała kanał ciepłowniczy, którego izolacją był azbest. Pracownicy ograniczyli się do zebrania złomu, który można sprzedać. - Azbestu nikt nie kupi, więc został pod ziemią - twierdzi Horyń. Trudno pogodzić mu się z tym, że różne chemikalia mogą przez szereg lat dostawać się do wód gruntowych.
Przy okazji prac pokaleczono także wiele drzew. Kierowca spychacza, który pracuje w Świętoszowie, nie zwraca uwagi na to, że niszczy drzewa. Nie pomyślano również o ich zabezpieczeniu. Rozbiórki wykonuje firma Joanna z Legnicy.
- Powiedzieli mi, żebym wywiadów nie udzielał i nic nie mówił na ten temat - odpowiada właściciel Joanny, Sławomir Kozioł. - Mam gruz wywieźć na poligon i tyle. Co tam szkodzi jakiś kawałek papki? Jak jedzie spychacz i się trafi jakiś azbest - trudno, to jest rozbiórka, tu nikt nic ręcznie nie będzie wybierał.
- Zaczęliśmy interweniować i dokumentować to co się tam dzieje - mówi wójt gminy Osiecznica, Waldemar Nalazek. - Zgłosiłem sprawę do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego i Inspektora Ochrony Środowiska. Jeżeli cokolwiek szkodliwego wylądowało w ziemi, to wykonawcy będą to sami wyciągać. (PAP)