Wojskowa ofensywa na południu Filipin
W prowincji Maguindanao na południu Filipin, gdzie od piątku obowiązuje stan wojenny, filipińskie służby bezpieczeństwa aresztowały do niedzieli 62 osoby oraz odkryły szereg magazynów broni - powiadomiły tamtejsze źródła wojskowe.
07.12.2009 | aktual.: 07.12.2009 05:53
Stan wojenny w tej prowincji wprowadzono w związku z podejrzeniami, że ludzie związani z jej gubernatorem Zaldym Ampatuanem są odpowiedzialni za masakrę na wyspie Mindanao przed dwoma tygodniami, w której zginęło 57 osób.
Na jednej z farm należących najprawdopodobniej do członka "klanu Ampatuana" wojsko natknęło się w niedzielę na 39 karabinów maszynowych oraz dużą ilość amunicji - powiedział generał brygady Gaudencio Pangilinan.
Wśród 62 aresztowanych jest gubernator prowincji, jego ojciec Andal Ampatuan, który stoi na czele klanu, oraz co najmniej pięciu innych członków rodziny - oświadczył komendant główny filipińskiej policji Jesus Verzosa.
Choć masakra polityczna na Mindanao była najpoważniejszym tego typu zdarzeniem w historii Filipin, ostra reakcja prezydent Glorii Macapagal-Arroyo budzi kontrowersje. Prodemokratyczni aktywiści uważają, że nie było podstaw do ogłaszania stanu wojennego, który pozwala służbom bezpieczeństwa dokonywać aresztowań bez sądowych nakazów.
Rząd w Manili argumentuje, że musiał podjąć zdecydowane działania, gdyż posiadał informacje, jakoby zbrojne grupy zwolenników klanu Ampatuana planowały wzniecić w prowincji bunt przeciwko władzom centralnym.
23 listopada uzbrojeni napastnicy uprowadzili około 60 osób - głównie członków rodziny kandydata na gubernatora prowincji, będącego przeciwnikiem Ampatuana, oraz dziennikarzy - najprawdopodobniej po to, by nie dopuścić do jego zarejestrowania przed wyborami regionalnymi w maju 2010 roku. Później znaleziono ciała 57 osób.