Wojsko zgubiło zapalnik. "Znalezienie to będzie cudowny przypadek"

Wojsko poinformowało, że przy wschodniej granicy zgubiło zapalnik do pocisku rakietowego. Zdaniem gen. Tomasza Drewniaka jego znalezienie będzie "cudownym przypadkiem". - To wynika z błędu człowieka. Ktoś czegoś nie dokręcił, nie zabezpieczył. Może jakiś grzybiarz w następnym sezonie go znajdzie - mówi ekspert.

 Wojsko zgubiło zapalnik. "Znalezienie to będzie cudowny przypadek"
Wojsko zgubiło zapalnik. "Znalezienie to będzie cudowny przypadek"
Źródło zdjęć: © PAP | Wikimedia
Tomasz Waleński

10.08.2023 | aktual.: 10.08.2023 12:39

Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało o zgubie w czwartek rano. "Informujemy, że przy granicy wschodniej wojsko prowadzi działania mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa. We wtorek po zakończeniu lotów bojowych w jednym ze śmigłowców realizujących patrol stwierdzono brak zapalnika w jednym z pocisków" - czytamy w komunikacie.

Jak ustalił dziennikarz portalu o2.pl Łukasz Maziewski, chodzi o zapalnik do pocisku S-5. - Rakiety S-5 to bardzo stare pociski dobrze pamiętające czasy Układu Warszawskiego. Generalnie są przeznaczone do niszczenia lekko opancerzonych celów naziemnych lub naziemnej siły żywej - tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Tomasz Drewniak, były inspektor Sił Powietrznych i ekspert Fundacji Stratpoints.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Ktoś czegoś nie dokręcił"

Wojsko uspokaja, że zguba "ma wbudowane zabezpieczenia i nie stanowi zagrożenia dla otoczenia". Ekspert podkreśla z kolei, że sam zapalnik to niewielka część.

- To malutki "zapalniczek". Rakieta S-5 ma 57 mm. To niekierowany pocisk, który jest w wyrzutniach pod śmigłowcem. Zapalnik jest wielkości mazaka do tablicy - tłumaczy gen. Drewniak.

Jednocześnie ekspert zaznacza, że nie ma zagrożenia. - Nie robiłbym z tego żadnej sensacji, zdarza się. Najczęściej wynika to z błędu człowieka. Ktoś czegoś nie dokręcił, nie zabezpieczył - podkreśla rozmówca WP.

"Znalezienie to będzie cudowny przypadek"

Cały czas trwają poszukiwania zgubionego zapalnika. Z komunikatu wojska dowiadujemy się, że "lot realizowany był wzdłuż pasa granicznego i nie odbywał się nad terenem zabudowanym". Jak jednak podkreślono, "dotychczasowe poszukiwania urządzenia nie przyniosły rezultatu".

Znalezienie tego to będzie cudowny przypadek. Ktoś wejdzie na niego, jak zbiera grzyby, chyba że spadł komuś do ogródka. Może jakiś grzybiarz w następnym sezonie grzybowym to znajdzie. Tam są takie lasy, że najwyżej archeolodzy za tysiąc lat to znajdą - podsumowuje gen. Drewniak.

Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie