Wojsko wróciło z samego rana. Jest nowy komunikat

W sobotę rano w miejscowości Sosnowa-Dębowa pojawiło się wojsko. Żołnierze będą kontynuować poszukiwania obiektu, który w piątek rano był widziany w okolicy Zamościa. "Mieszkańców Lubelszczyzny prosimy o wyrozumiałość" - zaapelowało Dowództwo Operacyjne Sił Zbrojnych.

Żołnierze w piątek przeszukiwali teren gminy Komarów-Osada. W sobotę poszukiwania będą kontynuowane
Żołnierze w piątek przeszukiwali teren gminy Komarów-Osada. W sobotę poszukiwania będą kontynuowane
Źródło zdjęć: © PAP, TVN24
Paweł Buczkowski

W sobotę rano w okolicach Zamościa znowu pojawiło się wojsko - informuje TVN24. Wozy z żołnierzami przejechały przez miejscowość Sosnowa-Dębowa w gminie Komarów-Osada.

"Informujemy, że 30 grudnia br. w województwie lubelskim prowadzone będą naziemne poszukiwania ewentualnych elementów obiektu, który wczoraj naruszył polską przestrzeń powietrzną. W poszukiwania zaangażowanych będzie około 480 żołnierzy WOT z 2. Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej i 19. Nadbużańskiej Brygady Obrony Terytorialnej. Celem poszukiwań jest definitywne potwierdzenie, że na terytorium Polski nie pozostał jakikolwiek element obiektu. Działalność żołnierzy będzie się odbywać się na południowy wschód od Zamościa. Mieszkańców Lubelszczyzny prosimy o wyrozumiałość" - potwierdziło Dowództwo Operacyjne Sił Zbrojnych.

Już w piątek wieczorem wójt gminy Rachanie informował mieszkańców o tym, że w sobotę od rana na terenie okolicznych miejscowości będzie można zobaczyć żołnierzy.

"Wójt Gminy Rachanie informuje, że w dniu 30.12.2023 r. zaplanowano wzmożony ruch dużej ilości żołnierzy na terenie Gminy Rachanie w miejscowościach: Wożuczyn i Zwiartówek. Działania te są związane z poszukiwaniem niezidentyfikowanego obiektu powietrznego i będą prowadzone od godziny 9.00 do zmroku" - poinformował Urząd Gminy w mediach społecznościowych.

Wozy wojskowe były widziane w sobotę rano w miejscowości Sosnowa-Dębowa. To właśnie tam, w piątek kilka minut po godzinie 7 rano pracownicy sadu zauważyli przelatujący nisko nad ich głowami obiekt.

- Pracownicy mówią, że obiekt znajdował się na wysokości około 200-300 metrów. Było słychać duży szum, taki, że mówili, że aż ciarki przeszły. Dźwięk podobny do odrzutowca. W pierwszej chwili myśleli, że to bezzałogowiec, ale twierdzą, że to był kształt tak jakby rury, tuby w kolorze czarnym, więc raczej rakieta - relacjonował WP właściciel sadu.

Po kilkudziesięciu minutach na miejscu pojawiła się policja, a następnie wojsko. Do pobliskiego lasu ruszyły patrole piesze. Z powietrza teren przeczesywali operatorzy z dronami.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wojsko: Rakieta opuściła przestrzeń Polski

Poszukiwania terenu na Zamojszczyźnie są kontynuowane, mimo że w piątek wojsko poinformowało, że rakieta prawdopodobnie wleciała w polską przestrzeń powietrzną, a następnie ją opuściła.

- Była przez nas śledzona radarowo, również opuściła tę przestrzeń. Mamy na to potwierdzenie radarowe narodowe i sojusznicze - powiedział szef Sztabu Generalnego gen. Wiesław Kukuła.

Polska przekazała notę Rosji

W piątek wiceminister spraw zagranicznych Władysław Teofil Bartoszewski przekazał chargé d’affaires rosyjskiej ambasady w Warszawie notę dotyczącą naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez rakietę. - Powiedziałem jasno panu chargé d’affaires, że ponowienie tego typu prób spotka się z ostrzejszą reakcją Rzeczypospolitej Polskiej, ponieważ jest to testowanie naszej efektywności i naszego podejścia do obrony - powiedział Bartoszewski.

W odpowiedzi rosyjski chargé d’affaires Andriej Ordasz stwierdził, że "strona polska nie przedstawiła żadnych dowodów" na to, że był to rosyjski pocisk manewrujący. "Dyplomata podkreślił, że Moskwa nie wyjaśni tego zdarzenia, dopóki Warszawa nie przedstawi konkretnych argumentów" - relacjonuje jego słowa rosyjska agencja RIA Novosti.

Czytaj także:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1178)