Wojsko będzie walczyć z demonstrantami w Bangkoku
Uzbrojone oddziały wojska zajęły pozycje wokół biznesowego centrum Bangkoku, by chronić dzielnicę przed antyrządowymi demonstracjami - podaje agencja AP.
19.04.2010 | aktual.: 19.04.2010 11:45
Rząd Tajlandii ogłosił wcześniej, że demonstrantom nie wolno już będzie zapuszczać się w okolice Silom Road, jednej z głównych ulic Bangkoku, przy której znajdują się banki, luksusowe sklepy, siedziby instytucji finansowych i biurowce.
Rzecznik sił zbrojnych, pułkownik Sansern Kaewkamnerd wydał w niedzielę oficjalne ostrzeżenie. Podkreślił, że główny bulwar handlowy stolicy nie jest bezpieczny, ze względu na zbierające się tam tłumy manifestantów. Jak dodał, że wojskowe punkty kontrolne zostały rozlokowane przy wjazdach do Bangkoku i w samym mieście.
Od dwóch tygodni luksusowe restauracje i sklepy w śródmieściu Bangkoku, przed którymi obozują demonstranci - robotnicy i ludzie pochodzący głównie z terenów wiejskich - są zamknięte.
Agencja AP pisze, że luksusowa dzielnica biznesu jest "w stanie oblężenia", a sytuacja ta jest "ciosem" dla niezwykle ważnego dla Tajlandii sektora turystycznego.
Antyrządowa opozycja, tzw. "czerwone koszule" rozpoczęła protesty przed miesiącem, aby domagać się rozwiązania parlamentu i przedterminowych wyborów. "Czerwonymi koszulami" kieruje z zagranicy były premier Thaksin Shinawatra, pozbawiony stanowiska po wojskowym zamachu stanu z 2006 roku.
Od początku antyrządowych protestów w starciach manifestantów z wojskiem zginęło co najmniej 25 osób. Ponad 800 zostało rannych, w tym ok. 300 żołnierzy.