HistoriaWojna Zimowa - obrona Finlandii przed Armią Czerwoną

Wojna Zimowa - obrona Finlandii przed Armią Czerwoną

Mimo dysproporcji sił, Finlandia skutecznie broniła się przed agresją Sowietów. Armia Czerwona poniosła w czasie konfliktu wielokrotnie większe straty w ludziach niż wojsko fińskie, Finowie zniszczyli również ogromną ilość sowieckich czołgów i samolotów. - Najsłynniejszym fińskim strzelcem wyborowym był kapral Simo Häyhä. Przypisuje mu się 505 wrogów zabitych z karabinu snajperskiego oraz około 200 zastrzelonych walce na krótki dystans, z pistoletu lub pistoletu maszynowego. W ostatnich dniach wojny został ciężko ranny w twarz. Na pytanie zadane mu w przeprowadzonym po wojnie wywiadzie: "co pan czuł, strzelając do Rosjan?", odpowiedział krótko: "odrzut karabinu" - pisze dr Tymoteusz Pawłowski w artykule dla WP.

Wojna Zimowa - obrona Finlandii przed Armią Czerwoną
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons

15.12.2014 13:45

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

23 sierpnia 1939 roku dyplomaci niemieccy i rosyjscy podpisali tajny protokół do paktu nieagresji. Pakt Ribbentrop-Mołotow był niczym innym, jak podzieleniem Europy na strefy wpływów. Ziemie leżące na wschód od linii rzek Dźwiny, Wisły i Prutu miały być rządzone z Moskwy, a te po zachodniej stronie - z Berlina. Z perspektywy obu tych stolic problem był tylko jeden: tereny te należało dopiero zdobyć.

Strzały rozległy się 1 września - Niemcy zaczęli uderzenie na Polskę. W Berlinie zakładano rozbicie osamotnionego Wojska Polskiego na zachód od Wisły w przeciągu dwóch tygodni. Tymczasem 3 września wojnę III Rzeszy wypowiedzieli Francuzi i Brytyjczycy, a Polacy po dwóch tygodniach... wciąż walczyli. Niemcy musieli upokorzyć się, prosząc o pomoc Związek Sowiecki. Likwidacją Wojska Polskiego zajęła się więc Armia Czerwona, która po 17 września 1939 roku rozbiła większość jego sił. Był to jej kolejny sukces, po rozbiciu w sierpniu wojsk japońskich pod Nomonhan. Co prawda, w Polsce Sowieci nie spotkali się poważnym oporem, a zwycięstwo nad Japończykami było pyrrusowe, jednak - szczególnie w porównaniu z indolencją Niemców - Armia Czerwona wydawała się niezwyciężona.

Najpierw żądaniom Moskwy ulegli Niemcy: 28 września zweryfikowano pakt Ribbentrop-Mołotow. Stalin pozbył się większości przypadających mu - i kłopotliwych - terenów Polski, dostając w zamian Litwę. Litwini - zarówno przestraszeni potęgą militarną Armii Czerwonej, jak i skuszeni obietnicą otrzymania od Sowietów polskiego Wilna - zgodzili się na wpuszczenie do swego kraju wojsk sowieckich. Kapitulacja Litwy musiała pociągnąć za sobą kapitulację Łotwy i Estonii. Podporządkowanie Finlandii wydawało się Stalinowi zwykłą formalnością...

Tymczasem rząd w Helsinkach nie wyraził zgody na sowieckie żądania.

Linia Mannerheima

Wydawało się, że Finlandia nie ma żadnych szans w starciu ze Związkiem Sowieckim. W kraju wielkości Polski mieszkało raptem 3,8 mln ludzi. Fińska armia liczyła 3 dywizje piechoty i brygadę kawalerii (była dziesięciokrotnie słabsza niż polska).

Co więcej, w 1940 roku w Helsinkach miały odbyć się Igrzyska XII Olimpiady, więc wszelkie dostępne pieniądze przeznaczano na obiekty sportowe, a nie na uzbrojenie. Finowie mieli "aż" 50 armat przeciwpancernych (Polacy - 1300), dwie eskadry myśliwskie (Polacy - 15), a wszystkie fińskie samoloty bombowe mogły przenieść taki ładunek bomb, z którym poradziłyby sobie 3 polskie bombowce PZL-37B Łoś. W razie wojny Finowie mogli jednak polegać na znacznych rezerwach ludzkich i zmobilizować 12 dywizji - choć słabo uzbrojonych.

Granica sowiecko-fińska miała długość ponad 1500 kilometrów. Najważniejsza jej część - na Przesmyku Karelskim, pomiędzy Bałtykiem a jeziorem Ładoga - została przez Finów ufortyfikowana. Ta "Linia Mannerhaima" - nazwana nazwiskiem fińskiego naczelnego wodza - miała długość 135 kilometrów. W jej skład wchodziło blisko 160 betonowych schronów bojowych. Głównymi umocnieniami było 5 potężnych fortów artyleryjskich (wyposażonych łącznie w 14 dział) oraz 20 mniejszych bunkrów z karabinami maszynowymi.

Zniszczony sowiecki sprzęt i działa żołnierzy Armii Czerwonej po bitwie na drodze Raate w styczniu 1940 r. fot. Wikimedia Commons/Archiwa Fińskiego Ministerstwa Obrony

Dla sowieckiego dowództwa Linia Mannerheima nie była jednak niczym szczególnym. Bo czymże jest 160 fińskich schronów, w porównaniu do 5000 schronów francuskiej Linii Maginota. Także ilość betonu -14 520 m³ - użytego do jej budowy nie była imponująca: więcej użyto do budowy warszawskiego Pałacu Kultury i Nauki. Dowódcy Armii Czerwonej nie spodziewali się kłopotów podczas przełamywania Linii Mannerheima, szczególnie że pozostała część granicy sowiecko-fińskiej nie była ufortyfikowana.

Taktyka motti

Armia Czerwona uderzyła na Finlandię 30 listopada 1939 roku, siłami 23 dywizji piechoty, wspartych czołgami i lotnictwem. Po tygodniu walk granicznych sowieccy żołnierze doszli do linii Mannerheima i podjęli próbę jej przełamania. Ku wielkiemu zdziwieniu czerwonych dowódców próba ta zakończyła się porażką. Przez kolejne dwa miesiące nie prowadzono już większych walk o fortyfikacje, a fińską obronę próbowano przełamać na innych kierunkach. Nawet tam żołnierze Armii Czerwonej nie mogli odnieść sukcesów.

W najsłynniejszym z tych starć - w bitwie pod Suomussalmi - Finom udało się otoczyć trzykroć od nich liczniejsze siły Armii Czerwonej. Jak tego dokonali? Otóż żołnierze sowieccy poruszali się jedynie głównymi drogami, więc Finowie skorzystali do wyjścia na tyły czerwonoarmistów z bezdroży, zamarzniętych bagien i leśnych ścieżek. Łączność pomiędzy oddziałami czołowej dywizji Armii Czerwonej została przerwana, a spanikowani Rosjanie bezczynnie - i bezmyślnie - czekali na pomoc z zewnątrz. Nikt im nie pomógł, bowiem Finowie - widząc kompletny brak inicjatywy wśród czołowej dywizji Armii Czerwonej - nie zawracali sobie głowy jej zlikwidowaniem, tylko rozczłonkowali w ten sposób kolejną sowiecką dywizję, a następnie - sowiecką brygadę czołgów.

Czerwonoarmiści bronili się w kilkutysięcznych grupach zwanych przez Finów "motti" (w gwarze fińskich drwali oznaczało to stertę drewna). Motti nie były atakowane większymi oddziałami - Finowie nie mieli na to wystarczających sił - a jedynie nękane ogniem artyleryjskim oraz ostrzałem snajperów.

Najsłynniejszym fińskim strzelcem wyborowym był kapral Simo Häyhä. Przypisuje mu się 505 wrogów zabitych z karabinu snajperskiego oraz około 200 zastrzelonych walce na krótki dystans, z pistoletu lub pistoletu maszynowego. W kolejnych latach broń taka stała się bardzo modna, właśnie dzięki skuteczności wykazanej w czasie wojny zimowej. Sowieci skopiowali fiński pm Suomi, otrzymując - znaną także w Polsce - "pepeszę". Simo Häyhä był jednym z wielu fińskich snajperów, wywodzących się z licznych w tym kraju myśliwych. Do swego wojennego rzemiosła podchodził jak do polowania na zwierzęta: już po wojnie zimowej - w jej ostatnich dniach został ciężko ranny w twarz - przeprowadzano z nim wywiad. Na pytanie: "co pan czuł, strzelając do Rosjan?", odpowiedział krótko: "odrzut karabinu".

Zwycięstwo ZSRS, porażka Armii Czerwonej

Po kilkunastu dniach motti pełne żołnierzy sowieckich zaczęły poddawać się armii fińskiej. Czerwonoarmiści nie byli w stanie wytrzymać ani ostrzału snajperów, ani przeraźliwego mrozu, sięgającego 40 stopni. W styczniu 1940 roku wszystkie motti poddały się Finom, którym udało się również zdobyć wiele cennego sprzętu, niemal podwajając potencjał fińskiej armii. Zdobyto między innymi 43 czołgi, 71 dział, 260 samochodów, 1170 koni, 29 armat przeciwpancernych...

Jednak porażki nawet całych sowieckich dywizji nie miały wpływu na wynik wojny. W lutym 1940 roku siły Armii Czerwonej atakującej na Przesmyku Karelskim zostały podwojone i pod koniec miesiąca zdołały przełamać Linię Mannerheima. Sowieccy wojskowi planowali na marzec wykorzystanie sukcesu militarnego i zajęcie całej Finlandii, jednak Stalin rozkazał wstrzymać działania wojenne. 13 marca 1940 roku podpisano zawieszenie broni, które uratowało suwerenność Finlandii.

Carl Gustaf Emil Mannerheim fot. Wikimedia Commons

Porażkę Związku Sowieckiego powszechnie przypisuje się znakomitym walorom Finów jako żołnierzy. Trzeba jednak pamiętać, że ich sukcesy nie byłyby możliwe, gdyby nie fatalny stan Armii Czerwonej. Czerwonoarmiści byli słabo wyszkoleni, słabo dowodzeni i mieli bardzo niskie morale. Nie wiodło im się zarówno na ziemi, jak i w powietrzu oraz na morzu. "Sokoły Stalina" próbujący zbombardować Finlandię trafiały w... Estonię (a zdarzyło im się również zrzucić bomby na okolice Sztokholmu w Szwecji!). Z kolei sowieccy marynarze okrętów podwodnych byli tak żądni sukcesów, że strzelali torpedami do wszystkiego, co pływało, nie zwracając uwagi na banderę. Nie udało im się zatopić zbyt wielu statków fińskich, ale posłali na dno wiele neutralnych jednostek ze Szwecji i Estonii (a także kilka własnych).

Międzynarodowe wsparcie

Uratowanie swojej suwerenności Finowie zawdzięczali przede wszystkim sytuacji międzynarodowej. Do Finlandii zaczęła trafiać pomoc z całego niemal świata. Nawet odległe państwa - tak jak Stany Zjednoczone - dostarczały broń na bardzo korzystnych warunkach. Do Finlandii zaczęli również masowo przyjeżdżać ochotnicy, przede wszystkim ze Szwecji, Węgier, Włoch... To właśnie Włosi - niezaangażowani jeszcze w II wojnę światową - byli wówczas głównym "arsenałem demokracji". Dostarczali uzbrojenie broniącym się przed Sowietami Finom, ale także szykującym się do obrony przed Niemcami Szwedom oraz... Francuzom i Brytyjczykom, przygotowującym atak na III Rzeszę i Związek Sowiecki.

Na przełomie 1939 i 1940 roku Francja oraz Wielka Brytania uważały bowiem Stalina za najbliższego sojusznika Hitlera i... szykowały się do ataku na Związek Sowiecki. Aliancka akcja zbrojna była bardzo szeroko zakrojona, a ataki miały zostać przeprowadzone na bardzo szerokim froncie. To właśnie ze względu na przygotowania ataku na Związek Sowiecki na froncie niemiecko-francuskim nie prowadzono większych działań wojennych, co propaganda sowiecka nazwała "dziwną wojną". W akcji przeciwko Sowietom mieli również brać udział Polacy.

Na Bałtyk i Morze Barentsa miały zostać wprowadzone francuskie, brytyjskie i polskie okręty. Do Finlandii planowano wysłać - poprzez Norwegię i Szwecję - liczący niemal ćwierć miliona żołnierzy korpus ekspedycyjny. W jego skład wchodziły też polskie formacje: Samodzielna Brygada Strzelców Podhalańskich oraz 1/145 Grupa Myśliwska. Na południowej flance frontu planowano zbombardować kaukaskie zagłębie naftowe i przeprowadzić atak od południa - to właśnie dlatego w Syrii formowano Samodzielną Brygadę Strzelców Karpackich. Stalin miał się czego obawiać i musiał jak najszybciej kończyć wojnę z Finlandią, szczególnie że nalegał na to jego najbliższy sojusznik - Adolf Hitler. Wspólne sowiecko-niemieckie akty agresji w basenie Bałtyku doprowadziły do niechęci wszystkich państw wobec Moskwy i Berlina, doszło niemal do faktycznego zerwania osi Berlin-Rzym-Tokio: z Wielką Brytanią współpracować zaczęli nie tylko Włosi, ale i Japończycy.

Wojna zimowa zakończyła się więc porażką Związku Sowieckiego. Zadecydowało o tym wsparcie udzielone Finlandii. Należy jednak pamiętać, że gdyby Finom nie udało się zatrzymać Armii Czerwonej, nikt nie udzieliłby im żadnej pomocy. Ostatecznie wojna zimowa zakończyła się, zanim aliancki korpus ekspedycyjny trafił do Finlandii, a wojska te skierowano do Norwegii (o Narwik walczyła również Samodzielna Brygada Strzelców Podhalańskich). Finowie musieli stoczyć kolejną wojnę ze Związkiem Sowieckim w latach 1941-1944, jednak i wówczas udało im się obronić swoją suwerenność. Praktycznym tego wymiarem było to, że Finów nie wywożono na Syberię, a bohaterowie wojny mogli umrzeć we własnym domu. A przedtem przeżyć długie życie: Simo Häyhä dożył 97 lat i umarł dopiero w 2002 roku.

dr Tymoteusz Pawłowski dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (0)