Wojna w Ukrainie. Biden rozmawiał z Xi Jinpingiem
110 minut - tyle trwała rozmowa przywódców USA i Chin. Zdaniem Białego Domu prezydent Joe Biden przedstawił Xi Jinpingowi konsekwencje, jakie poniosą Chiny, jeśli dostarczą materialną pomoc Rosji prowadzącej wojnę z Ukrainą. "Konflikt w Ukrainie nie jest w niczyim interesie" - zdawkowo poinformowało z kolei biuro prasowe chińskiego przywódcy.
Rozmowa telefoniczna prezydenta USA Joe Bidena z przywódcą Chin Xi Jinpingiem zakończyła się po godzinie i 50 minutach - przekazał w piątek Biały Dom dziennikarzom. Amerykanie poinformowali, że rozmowa trwała od 14.03 do 15.53 czasu polskiego.
"(Biden) opisał implikacje i konsekwencje w razie przekazania przez Chiny materialnego wsparcia Rosji w trakcie jej brutalnych ataków przeciwko ukraińskim miastom i cywilom" - napisano w oświadczeniu Białego Domu. Wojna w Ukrainie miała być głównym tematem ich wideokonferencji.
Biden i Xi mieli zgodzić się co do "wagi utrzymania otwartych kanałów komunikacji", zaś amerykański prezydent podkreślił, że polityka USA wobec Tajwanu pozostaje niezmieniona, zaznaczając jednocześnie, że Stany Zjednoczone sprzeciwiają się zmianom status quo w sprawie wyspy.
Jeszcze przed zakończeniem rozmowy chińskie media opublikowały komunikat Xi Jinpinga, w którym stwierdził on, że konflikt w Ukrainie nie jest w niczyim interesie.
Z kolei agencja Reutera, powołując się na doniesienia chińskich mediów, przytaczają słowa przywódcy Chin. - Przekazałem prezydentowi Bidenowi, że stosunki między naszymi państwami nie mogą doprowadzić do konfrontacji - miał poinformować Xi Jinping.
Wojna w Ukrainie. Kolejne rozmowy na szczycie
Rozmowa przywódców została zapowiedziana w czwartek. "To część naszych wysiłków, by utrzymywać otwarte kanały komunikacji między Stanami Zjednoczonymi i ChRL. Przywódcy omówią rywalizację między naszymi krajami, a także wojnę Rosji przeciwko Ukrainie i inne sprawy wspólnego zainteresowania" - przekazała wówczas w komunikacie rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki.
Do rozmowy przywódców doszło kilka dni po ponad 7-godzinnym spotkaniu doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego USA Jakiem Sullivanem i z członkiem chińskiego politbiura Yangiem Jiechim. Sullivan miał wówczas ostrzec Chiny przed pomaganiem Rosji w obliczu jej inwazji oraz grozić poważnymi konsekwencjami ze strony USA i sojuszników.