Wojna w Ukrainie. Afrykańczycy w Chersoniu błagają o pomoc
Ponad stu afrykańskich studentów próbuje się wydostać z okupowanego przez rosyjskie wojska Chersonia. Od dwóch tygodni nie mogą się wyrwać z oblężenia. Afrykańczycy apelują do rządów swoich krajów o sprowadzenie ich do domów.
O dramacie młodych ludzi, którzy studiowali w chersońskich szkołach wyższych, a teraz, wraz z wieloma mieszkańcami ukraińskiego miasta, znaleźli się pod rosyjską okupacją - informuje BBC News. Przeżycia ostatnich tygodni mocno dają im się we znaki. Przez wiele dni ukrywali się w podziemiach na terenie kampusu, cierpieli zimno i niedostatki zaopatrzenia.
Jeden ze studentów powiedział BBC, że ukrywając się w schronach, wciąż słyszeli przerażający dźwięk wystrzałów, eksplozje i silniki samolotów wojskowych. Mówią, że mają traumę i desperacko chcą opuścić Chersoń.
Na ukraińskich uniwersytetach studiowały dziesiątki tysięcy studentów z Afryki i Azji Południowej. Wielu z nich zdołało uciec przed inwazją. Wrócili bezpiecznie do domów lub udało im się dostać na uczelnie w innych krajach. W porę nie zdołali zrobić tego studiujący w Chersoniu obywatele Nigerii. W mieście utknęli też studenci z Kamerunu, Ghany, Egiptu, Tunezji i Maroka.
Nigeryjczycy mówią, że apelowali do swojego rządu o pomoc w ewakuacji. - Błagamy, naprawdę musimy opuścić to miejsce, sprawy nie są dla nas łatwe - powiedział BBC jeden z młodych mężczyzn.
Rząd Nigerii twierdzi, że podejmuje starania, by swoich obywateli z tego niebezpiecznego miejsca wyprowadzić. W zeszłym tygodniu ambasador tego państwa w Moskwie został poinformowany przez rosyjskiego urzędnika, że przygotowywane są plany przetransportowania studentów przez Rosję. Ale nadal do tego nie doszło. Nigeryjczycy twierdzą, że obawiają transportu do Federacji Rosyjskiej.
- Ci z nas, którzy przebywają w kampusie, mają szczęście, ponieważ w stołówce wciąż jest oferowane jedzenie - powiedział jeden ze studentów. Większość supermarketów już nie ma czego sprzedawać. Te sklepy, które są otwarte, podstawowe produkty żywnościowe oferują za dwu- lub nawet trzykrotnie wyższą cenę.
Afrykańczycy w Chersoniu. Błagają o pomoc
Rosyjskie wojska, które kontrolują miasto, rozdają podstawowe produkty spożywcze, takie jak warzywa, ryż, makaron i wodę, na stoiskach zorganizowanych przed budynkami rządowymi oraz w pobliżu dworców kolejowych i autobusowych. Jednak ludzie nie chcą z tego korzystać, bo nikt nie chce być postrzegany jako kolaborant. - Jak możemy zaakceptować rosyjskie wsparcie humanitarne, kiedy Ukraińcy próbują odzyskać swój kraj - pyta jeden ze studentów.
Rosja przejęła Chersoń w pierwszym tygodniu inwazji. Od czasu wkroczenia okupacyjnych wojsk mieszkańcy regularnie organizują antyrosyjskie protesty. To bywa śmiertelnie niebezpieczne.
Jeden ze studentów powiedział, że rodziny w Afryce szaleją z niepokoju. Matki płaczą i się modlą. - Moi rodzice dzwonią do mnie każdego dnia i boję się odbierać niektóre z ich telefonów, ponieważ nie mam im nic nowego ani pozytywnego do powiedzenia. Wciąż tu tkwimy i nie wygląda na to, żeby pomoc nadeszła w najbliższym czasie - mówi młody mężczyzna.
Uniwersytet doradził im, aby wychodzili na zewnątrz tylko w grupach i owinęli białe szaliki wokół lewego ramienia, aby Rosjanie mogli zobaczyć, że są cywilami. Studenci dowiedzieli się, że rosyjscy żołnierze mają rozkaz "strzelać do każdego, kto źle się zachowuje".