Borys, Maksym, Alex i Oleksandr są żołnierzami ukraińskiej armii. Są też gejami. I mówią, że walczą o wolną Ukrainę, w której będzie miejsce dla społeczności LGBT+. Inaczej, niż w Rosji© WP | Maciej Stanik

"Wojna ułatwia coming out". Walczą o Ukrainę, w której będzie miejsce dla LGBT+

To pierwsza wojna w Europie, w której osoby LGBT+ otwarcie mówią: "my też jesteśmy na froncie". Oleksandr, Alex, Borys i Maksym walczą nie tylko o wolną Ukrainę, ale też o równość dla swojej społeczności. - Chcemy państwa, w którym znajdzie się dla nas miejsce – mówią w rozmowach z WP. Ukraiński rząd ma co najmniej 28 592 powodów, żeby stanąć po ich stronie.

1/28 592

Oleksandr ma w sobie coś z Kupidyna, mitologicznego syna Wenus i Marsa. Bogini miłości i boga wojny. Być może to młodzieńcze rysy i loki opadające na czoło.

Na wojnie było dokładnie tak, jak sobie wyobrażał. Samoloty, artyleria, czołgi, moździerze. Oderwane nogi i ręce, wybebeszone wnętrzności, urwane głowy. Nic go nie zaskoczyło.

Kiedy dorastał, Rosjanie zaatakowali na wschodzie. Był 2014 rok. Ojciec pojechał bronić Donbasu jako jeden z pierwszych ochotników. Dwa lata później zginął.

– Na froncie tracisz instynkt samozachowawczy. Ja biegałem do rannych nawet w czasie ostrzału.

Instynkt samozachowawczy przez dziesięć lat mówił mu "milcz". Nigdy nie było dobrego momentu na rozmowę. Wiedział, że rodziców ukształtował Związek Radziecki, w którym za homoseksualność groziło więzienie.

Było lipcowe popołudnie 2022 roku. Siedzieli z matką nad zupą.

– Mamo, podobają mi się chłopcy – wyrzucił z siebie wreszcie zdanie, które dojrzewało w nim od dziesięciu lat.

Kiedy Rosjanie weszli, Oleksandr zgłosił się na ochotnika na medyka bojowego
Kiedy Rosjanie weszli, Oleksandr zgłosił się na ochotnika na medyka bojowego© WP | Maciej Stanik

Matka była przejęta, ale nie zdenerwowana. W pierwszej chwili pomyślała, że to "rodzaj choroby". Później zaczęła podejrzewać, że ktoś go zgwałcił w dzieciństwie i "stąd te zainteresowania".

Oleksandr tłumaczył. Że nikt go nie zgwałcił. Że orientacja seksualna to nie choroba. Ale nie drążył, dał jej czas, żeby się oswoiła. Powtarzał, że skoro on potrzebował lat, żeby zaakceptować siebie, to i matka nie od razu wszystko zrozumie. Wierzył, że mu zaufa. W końcu miał już za sobą cztery lata medycyny.

Kiedy Rosjanie weszli, zgłosił się na ochotnika na medyka bojowego.

- Wiedziałem, że nie będę w stanie zabić człowieka, ale od dziecka chciałem ratować życie.

Zawsze chciał być pediatrą. Do rannych mówił więc jak do dzieci. Że plasterek przyklei, że na ranę podmucha, że da odznakę dzielnego pacjenta.

– Wracali pod byle pretekstem, trochę jak do psychologa. Bo każdy potrzebuje ciepła. Zwłaszcza w takich warunkach. - Szybko się dowiedziałem, kto jest homofobem, a kto nie ma ze mną problemu. Chciałem, żeby koledzy z jednostki mnie poznali. Powiedziałem, że jestem gejem. Domyślali się. Większość nie miała z tym żadnego problemu. Nic się nie zmieniło.

Przestał się zastanawiać, jak inni go odbierają.

2/28 592

Alex nie miał tyle szczęścia. Wrzucił krótki post na grupę dla wojskowych LGBT+. Przedstawił się, dołączył swoje zdjęcie. To miejsce, gdzie społeczność się wspiera i wymienia informacjami.

To miał być zwykły dzień zajęć na uczelni. Charkowski Instytut Lotniczy. Wokół przyszli inżynierowie.

- Zaczęły wyć syreny przeciwlotnicze, więc zeszliśmy do piwnicy. Widziałem, że chłopaki zachowują się inaczej. Wyciągnąłem rękę, żeby przywitać się ze znajomym. Powiedział, że ręki mi nie poda, bo "nie daj Boże się zarazi i też zostanie gejem".

Ktoś skopiował wpis Alexa i wrzucił na otwarty czat uniwersytetu.

- Drugi znajomy się śmiał, a kolejni stanęli pod ścianą. "Żebym nie patrzył im na d...".

W tym momencie wszystko wróciło. Że pochodzi z małej wioski, że długo nie wiedział, kto to jest gej. Że nie miał z kim porozmawiać, że w głowie powtarzał sobie "wyrośniesz z tego". Przypomniał sobie nawet, że kiedyś matka przeczytała dziennik, w którym pisał o chłopakach. Nie uwierzyła, że to zmyślone historie. Powiedziała, że na wsi nie ma dla niego miejsca, bo nikt go tu nie zaakceptuje.

Wtedy, tam w piwnicy, przez chwilę pomyślał, że teraz musi uciekać dalej. Ale tylko przez chwilę.

– W nowym miejscu przejść przez to samo? Odpowiedziałem, że skoro wszystkich tak bardzo interesuje bycie gejem, to widocznie sami chcą spróbować. Później już nie reagowałem.

3/28 592

Mama Borysa dowiedziała się przy okazji.

- Miałem 15, może 16 lat. Przez internet poznałem Tarasa, był o rok starszy. Moja pierwsza miłość. Nieszczęśliwa. Byłem w takim stanie, że kiedy zobaczyła mnie ciotka, która pracuje w ośrodku terapeutycznym, podejrzewała, że uzależniłem się od narkotyków. Wtedy wytłumaczyłem, że po prostu się zakochałem. W chłopaku.

Mama odetchnęła z ulgą, że nie został narkomanem.

Dopóki mieszkał w Połtawie, jeszcze "tłumaczył" się ze swojej orientacji, mówił, że jest gejem. Na studiach w Kijowie po prostu zaczął być sobą.

Mówi, że ukształtował go Majdan, a Rewolucja Godności sprawiła, że ludzie zaczęli się zmieniać. Chcieli skończyć z radzieckimi i rosyjskimi wpływami. – Wydawało mi się, że żyję w innej epoce, w której ludzie nie są zabijani na ulicach. Kiedy zobaczyłem rzekę krwi na Majdanie, przestałem być naiwny.

Od tego czasu regularnie wracał do podręczników z medycyny bojowej. Czuł, że ta wiedza jeszcze się przyda.

Borys: Wojna ułatwia coming out w środowisku wojskowym. Kiedy śmierć zagląda w oczy, nie ma czasu na wahanie
Borys: Wojna ułatwia coming out w środowisku wojskowym. Kiedy śmierć zagląda w oczy, nie ma czasu na wahanie© WP | Maciej Stanik

Dziś ten postawny brunet to wojskowy medyk bojowy. Na koszulce ma ukraińską flagę rewolucyjną - czerwono-czarny prostokąt. To znak ukraińskich nacjonalistów, którzy atakowali gejów w czasie parad równości, a nie gejów, którzy walczą o równość, ale Borys mówi, że w czasie wojny symbole nabierają nowych znaczeń. Od miesięcy jeździ wzdłuż linii frontu i szkoli żołnierzy z medycyny taktycznej: zakładania opasek uciskowych, tamowania krwotoków, opatrywania ran postrzałowych.

- Wojna ułatwia coming out w środowisku wojskowym. Kiedy śmierć zagląda w oczy, nie ma czasu na wahanie. W mojej jednostce wiedzą, że jestem gejem. Widzą moje media społecznościowe. Wszyscy służymy w wojsku. W czasie wojny mamy jednego wroga i wspólny cel, a cała reszta traci znaczenie.

Borys nie przejmuje się szczuciem rosyjskiej propagandy. W jadzie sączonym z Kremla marsze równości służą nawet do usprawiedliwiania inwazji. Patriarcha moskiewski Cyryl I w kazaniu mówił, że to Zachód chce zniszczyć Donbas, który odrzuca "parady gejów".

– Homofobia jest jednym z głównych filarów rosyjskiej propagandy. Moskwa przez lata wzmacniała za ogromne pieniądze nienawiść do wszystkiego, co inne. My też mamy organizacje, które bronią "tradycyjnych wartości", ale dziwnym trafem ich narracja w wielu kwestiach łączy się z rosyjską propagandą.

Borys uważa, że homofobia nie jest w ukraińskim wojsku systemowym problemem. Przed wojną słyszał o kilku przypadkach dyskryminacji, ale jego zdaniem spotkały się z odpowiednią reakcją.

- Teraz rosyjski propagandowy przekaz jest taki, że wszyscy geje wyjechali z kraju. To kłamstwo. Jestem w Ukrainie i walczę o mój kraj. To pierwsza wojna w Europie, w której przedstawiciele społeczności LGBT+ otwarcie mówią: "my też jesteśmy na froncie". Możemy z bronią w ręku bronić swojego państwa, naszych praw i wolności.

4/28 592

Maksym do kawiarni wchodzi z chłopakiem, jakby defilował. Służy w Gwardii Narodowej Ukrainy. Ubrany w wojskowy zestaw od czapki po buty, starannie ogolony. Na kurtce po lewej stronie naszywka z grupą krwi, po prawej z nazwiskiem. Na prawym ramieniu ukraińska flaga, a pod nią jednorożec. Symbol wojskowej społeczności LGBT+.

Gdyby nie Wład, Maksym pewnie by go nie przypiął.

- To dzięki niemu zacząłem się otwierać. On mnie namówił na post w grupie dla wojskowych LGBT+.

Obaj mają identyczne obrączki, ale Maksym nie chce się nad tym rozwodzić.

- Kupiłem je, bo dla niego były ważne. Byliśmy nad jeziorem, klęknąłem na jedno kolano i zaproponowałem, żebyśmy zostali partnerami.

Poznali się przez internet niedługo przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji.

- Popatrzyłem na niego i pomyślałem, że jest dla mnie zbyt przystojny. Teraz chcemy razem zamieszkać.

Maksym i jego chłopak Wład. - Gdzieś w środku wierzę, że im więcej osób się wyoutuje, tym nam wszystkim będzie łatwiej. Przecież jesteśmy takimi samymi ludźmi
Maksym i jego chłopak Wład. - Gdzieś w środku wierzę, że im więcej osób się wyoutuje, tym nam wszystkim będzie łatwiej. Przecież jesteśmy takimi samymi ludźmi© WP | Maciej Stanik

Maksym o uczuciach mówi oszczędnie. Potrzebuje czasu, żeby wyczuć, czy może komuś zaufać. Na co dzień żyje w dwóch trybach: wojskowym i domowym. Ale kiedy w tym mundurze, z chłopakiem u boku, zaczyna opowiadać, tryby zaczynają się mieszać.

Mamie powiedział, że jest gejem, ponad trzy lata temu. Od tego czasu nie wracała do tematu. Na rodzinnych spotkaniach krótkim "dajcie spokój!", broni go przed pytaniami krewnych, kiedy wreszcie będzie miał dziewczynę. On i tak asekuracyjnie odpowiada, że "jeszcze nie spotkał tej jedynej".

Ojciec nie wie. Być może się domyśla, bo kiedyś zobaczył w historii wyszukiwania portal randkowy dla gejów. Ale syn powiedział, że to jakiś wirus go tam przekierował.

- Ojciec służył w SBU. Bardzo się bałem jego reakcji, więc dopóki wprost nie zapyta, nic mu nie powiem. Może zda sobie sprawę, kiedy zobaczy, że lata mijają, a ja ciągle nie będę miał dziewczyny…

W pracy, wśród gwardzistów, Maksym próbował nie udawać, ale sam już nie wie, czy dobrze zrobił. Miał bardzo dobrego kolegę. Jeździł z nim i jego narzeczoną za miasto odpoczywać. Do czasu aż ona zobaczyła post z grupy dla wojskowych LGBT+. Pokazała chłopakowi. Przyjaźń się skończyła, kolega na pożegnanie powiedział "nie myślałem, że taki jesteś".

- Cholernie przykre, bo potraktował mnie jak zdrajcę. Nauczyłem się odcinać emocje, bo wtedy tak bardzo nie boli. Zrozumiałem, że jeśli w pracy będę mówił o sobie otwarcie, mogę zostać w ogóle bez przyjaciół. A w pierwszych miesiącach wojny praktycznie cały czas byłem w pracy.

Przy tych wspomnieniach w Maksymie biją się dwa głosy. Pierwszy:

- W wojsku bez kontaktów i przyjaciół jest bardzo trudno. Dowódca może zdecydować, że dostaniesz więcej dyżurów niż kolega, który ma dziewczynę. To przecież on jest porządnym facetem. Dlatego w pracy jestem kimś innym, a w domu kimś innym.

Jednak Maksym przy kolegach nie odczepia naszywki z jednorożcem. Włącza się drugi głos:

- Gdzieś w środku wierzę, że im więcej osób się wyoutuje, tym nam wszystkim będzie łatwiej. Przecież jesteśmy takimi samymi ludźmi. Nie jestem skrzynią biegów, żeby co chwilę wchodzić w inny tryb. Bronimy na froncie nie tylko cerkwi i praw, które czasami są przeciw nam. Walczymy o państwo, w którym znajdzie się dla nas miejsce. Inaczej po co mielibyśmy walczyć? Żeby wyjechać gdzieś, gdzie mamy znacznie więcej praw?

Wład słucha w milczeniu. – Często zachowuje się tak, jakby nie miał żadnych emocji. Tak bardzo przyzwyczaił się je chować. Uwielbiam w nim jego zdyscyplinowanie i to, że zawsze w końcu osiąga to, co sobie zaplanuje.

  • Maksym
  • Borys
  • Alex
  • Oleksandr
[1/4] MaksymŹródło zdjęć: © WP | Maciej Stanik

Co najmniej 28 592

Oleksandr, Alex, Borys i Maksym chcą, żeby państwo ich widziało, a politycy zalegalizowali związki osób tej samej płci. W Ukrainie środowisko osób LGBT+ głośno mówi, że tak jak w całym społeczeństwie, tak i w wojsku mężczyzna może kochać mężczyznę, a kobieta – kobietę. Aż do śmierci. Chociaż po niej niektórzy muszą udawać, że byli tylko znajomymi.

Maksym: Gdybym pojechał na front, a tam coś by mi się stało? Vlad musiałby zadzwonić do moich rodziców i przedstawić się jako bliski przyjaciel. Ma do nich numer.

Borys: Kilku moich znajomych zginęło na wojnie. Ich partnerzy oficjalnie nie mogli odebrać ciała, ani załatwić spraw związanych z pogrzebem.

Alex: Teraz jest najlepszy moment na zmiany. Po wojnie będziemy się skupiali na odbudowie kraju,

Oleksandr: Wprowadzenie równości osobom LGBT+ jeszcze bardziej oddali Ukrainę od Rosji i przybliży do cywilizowanej Europy.

Podobnie myśli co najmniej 28 592 Ukraińców, którzy podpisali się pod elektroniczną obywatelską petycją Anastasiji Sowekno do prezydenta Ukrainy.

24-letnia biseksualna nauczycielka języka angielskiego z Zaporoża poczuła złość, kiedy przeczytała artykuł o tym, że w czasie wojny heteroseksualni żołnierze spieszą się ze ślubami. Mogą to zrobić nawet online przez Zooma czy Skype’a. Tymczasem osoby LGBT+ nie mogą nawet odwiedzić swoich ukochanych w szpitalu. Frustrację zamieniła w tytuł i cztery zdania, które całemu środowisku osób LGBT+ dały nadzieję.

LEGALIZACJA MAŁŻEŃSTW OSÓB TEJ SAMEJ PŁCI

W tej chwili każdy dzień może być ostatnim. Niech osoby tej samej płci mają możliwość założenia rodziny i posiadania oficjalnego dokumentu, który to potwierdza. Potrzebują takich samych praw jak tradycyjne pary.

Wołodymyr Zełenski odpowiedział dwa miesiące później. W kilkunastu zdaniach, ale najważniejszych jest sześć.

ODPOWIEDŹ PREZYDENTA UKRAINY NA PETYCJĘ ELEKTRONICZNĄ "LEGALIZACJA MAŁŻEŃSTW OSÓB TEJ SAMEJ PŁCI"

We współczesnym świecie poziom demokratycznego społeczeństwa mierzy się w szczególności polityką państwa, która ma na celu zapewnienie równych praw wszystkim obywatelom.

Kodeks rodzinny Ukrainy określa, że ​​rodzina jest podstawową i główną komórką społeczeństwa. Rodzina składa się z osób, które razem mieszkają, łączy wspólne życie, mają wzajemne prawa i obowiązki.

Zgodnie z Konstytucją Ukrainy małżeństwo opiera się na dobrowolnej zgodzie kobiety i mężczyzny (art. 51). Konstytucja Ukrainy nie może być zmieniona w czasie stanu wojennego lub stanu wyjątkowego (art. 157 Konstytucji Ukrainy). 

Jednocześnie Rząd wypracował warianty decyzji w sprawie legalizacji zarejestrowanych na Ukrainie związków partnerskich w ramach prac nad ustanowieniem i zapewnieniem praw i wolności człowieka.

Zwróciłem się do premiera Ukrainy z prośbą o rozpatrzenie kwestii poruszonej w petycji.

W. Zełenski

Według prawa ukraiński rząd w odpowiedzi na petycję powinien zaproponować projekt ustawy do końca 2023 roku.

Ale to dopiero początek walki.

Alex: Związki partnerskie to rozwiązanie tymczasowe, ale bardzo potrzebne.

Borys: To nie jest pytanie czy ustawa o związkach partnerskich zostanie uchwalona, tylko – kiedy. W 2021 roku parady równości odbywały się nie tylko w Kijowe, ale także w Odessie i w Charkowie. Jeszcze 10 lat temu to było nie do pomyślenia. To pokazuje, jak bardzo ukraińskie społeczeństwo się zmienia. Musimy skończyć ze stereotypami. W Ukrainie jest wiele rodzin LGBT+, w których jedna osoba wychowuje dziecko, a druga walczy na froncie. W przypadku śmierci jednej z nich, druga nie będzie miała żadnych praw. Nie dostanie od państwa żadnego odszkodowania.

Maksym: Chcę w przyszłości adoptować dziecko.

Oleksandr: Marzę o tym, żeby mieć rodzinę i wychowywać dziecko. Oczywiście wiele osób się oburza: jak dzieci mogą być wychowywane w homoseksualnych związkach? Niektórzy pytają: chcecie ich wychować na gejów albo lesbijki? Najzabawniejsze jest to, że niektórzy sami byli wychowywani w jednopłciowych rodzinach. Bo tysiące Ukraińców zostały wychowane tylko przez matki i babcie albo ojców i dziadków.

###

21 lutego 2022 roku, trzy dni przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji na Ukrainę, amerykańskie media opublikowały list, w którym władze w Waszyngtonie ostrzegły ONZ przed "śmiercionośnymi działaniami rosyjskich wojsk". USA podejrzewały wówczas Moskwę o przygotowanie list obywateli ukraińskich, których w czasie wojny "należy zabić albo umieścić w obozach". Podkreślono, że dysydenci polityczni z Rosji i Białorusi żyjący w Ukrainie, geje, lesbijki i osoby transpłciowe, jak również przedstawiciele mniejszości religijnych i etnicznych mogą być uprowadzani i torturowani. Pismo skierowane do wysokiej komisarz ONZ ds. praw człowieka podpisała amerykańska ambasadorka przy ONZ, Bathsheba Nell Crocker.

Podczas, gdy zaangażowanie społeczności LGBT+ w walkę z rosyjskim okupantem przyspieszyło w Ukrainie dyskusję na temat związków partnerskich, na początku grudnia 2022 r. Władimir Putin podpisał ustawę, która całkowicie zakazuje Rosjanom jakiegokolwiek "propagowania nietradycyjnych stosunków seksualnych czy zmiany płci". W praktyce to eliminacja osób LGBT+ z rosyjskiego życia publicznego. Za złamanie przepisów grożą wysokie grzywny - obywatelom do 200 tys. rubli (blisko 15.000 zł), firmom i organizacjom do pięciu milionów rubli (ponad 370.000 zł). Cudzoziemcom grozi kara 15 dni pozbawienia wolności i wydalenie z Rosji. W praktyce Rosjanie nie powinni mieć dostępu do filmów, książek czy gier, w których pojawia się choćby krótka wzmianka dotycząca osób LGBT+.

Patryk Michalski, Tatiana Kolesnychenko, dziennikarze Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP magazyn
LGBT+ukrainawojna na ukrainie